21. Zoo

2.1K 167 115
                                    

To cud, że dzisiaj udało mi się napisać rozdział, więc wow raczej nie będzie... no trudno, to zależy do was czy się spodoba 😉

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Z racji tego, że wśród gości był pięciolatek, starsi musieli zapewnić mu jakiekolwiek atrakcje. Nie było to trudne, ale jednak nie mogło też się nudzić innym, więc dość spora grupa po południu, czyli wtedy, kiedy wszyscy doszli do siebie, postanowili udać się do zoo. Zawsze jakaś rozrywka, a zwłaszcza, że Kirishima bawił się lepiej niż Ryota.

- Eijiro przestaniesz tak biegać wokół tej cholernej klatki?! - Zdenerwował się Bakugou. Jego chłopak biegał od jednej zagrody do drugiej i oglądał zwierzęta. Nawet najmłodszy z grupy szedł spokojnie i patrzył na wszystko z zachwytem.

- Ale tam jest małpa! No zobacz! - Wykrzyczał podekscytowany czerwonowłosy.

- Właśnie jedną widzę przed sobą, nie muszę zaglądać do ogrodzenia. - Warknął Blondyn.

- Wujku Chuu... - Zaczął mały Ryota idący obok starszego. Chłopiec nazywał wszystkich znajomych swojego kuzyna wujkami lub ciociami. Tak było mu łatwiej zapamiętywać. - A wiesz, że mój tata też jest bohaterem? - Zapytał rozanielony pięciolatek.

- Naprawdę? - Rudzielec teatralnie okazał zaskoczenie. Nakahara w przeciwieństwie do czerwonowłosego, okazywał zainteresowanie dla najmłodszego. Polubił tego dzieciaka. Spędził z nim niecałą godzinę, nie licząc czasu od przyjazdu grupy. Dopiero w czasie spędzanym w zoo, zaczął z nim jakkolwiek rozmawiać.

- Nie wmawiaj mu głupot, Ryota. Twój ojciec jest prawnikiem. - Katsuki zwrócił się do młodego. Chuuya tylko spojrzał na czerwonookiego z niezadowoleniem. Bakugou niepotrzebnie się odzywał. Może czarnowłosy chciał powiedzieć coś innego niż heros zakładał. Nie pomylił się.

- Ale mój tata jest innym bohaterem! - Wykrzyczał niezadowolony chłopiec. - On uratował mamę przed kosmitami! - Po tych słowach cała grupa spojrzała na niego. Zaczęli się zastanawiać o co dokładniej chodziło. Chłopiec w tym czasie zdążył podejść do kolejnego zwierzaka w klatce.

- Jakimi kosmitami? - Zainteresował się Midoriya.

- No nie wiesz? - Czarnowłosy przesadnie okazał swoje zdziwienie. - Bo była noc i spałem u siebie w pokoiku. Usłyszałem straszne krzyki i pobiegłem do mamy i taty, do pokoju! Mama strasznie krzyczała i miała nogi bardzo wysoko! Chyba była wciągana przez kosmitów do statku! - Dziecko opowiadało z przejęciem w głosie. - Tata ją trzymał, aby nie odleciała razem z tymi złymi kosmitami! Przycisnął ją do łóżka! To było straszne! Ale ich statek odleciał, bo przestała krzyczeć. Tak powiedział tata, kiedy mnie zobaczył. - Mały dokończył z uśmiechem. - Tata ją uratował! - Uniósł ręce. Przez całą wypowiedź bardzo gestykulował. Teraz oczywiście też musiał. Po jego słowach wszystkich wmurował, tylko Dazai wybuchł śmiechem.

- Nie wierze! - Brunet prawie zaczął się turlać po chodniku, ale powstrzymał go Chuuya, dość mocnym uderzeniem w ramie.

- Tak... twój tata to prawdziwy heros. - Uraraka nie wiedziała jak dobrać słowa.

- Jego rodzice są obrzydliwi. - Warknął Shoto i zaczął iść dalej, w stronę klatki z tygrysami.

- Chuu...czyli ciebie też nie raz próbowali porwać kosmici. - Parsknął ciemnooki i znów dostał od swojego zarumienionego narzeczonego. Chuuya był na niego wnerwiony, brunet przesadzał.

- Tu jest dziecko, tak tylko przypominam. - Warknął rudzielec.

- I tak nie wie o co chodzi. - Wyższy podszedł do starszego i objął go jedną ręką w pasie.

Zdrajcy (Bungou Stray Dogs and Boku no Hero Academia) //FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz