25. Rozkaz

1.9K 155 49
                                    

Bohaterowie i ich przymusowy podopieczny, wyjechali z Jokohamy. Może nie powinno tak być, ale oni, jak i ich gospodarze odetchnęli z niewielką ulgą. Niby było miło, ale jednak dzieliła ich przepaść, o której herosi nie mieli pojęcia. Jakby nie patrzeć, Dazai i Nakahara byli mafiosami i spoufalanie się z obrońcami niewinnych, było dla nich niebezpieczne. Jednak lubili ryzykować. Bakugou podpisując umowę z brunetem, po prostu mu się sprzedał, nawet o tym nie wiedząc. Złożył swój podpis na pakcie z "diabłem". Przynajmniej tak to określał Chuuya. Blondyn należał teraz do mniej legalnego świata, jednak nie był też idiotą. Plusy tego zauważył prawie automatycznie. Mafia działała w dużej mierze na jego korzyść i nie oczekiwała wiele w zamian. Po niecałych dwój tygodniach od wyjazdu z Kobe zbił Midoriyę z "tronu" i ludzie zaczęli być mu bardziej przychylni, jednak zarząd nie podzielał zachwytu społeczeństwa względem czerwonookiego i zaczął mieć podejrzenia. Nie jeden bohater zaczął węszyć, ale jak można się spodziewać, i to Dazai przewidział oraz osobiście dopilnowywał zacierania śladów. Jak na razie wszystko szło gładko.

- Hej, zwolnij trochę Bakuś. Zaraz zabraknie nam złoczyńców. - Zaśmiał się Kirishima.

- Właśnie, zaraz sam wszystkich wyłapiesz. - Dołączył się roześmiany Kaminari. Mu i czerwonowłosem, chyba jako jedynym, nie przeszkadzała szybo rozwijająca się popularność blondyna. Wręcz się cieszyli, mieli przynajmniej mniej pracy. Same pozytywy.

- Nie wykorzystujcie mnie! Kretyni! - Wrzasnął Katsuki, choć sam również w głębi duszy się śmiał. Cieszyło go wsparcie swojego chłopaka. Nie był zazdrosny. To było najważniejsze, gdyż miał do tego prawo. Jednak on śmiał się i klaskał mu, kiedy tylko się dowiadywał o kolejnych złapanych złoczyńcach. Blondyn wiedział, że nie postępował najlepiej, ale dopóki nikt nie wiedział, było dobrze. Bał się reakcji Eijiro, gdyby otrzymał wiadomość o jego przynależności do organizacji przestępczej. Mógł zareagować różnie. Najlepiej by było jakby wcale się nie dowiedział.

- Nie wykorzystujemy! Po prostu oglądamy, jak świetnie sobie radzisz. - Uśmiechnął się swoimi ostrymi zębami Kirishima. Aktualnie znajdowali się w parku, gdzie dosłownie niecałe pięć minut temu trwała walka między jednym z tych mniej "ważnych i utalentowanych" złoczyńców, jak to ujął Denki, a ich trójką. Oczywiście Bakugou pokonał go sam. Jego chłopak i przyjaciel po prostu stali z boku i go dopingowali. Bo wsparcie to podstawa dobrych relacji!

- Ta, właśnie widzę. - Warknął najeżony blondyn i rzucił czerwonowłosemu nieprzytomnego przestępcę pod nogi. - Przydaj się na coś i zabierz go stąd. Ja wracam do domu. - Oznajmił zirytowany i ruszy w swoją stronę.

- Jak ty z nim wytrzymujesz? On jest gorszy niż kobieta z okresem! - Parsknął chodzący Powerbank, kiedy blondyn odszedł.

- Ta... nie jest taki zły, jak wygląda. Kiedy się go powali, obróci i przytrzyma, to nawet potrafi być uroczy. - Zaśmiał się prawie panicznie.

W tym czasie Katsuki zdążył już dotrzeć do swojego mieszkania. Otworzył drzwi i spokojnie wszedł do środka. Zdjął buty i powoli zdejmując z siebie części stroju bohaterskiego, skierował się do salonu. Zatrzymał się jednak w przejściu. W pokoju ktoś był. To było pewne. Światło się paliło. Wyłączył je przed wyjściem. Postanowił jak na herosa przystało, wejść w głąb owego pomieszczenia. Zauważył czarnowłosego, młodego mężczyznę odwróconego do niego plecami. Rozpoznał w nim Akutagawę.

- Co ty tutaj robisz?! Jak tu wszedłeś?! - Wrzasnął nieco zły blondyn. Na jego krzyki, szarooki się odwrócił, poprawiając przy tym swój czarny płaszcz.

- Jestem tu służbowo i też nie jestem z tego powodu zachwycony. Wszedłem tu przez okno. - Wyjaśnił krótko ze znudzonym wyrazem twarzy i nieco zirytowanym tonem. - Przysłał mnie szef. Przez waszą współpracę zostałem w pewnym sensie "chłopcem na posyłki", choć i tak to lepsze od zadania tygrysołaka... - Prychnął. - Idiota podpadł i teraz zapewne kąpie kota Nakahary.

- Przez okno?! To cholerne czternaste piętro! - Krzyknął czerwonooki.

- Serio tylko tyle wywnioskowałeś z mojej wypowiedzi? - Mruknął. - Eh... jestem uzdolnionym i moja umiejętność mi na to pozwoliła. - Na potwierdzenie swoich słów aktywował Rashoumona. Czarna bestia wyłoniła się na kilka sekund z płaszcza chłopaka. Rozdziawiła szczęki, jednak po chwili z powrotem zniknęła w materiale płaszcza. - A teraz, jeśli nie przestaniesz się drzeć, ten demon cię pożre. - Dodał nadal znudzony. Usiadł na kanapie.

- Nie groź mi! - Warknął- Po co Dazai cię przysłał? - Bakugou miał wiele pytań, jednak to wydawało mu się najważniejsze.

- Chciał się upewnić czy na pewno sobie radzisz. Mafia podała ci swoje warunki, a jak na razie nie wydaje się abyś coś robił. Bohaterowie zaczęli węszyć. Wiesz o tym i nie powiadomiłeś o tym szefa, czy po prostu nie wiesz nic na ten temat? - Rozsiadł się wygodniej. Najchętniej byłby w swoim mieszkaniu w Jokohamie i pił herbatę, ale nie. Dazai oczywiście musiał go wysłać tutaj! Teraz musiał się użerać z bohaterem, który chyba nie do końca ogarniał co podpisał.

- Nic mi o tym nie wiadomo. - Warknął i splótł ręce na klatce piersiowej. - Zobaczę o co chodzi. Coś jeszcze? - Dopytał. Ta rozmowa była męcząca z powodu niechęci jego i czarnowłosego. Chciał ją zakończyć i iść spać.

- Czy ktoś wie o umowie? - Akutagawa nagrywał całą rozmowę. Musiał mieć co pokazać Osamu.

- Nie. Nikt poza mafią i mną. - Już wolał nie dopytywać czy chłopak ma więcej pytań. Był zbyt zmęczony. Cały dzień spędził w mieście walcząc z drobnymi przestępcami.

- Rozumiem. - Odpowiedział krótko i wstał z zajmowanego miejsca. - Sprawdź dlaczego zaczęli się interesować organizacją i zanim powiadomisz o tym szefa, upewnij się czy nie masz założonego podsłuchu. Nie możesz nikomu ufać. - Syknął i opuścił mieszkanie blondyna. Zostawił go samego oraz zdezorientowanego.

Zdrajcy (Bungou Stray Dogs and Boku no Hero Academia) //FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz