30. Mafia nie istnieje

1.6K 141 52
                                    

Minęło kilka dni. Bohaterom nie zajęło wiele czasu, aby dowiedzieć się więcej o Port Mafii. Oczywiście zarząd o niczym nie wiedział. Wszystkim kierował Izuku. Wielu innych herosów, którzy byli na spotkaniu, szybko się wycofało z jakichkolwiek działań. Nie było zbyt wiele podstaw i nie chcieli się mieszać. Zostali nieliczni. Uraraka, bo tak jej wypadało. Todoroki, bo był najzwyczajniej w świecie ciekaw do czego dojdą. Fumikage, który zainteresował się tematem, gdyż nudził się w życiu, oraz Iida, który nie chciał zostawiać tego grona bez nadzoru kogoś bardziej odpowiedzialnego. Bakugou próbował skierować wszystko na inne tory, jednak bezskutecznie. Dopuścił się nawet do spowodowania zamieszek w mieście, ale każda z nich była szybko tłumiona.

Niewielkiej grupie, udało się za pomocą wywiadu, dotrzeć do jednego z członków Mafii na najniższym szczeblu. Ciężko było wyciągnąć od niego cokolwiek. Nie chciał nic powiedzieć, był zbyt przerażony wizją zginięcia z rąk jednego z egzekutorów, ale jednak się udało. Młodzi herosi jednak nie wiedzieli co zrobić z tak mało istotnymi informacjami. Nie wiedzieli gdzie jest siedziba organizacji, nie znali nazwisk wyżej postawionych osób. Dowiedzieli się tylko, gdzie mogą ewentualnie znaleźć kogoś bardziej doinformowanego. Tylko tyle. To było prawie nic. Aby się czegoś dowiedzieć, musieli bez niczyjej wiedzy i bez zwalania się na głowę Dazaia i Nakahary, zatrzymać się w Jokohamie i pokręcić się po slumsach lub tych ciemniejszych uliczkach Kobe. Podjęli się tego i po kolejnych kilku dniach w końcu dorwali w swoje ręce, kogoś z oddziału jednego z mafijnych egzekutorów. Ciemnowłosego, młodego mężczyznę z oddziału Ozaki. Yamade Kaito. Złapali go na terenie slumsów, kiedy wracał jedną z uliczek do swojego domu. Jak rozpoznali, że był z akurat tej organizacji? Nie rozpoznali. Po prostu łapali każdego, kto się nawinął i przepytywali. Kiedy naprawdę było wyczuwalne, iż dana osoba nic nie wie, po prostu ją puszczali wolno. Kaito im się nawinął i kiedy zadali pytanie, jak się nazywa zaczął się jąkać i zastanawiać. To ich nakierowało.

- Pytamy jeszcze raz. Jak się nazywasz? - Zapytał zirytowany Shoto. To był już dwunasty z rzędu facet, którego załapali i przepytywali. To było idiotyczne.

- Po co wam to? Nie znam was. Skąd mam mieć pewność, że jak powiem o sobie cokolwiek, to mnie gdzieś nie wywieziecie, zabijecie i nie sprzedacie moich organów na czarnym rynku? Ja wiem co mówię. Już raz miałem podobną sytuacje, ale kumpel zdążył mnie ocalić! - Oznajmił szybko lekko spanikowany. Ta grupa wyglądała mu na co najmniej jakiś nowy gang lub coś w tym stylu.

- Spokojnie... nic ci nie zrobimy. Chcemy tylko uzyskać informacje. - Zapewnił zestresowany Izuku. Nie spodziewał się, iż chłopak tak zareaguje.

- A. To dobrze. Tylko mamy malutki, ale taki tyci problem... - Zaczął Kaito. - Nie jestem informatorem, ani żadną gazetą oraz donosicielem. Ale to zależy od tego co chcecie wiedzieć i ile mi zapłacicie. Nie interesuje mnie kim jesteście, mówię z góry. - Uśmiechnął się cwaniacko i oparł o ścianę budynku, w uliczce. Kompletnie zmienił swoją postawę i nastawienie.

- Chodzi o Mafię Portową. - Powiedziała Uraraka, a na jej słowa chłopak wyraźnie się zaskoczył. Nie spodziewał się takiego pytania od obcych mu osób, a zwłaszcza iż oficjalnie ta organizacja nie istniała.

- Mafia? Jej już nie ma. - Powiedział to co kazała mówić Ozaki, kiedy go szkoliła.

- Kłamiesz. Wiemy że jest i podobno coraz bardziej się rozrasta oraz rozwija. - Prychnął Todoroki.

- Nie wiem czemu pytacie o nią właśnie mnie... Nie mam z nią nic wspólnego. - Zapierał się. Przecież nie może nic powiedzieć. Jeśli puści parę z ust, może pożegnać się z życiem.

- Nie? - Zapytał retorycznie Fumikage. Uaktywnił swoją zdolność - Dark Shadow i przyszpilił ciemnowłosego do ściany starego budynku. - Jesteś jednym ze szpiegów tej organizacji i dodatkowo podlegasz pod herszta. Nie wiemy którego, ale chcemy się dowiedzieć. Gadaj. - Wykrzywił swój dziób w irytacji i czekał.

- Dużo o mnie wiecie. Skoro tak stawiacie sprawę, jednak chcę wiedzieć kim jesteście. Wtedy powiem wam coś ciekawego, a i mnie puść. - Tokoyami postawił go z powrotem na ziemi za pozwoleniem przyjaciół i się cofnął.

- Jesteśmy zawodowymi bohaterami. - Oznajmił Midoriya pewnym głosem. Yamade się zaśmiał na tę wiadomość. Nigdy by nie przypuszczał, że herosi będą wypytywać akurat jego o Mafię. W ogóle nie zakładał, iż będą próbowali się czegoś o niej dowiedzieć. Może jeszcze niech powiedzą, że chcą z nią walczyć! Ha! Każdy głupi wiedział, iż wygrana z ich szefem była właściwie niemożliwa, zwłaszcza jeśli ktoś próbowałby zrobić coś jego zastępcy.

- Jesteście idiotami. - Chłopak ich podsumował. - Aż mi was szkoda. Niech wam będzie. Co chcecie wiedzieć? - Zapytał z wyraźnym współczuciem wypisanym na twarzy. Nie powinien nic im powiedzieć, ale jak na nich patrzył to wyglądali na naprawdę biednych.

- Em... Może ilu Mafia liczy członków? - Zapytała zmieszana Uraraka. Wszystko, wszystkim, ale oni sami nie wiedzieli czego chcieli. Nie ustalili nic wcześniej.

- Nie wiem. Coś jeszcze? - Dopytał nieco podirytowany. Ta rozmowa wyglądała tak, jakby prowadził ją z nowicjuszami.

- Pod jakiego herszta podlegasz? - Todoroki, w końcu zadał sensowne pytanie.

- Nie powinienem wam tego mówić, ale niech będzie. Herszt Ozaki. I tak nie znacie. Pozwolę wam teraz zadać ostatnie pytanie. Śpieszę się. - Mruknął patrząc na zegarek na nadgarstku.

- To my decydujemy, kiedy sobie pójdziesz. - Warknął Fumikage.

- To zadawajcie szybciej te pytania! Matka na mnie w domu czeka! - Krzyknął zły.

- Rozumiemy, przepraszamy. To, Kto jest szefem organizacji? Imię i nazwisko. - Powiedział szybko jeszcze bardziej zestresowany zielonowłosy. Nie chciał zatrzymywać młodzika, zwłaszcza że czekała na niego rodzicielka.

- Nie powiedziano nam. Jestem za nisko w hierarchii. - Oczywiście, że skłamał. Nie mógł zdradzić szefa. I tak już wiele powiedział. - Słuchajcie. Szkoda mi was i po prostu wam powiem gdzie jest "kryjówka" Mafii. Nie powinienem, ale to zrobię. Umówicie się na spotkanie. Tylko informuje. Jeśli będziecie chcieli go aresztować albo zrobić cokolwiek, zginiecie zanim zdążycie mrugnąć. Oczywiście nie zapewniam, iż w ogóle spotka się z wami osobiście. - Wzruszył ramionami. - Budynek jest tam. - Chłopak wskazał palcem na wyłaniający się zza bloków, bardzo wysoki wieżowiec. A bardziej na trzy. - Powodzenia. - Odszedł niewzruszony w stronę swojego domu, zostawiając za sobą wpatrujących się we wskazane obiekty. Nawet nie zauważyli przemykającego się pod ich nogami szczura.

Zdrajcy (Bungou Stray Dogs and Boku no Hero Academia) //FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz