Rozdział 12 część 1

238 21 5
                                    


-Hej! Tu jest Marika Sunbeam i jej klacz Wild!! -wykrzyczał.

Sands był zdziwiony, pewnie dlatego, że myślał, że ja już nie żyję.
Pokazał ręką znak, strażnicy Dark Core już szli w stronę domu.

-Coś ty zrobił!? Skazałeś mnie na śmierć!!

Siadłam szybko na Wild.

-Jadę z Tobą. -powiedział czarno włosy chłopak.

W tamtym momencie musiałam szybko zdecydować czy mam Go wziąć razem ze sobą. Nie zważałam nawet na konsekwencje.

-Max... Nie wiem czy t-

W tym momencie strażnicy byli bardzo blisko ogrodzenia domu. Spojrzałam raz na Maxa a raz na Sandsa. Musiałam wybrać. W tamtym momencie czas się zatrzymał, ale wiedziałam, że tak się stało tylko w moim odczuciu.

-Siadaj. -powiedziałam niepewnie.

Max się uśmiechnął i z trudem siadł na grzbiet klaczy. Alex stał zamurowany.

-Ruszaj Wild, nie mamy czasu do stracenia.

Klacz ruszyła cwałem, miałam przed sobą dużo przeszkód.
Kiedy miałam wyjechać z parceli, Alex zablokował mi drogę. Byłam na niego wściekła, szczerze? Chciałam użyć mocy, by go stamtąd odsunąć, ale nie chciałam mu zrobić krzywdy.
Zarwóciłyśmy, biegłyśmy w stronę tylnego płotu.
Kiedy przyszło przeskoczyć płot, klaczy niestety nie udało się wykonać skoku i rozwaliła kopytem płot.
"Skacząc" przez płot wbiegłyśmy od razu do kolejnego ogrodu.
Jakaś kobieta wyszła z domu i zaczęła na mnie krzyczeć, mówiła również, że poniosę karę za zniszczenie płotu, ale kiedy zobaczyła za mną grupę strażników i Sandsa zamilkła i wróciła do środka zamykając za sobą drzwi.

-Wild szybciej, musimy ich zgubić!

Chciałam wtedy jedynie wybiec z tego miasta, zgubić Sandsa i po prostu zakończyc ten chaos. Biegnąc zapomniałam, że za mną siedzi Max, prawie by spadł przy następnym skoku, ale złapał mnie w talii i uniknął upadku.
Spojrzałam w tył, Sands z strażnikami biegł dalej za nami.
Nie miałam innego wyjścia, niż użyć mocy Aideen. Ale nie chciałam zniszczyć miasta, Nie potrafiłam jeszcze panować nad magią.

Wild przyspieszyła tak, że prawie sama spadłam z jej grzbietu.
Omialiśmy kolejne podwórka i wściekłych właścicieli domów.
W końcu zobaczyłam rozłożyste drzewo i wyjście z miasta.
Nie patrzyłam za siebie, w tamtym momencie nawet nie wiedziałam czy facet biegł dalej za mną.
Nagle już przy wyjściu zobaczyłam tego idiote, Alexa. Zatorował nam wyjazd z tego miasteczka.

-Alex odsuń się! -wykrzyczałam zatrzymując klacz.
Wtedy usłyszałam odgłosy innych kopyt. Od razu się odwróciłam, zobaczyłam... Katje.
Miała śnieżne włosy, ubiór również w kolorze białym.
Wiedziałam, że ona miała bardzo silną moc, jej moc potrafiła nawet zabić najsilniejszego Jeźdźca Duszy.
Nie zastanawiając się dużo, dałam znak klaczy. Znowu ruszyłyśmy.

Wszystko trwało kilka sekund, Katja zaczęła atakować nas swoją mocą.
Moje serce przestało bić na kilka sekund, myślałam, że czas się zatrzymał. Klacz wykonała skok nad Alexem.
Ten prawie upadł.
Klacz biegła cwałem.
Próbowałam się skupić i użyć swojej magii.

Nie potrafiłam. Katja była coraz bliżej nas.
Max zaczął komentować, że juz po nas, że nie damy rady uciec. Irytowało mnie to.

-Zamknij się! Po prostu.. Się zamknij. -powiedziałam nie kontrolując agresji.

Przed nami było drzewo, miałam w głowie plan, idealny, dopięty na przed ostatni guzik.
Starałam się skupić, chciałam użyć mocy, by zwalić drzewo.
Nagle poczułam mrowienie w ręce, dźwięk wystrzału. Wreszcie użyłam mocy, drzewo spadło przed nami, Wild na szczęście udało się przeskoczyć przeszkodę.

Wbiegliśmy do lasu, starałam kierować Wild, tak, żeby nie zrobiła sobie krzywdy.
Max dalej się trzymał.
Wydawało mi się, że drzewa same przesuwają swoje gałęzie, żeby nam odsłonić dalszą drogę, może faktycznie tak było albo to było złudzenie optyczne.
Schyliłam się, żeby gałęź drzewa mnie nie strąciła z grzbietu konia, Max zrobił to nieco później, przez co na jego czole była mała ranka.
Katja się nie poddawała i dalej rzucała w nas swoje zaklęcia.

Szybko skręciłam w lewą stronę. Nie patrzyłam czy gdzieś była dziura w ziemi, czy skała po prostu skręciłam, byłam już zmęczona, znowu poczułam jak coś spływa mi z nosa do ust. Przyłożyłam, delikatnie rękę, zobaczyłam szkarłatną ciecz. Znowu.

***

Yes, 12 rozdział wyszedł, od teraz książka oficjalnie zostaje zawieszona, wyczekujcie odwieszenia książki bo będzie warto (chyba) :333

Ps. Z góry za błędy przepraszam.

Strata Więzi | Star Stable | Korekta ✔| Zakończone ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz