----
Walnęłam pięścią z całej siły w ścianę, byłam zła, kierowała mną złość, determinacja. Waliłam w ścianę pięściami, patrząc na to, że ja byłam już w siedzibie Dark Core.
Jedyne co mnie zaskoczyło to brak Sandsa.
---------
Szłam korytarzem, było dość ciemno. Chociaż nade mną nie było dachu ani ścian. Był ranek, choć czułam się jakby była noc.
Weszłam do zacienionego "pomieszczenia".
Widziałam stamtąd piękny widok. Góry rozprzestrzeniały się wzdłuż wody.Po chwili "pomieszczenie" się zamknęło. Szybko się odwróciłam w stronę dźwięku zamykania krat. Podbiegłam do wcześniej wspomnianych krat. Zobaczyłam kolejnego mężczyznę ubranego w turkusowy płaszcz i czarne okulary.
-Jesteś naiwna Mariko, kiedy masz amnezję. -powiedział głębokim głosem. -Niedługo po Ciebie przyjdę i pójdziemy do Twojego konika. Zobaczymy, czy go pamiętasz i czy on pamięta Ciebie. -odszedł.
-Marika...Więc tak się nazywam..-powiedziałam cicho i odeszłam do rogu. Zsunęłam się po ścianie. I zaczęłam szlochać. Nie pamiętałam, żadnego konia. Przyszedł mi do głowy pomysł, żeby udać, że go pamiętałam. I właśnie tym pomysłem zaczęłam się kierować. Ale zrezygnowałam po głębszych przemyśleniach.
Siedząc w kącie myślałam tak naprawdę o niczym. Nie miałam o czym myśleć.Mijały sekundy, minuty, a może nawet godziny. Siedziałam w ciemnym 'pomieszczeniu'. Płakałam nie płacząc. Byłam nie będąc. Po chwili, bardziej po parunastu minutach przyszedł mężczyzna patrzący się prosto na mnie. Odruchowo wstałam. Dalej opierając się o ścianę.
Mężczyzna wszedł przez bramę i złapał mnie za ramię i bez słowa szliśmy w stronę jakiegoś drugiego 'pomieszczenia'. Nie stawiałam oporu, ponieważ nie widziałam w tym sesnu.
-----
-No tak! Moc Aideen! Mogę jej użyć by zniszczyć ścianę! -powiedziałam z entuzjazmem.Szybko oddaliłam się od ściany i Starałam się skupić na jednym punkcie, a mianowicie ścianie.
-----
Doszliśmy w końcu do pomieszczenia. Ja rozejrzałam się niepewnie. Czułam się jakbym zaraz miała być skazana na śmierć.
Wokół mnie było dużo strażników.Nagle usłyszałam jakiś głos: Wprowadzić Konia!
Z ciemnych głębin dostrzegłam faceta ciągnącego za uzda jakiegoś konia. Był dokładnie kasztanowaty. Miał ciemną grzywę.----
-Wild... -szepnęłam. Łzy ciekły po policzkach. -Skup się Marika! Dla Wild!----
Koń widocznie ucieszył się, że mnie zobaczył. Szybko wyrwał się i podbiegł do mnie. Byłam przekonana, że chce zrobić mi krzywdę. Ale myliłam się.
Koń zacisnął łeb na moim ramieniu. Co oznaczało jako przytulenie.
Stałam osłupiała. Założyłam ręce na szyję konia i go przytuliłam.Na chwilę odsunęłam się od niego i spojrzałam prosto w oczy.
-Wybacz... Ale ja Cię nie pamię-
-----
-Nie powiesz jej tego. -powiedziałam z determinacją i niebieski płomień strzelił w ścianę roztrzaskując ją na kawałki. Nagle stała się oślepiająca jasność. Przed oczami przeleciały mi wszystkie wspomnienia.
Wszystko się tak szybko działo, że za dużo nie pamiętam.
-----
-Wild... -powiedziałam przytulając z całej siły klacz. Z moich oczu wydostały się łzy. Czułam jej oddech na swoim karku.
Strażnicy Dark Core byli zdziwieni. Ale sama Wild była bardziej szczęśliwa niż zaskoczona.Nagle ktoś złapał mnie za ramię i z całej siły oderwał od klaczy, omal się nie wywaliłam.
Jakiś strażnik złapał klacz za uzdę i pociągnął ją w przeciwną stronę.-Puszczać mnie! -wykrzyczałam starając wyrwać się.
-Oo, nagle odzyskałaś swoją pamięć? -zapytał z ironią w głosie. Pociągnął mnie do pomieszczenia w którym byłam wcześniej. Szarpałam się z całej siły. Nawet próbowałam go ugryźć w rękę. Ale na próżno.
CZYTASZ
Strata Więzi | Star Stable | Korekta ✔| Zakończone ✔
FanficStrata Więzi Rozpoczęcie książki: 30.05.2019r. Zakończenie książki: 30.12.2019r. Uprzedzam, że pierwsze rozdziały, a może nawet cała książka nie jest pisana w moim obecnym stylu pisania.