19. Goście

2.3K 167 129
                                    

Od w końcu udanych oświadczyn, minął miesiąc. Cztery dni temu znani im herosi zapowiedzieli się z wizytą. Mężczyźni musieli na jakiś czas przenieść się do dużego, wynajętego domu, na obrzeżach miasta. Z dala od budynków mafii, bo przecież nie będą gościć bohaterów, w siedzibie organizacji przestępczej. To był było niebezpieczne, zwłaszcza przy ciągle walczących ze sobą Akutagawie i Nakajimie. Nie chcieli też, aby czasami znajomi zaczęli wkładać nosów w sprawy ich organizacji.

- Bakugou, czemu jesteś taki cichy? - Zagadała Uraraka.

Herosi byli w pociągu zmierzającym do Yokohamy. Mieli za sobą już dwie przesiadki, teraz jechali prosto do wspomnianego miasta. Gośćmi podwójnej czerni mieli być Katsuki, Kiriskima wraz z wciśniętym mu przez rodzinę pięcioletnim kuzynem - Ryotą, Ochaco, Midoriya, Momo i Todoroki, zmuszony do podróży siłą. Miał jeszcze jechać z nimi Kaminari, ale niestety chodzący Powerbank się rozchorował.

- Nie jestem, babo! - Warknął rozeźlony. Jednak brunetka miała racje. Ostatnio zastanawiał się nad kilkoma sprawami i przez to często chodził zamyślony. Osamu swoimi słowami na pogrzebie All Mighta, bardzo go zainteresował, zaczął bardziej zwracać uwagę na Izuku. Jego dar był momentami właściwie taki sam, jak zmarłego herosa. Musiał porozmawiać z brunetem, albo chociaż rudzielcem.

- Jesteś! O czym tak rozmyślasz? - Ciemnooka nie odpuszczała.

- Gówno cię to powinno interesować! - Wrzasnął i odwrócił głowę w stronę okna. Obraz był rozmyty, przez prędkość ich transportu, ale mimo to był bardziej interesujący niż towarzystwo.

- Odpuść mu Ochaco. Nie jest w nastroju przez to, że musieliśmy zabrać tego dzieciaka. - Kirishima wskazał na swojego kuzyna. Chłopiec miał najeżone czarne włosy i czerwone oczy. Z ciekawością wpatrywał się w przestrzeń za oknem. Ciężko mu było usiedzieć na miejscu. Cały czas machał swoimi przyodzianymi w granatowe spodnie nogami, lub poprawiał swoją białą koszulkę z jakąś postacią z kreskówki. Był też widocznie podekscytowany.

- Tak, to jeden z powodów! Jak ja nie cierpię tych twoich ciotek! Zawsze albo wciskają nam swoje bachory, albo mylą mnie z kobietą! Jakim cudem one mnie mylą?! - Wykrzyczał wściekły blondyn.

- Są na wpół ślepe. Musisz im to wybaczyć. - Zaśmiał się czerwonowłosy.

- Ja nawet nie mam kobiecej postury, one są jakieś jebnięte... - Wymruczał nadal zły. - Są gorsze niż moja matka. - Dodał.

- Zgodzę się z tobą. Twoja matka jest spoko. - Jego chłopak uśmiechnął się zadziornie.

- Nie przesadzaj. Powiedziałem tylko, że jest minimalnie lepsza. - Burknął i dalej wpatrywał się w okno.

Podróż do Yokohamy minęła im na rozmowach o wszystkim. O swoim życiu po szkole i innych. Chcieli zostawić sobie kilka tematów na wizytę u Nakahary i Dazaia. Byli ciekawi. Nie widzieli ich od pamiętnego pogrzebu i też nie rozmawiali z nimi zbyt dużo o po-szkolnych sprawach. Nie wiedzieli co dwójka robiła po odejściu z U.A. i na odwrót. Kiedy dojechali na stacje w Yokohamie, przywitał ich jakiś czarnowłosy mężczyzna, obok którego stał minimalnie niższy, kolorowooki z kartką z ich imionami. Musieli przyznać, że nie spodziewali się takiego powitania. Przyjechały po nich dwa czarne samochody. Odebrali ich dwaj mężczyźni w czarnych garniturach i kazali wejść do aut. Szczerze myśleli, iż Chuuya i Osamu odbiorą ich osobiście. Pomylili się.

- Em, kim jesteście? - Midoriya niepewnie zwrócił się do wyraźnie niezadowolonego Akutagawy.

- Sam zadaje sobie to pytanie. - Burknął czarnowłosy.

- Akutagawa, bądź miły. - Nakajima skarcił partnera wzrokiem. - Pracujemy dla Pana Dazaia i Pana Nakahary. Poprosili nas abyśmy was odebrali. - Białowłosy uśmiechnął się przyjaźnie. - Nazywam się Atsushi Nakajima, a ten przyjemniaczek to Akutagawa Ryuunosuke. Miło nam was poznać. - Ukłonił się delikatnie.

- Mów za siebie. Potrafię się sam wypowiadać. - Warknął szarooki na partnera.

- Ale zawsze jak otwierasz japę, wychodzą z niej wulgarne słowa. - Jinko uśmiechnął się sztucznie w stronę uzdolnionego. - Zapraszam państwa do samochodów. Zawieziemy was do domu naszych szefów. - Poprosił miło się uśmiechając. Stojący obok niego czarnowłosy tylko coś mruknął i wsiadł do jednego z pojazdów, na miejsce kierowcy. Nieco zdziwieni ich relacjami herosi, podzielili się i również wsiedli do aut.

Atmosfera w samochodzie prowadzonym przez Nakajimę była przyjazna. Wszyscy rozmawiali z kierowcą, chcą dowiedzieć się czegokolwiek, o nim lub jego przełożonych. Atsushi wymijał niektóre tematy i przechodził na inne, nie mógł się wygadać na temat Mafii. W pojeździe prowadzonym przez Akutagawę było sztywno. Kiedy goście próbowali się czegoś dowiedzieć, nie otrzymywali żadnych konkretnych odpowiedzi. Szarooki odpowiadał pojedynczymi słowami, lub wcale. Na szczęście podróż nie trwała długo. Oba pojazdy podjechały pod ogromny dom z białą elewacją. Zatrzymały się przed bramą.

- To tutaj? - Uraraka wychyliła się i spojrzała przez okno samochodu.

- Ta. - Odpowiedział krótko czarnowłosy kierowca i wysiadł z samochodu, aby zacząć wyciągać walizki herosów z bagażnika. Kiedy już wyjął dwie pierwsze, dopadł go atak kaszlu. Złapał się jedną dłonią za drzwiczki od bagażnika, a drugą zakrył swoje usta.

- Wszystko w porządku?! - Podbiegł do niego Midoriya. Zestresowany zaczął panikować. Nie wiedział jak ma pomóc chłopakowi.

- Tak! Dam sobie radę. - Właściciel Rashoumona przestał kaszleć jak na zawołanie i z powrotem wypakowywał bagaże.

- Coś się stało?! - Krzyknął pytanie stojący przy drugim samochodzie tygrysołak.

- Nie! - Warknął odpowiedź szarooki i podał bagaże herosom. W tym momencie z posiadłości wyszedł Chuuya.

- Już jesteście! Jak minęła podróż? - Otworzył furtkę od ogrodzenia wokół domu. Wyszedł do nich ubrany w koszulę, czarne spodnie i czerwone, puchate kapcie. Ciekawy zestaw.

- Dobrze, tylko dużo przesiadek mieliśmy. - Uśmiechnęła się Momo.

- Pewnie jesteście zmęczeni i głodni. Wchodźcie do środka. - Rudzielec wskazał na drzwi prowadzące do wnętrza budynku. - Atsushi, Akutagawa, jedźcie po Dazaia.

- Nie jestem chłopcem na posyłki! - Wykrzyczał zły czarnowłosy.

- To wasza kara za zniszczenie połowy poduszek w robocie! Bez dyskusji mi tu! - Wykrzyczał zły i wszedł do domu, zaraz za gośćmi.

Wnętrze budynku było urządzone w jasnych kolorach. Całe mieszkanie obejmowało parter i piętro. Od dołu patrząc: korytarz, salon, kuchnia, łazienka, pralnia, jadalnia, pierwszy pokój. Na piętrze znajdowały się kolejne dwa pokoje sypialniane, łazienka i dość obszerna garderoba.

- Ja i Dazai zajmujemy pokój na parterze. Mamy niestety tylko dwie wolne sypialnie, więc dwie osoby będą musiały spać na futonach. Odstąpiłbym wam nasz pokój, ale Dazai oczywiście zapomniał kupić nową pościel... sami rozumiecie? - Rudzielec posłał gościom porozumiewawcze spojrzenie. Nie chciał dawać kuzynowi Eijiro tematu do zadawania pytań.

- Tak, tak, spokojnie. - Uraraka zaśmiała się nerwowo. Zrobiło się nieco niezręcznie. - Ja i Izuku możemy spać na futonach jeśli chcecie. - Zaproponowała.

- Nie, nie zgadzam się. Proponuje abyś Ty i Yaoyorozu spały razem. Jeśli Todoroki nie ma nic przeciwko, zajmiemy futony. - Powiedział zielonowłosy.

- To dobry pomysł. - Przyznał mieszaniec.

- Cieszę się, że obyło się bez kłótni. - Odetchnął Chuuya. - Będziecie spali w salonie. - Dodał i poczuł oplatające jego talię dłonie.

- Już rządzisz? - Zaśmiał się dopiero co przybyły Osamu. - Cześć wszystkim. Ten krasnal męczy was już od progu? Może się czegoś razem napijemy? Jest dopiero ósma wieczór. - Uśmiechnął się.

- Czemu nie? Tylko zaniesiemy bagaże do pokoi i położymy Ryotę. Zasnął mi na rękach. - Zaśmiał się Kirishima i pokazał chłopca. Towarzystwo, poza Bakugou, się rozczuliło. Blondyn tylko prychnął, wiedział że pięciolatek miał spać razem z nim i czerwonowłosym w jednym łóżku.

Zdrajcy (Bungou Stray Dogs and Boku no Hero Academia) //FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz