Biegłam przed siebie nie zatrzymując się, kiedy wybiegłam z miasteczka, Max krzyczał, żebym wróciła, nie słuchałam nikogo. Może to była największa głupota jaką popełniłam, ale jak wcześniej wspomniałam dla Wild zrobiłabym wszystko.
Deszcz padał dalej, miałam mokre włosy, ubrania, przemoknięte buty i torbę. Niedaleko mnie walnął piorun.
Ja dalej biegłam za liśćmi, które leciały w stronę zachodu. Czułam, że to był znak od Wild, że wskazywała mi drogę.
Powoli traciłam siły, nie przebiegłam chociaż daleko.Wbiegłam w ogromny las. Przeskoczyłam nad złamanym drzewem.
Biegłam w rozpaczy. Łzy spływały po policzkach, chociaż trudno było je odróżnić od kropel deszczu.
Burza się rozpętała, wydawało mi się, że byłam w środku burzy.Przeskoczyłam kolejną kłodę, omijając skały. Liście dalej kierowały się w stronę zachodu, miałam nadzieję, że dobrze zrobiłam, że posłuchałam się mojego serca.
Stawałam się coraz bardziej zmęczona, nadchodziła noc wielkimi krokami, a ja byłam sama w ogromnym lesie.
Włosy zaczęły zasłaniać mi dalszą drogę, odgarnęłam je szybkim ruchem, niestety nie zauważyłam wcześniej kłody i przeskoczyłam za późno upadając na ziemię.
Klęłam w myślach, wstałam i zaczęłam biec dalej.-Wild! Wild gdzie jesteś!? -krzyczałam mając nadzieję, że usłyszę jej rżenie. -Wild!
Bezsilnie nawoływałam jej imię. Krople deszczu zaczęły być dla mnie uciążliwe. Wiatr się zerwał, liście dalej pędziły w stronę zachodu. Niebo było pochmurne jak moje myśli. Słyszałam jak ktoś mnie nawołuje, poczułam dreszcze na karku. Odwróciłam się, nikogo tam nie widziałam.
Na Chwilę głosy ucichły, ale dalej czułam niepokój.-Marika, przyjdź po swoją klacz! Chyba jej nie zostawisz, prawda?
Głos odnowił się i słyszałam go w mojej głowie. Byłam przerażona, odwaga mnie opóściła tak samo jak determinacja.
-Kim jesteś!? Pokaż się! -mówiłam z przerażeniem w głosie.
-Jestem Twoim koszmarem, Marika. -głos stawał się cichszy, aż w końcu ucichł.
-Sands.. -powiedziałam zaciskając zęby. Zaczęłam iść dalej, choć bałam się, że coś zaraz na mnie wyskoczy.
Wznowiłam bieg, podróż zaczęła się od nowa. Tysiąc myśli, a może nawet milion targały mój umysł. Miałam w głowie pytanie, gdzie miałam iść, niby za liśćmi, ale czy był to dobry wybór? Sama nie wiem.
Biegnąc za tą mieszaniną liści dobiegłam do urwiska, ledwo co się zatrzymałam.Zaczęłam nerwowo się rozglądać, szukając jakiegoś obejścia. Deszcz kropił, krople spadły w daleką przepaść. Było przy urwisku dość ślizgo. Musiałam uważać na swoje kroki i ruchy.
Cofnęłam się o dwa kroki w tył, lecz niestety za późno.Ziemia osunęła się i spadła w dół, szybko złapałam się za jakąś gałęź czy wystający korzeń uderzając wcześniej podbródkiem o ziemię.
-AGH!! -wykrzyczałam trzymając mocno wcześniej wspomniany korzeń.
Starałam się podciągnąć na jednej ręce. Ale nie udało mi się. Przepaść była naprawdę głęboka. Moje serce prawie wyskoczyło mi z piersi.
Łapczywie łapałam powietrze i głośno łykałam ślinę.
Spojrzałam w dół, zbladłam. Kawałki ziemi powoli się zrywały.Ponownie zaczęłam podciągać się, ale to tylko pogorszyło sprawę. Kawałki ziemi wadły mi do oczu. Spojrzałam w dół i zaczęłam machać szybko powiekami. Oczy zaczęły mnie szczypać.
-Niech to!
Kiedy oczy przestały mnię trochę szczypać, spojrzałam ponownie w górę. Wisiałam na włosku, i to dosłownie.
Podciągnęłam się trochę łapiąc inny korzeń, zaczepiłam butami o kawałki kamieni. Chwyciłam szybko za "początek" urwiska.
Starałam się wdrapać, ale mi nie szło.
Nagle odłamek skałki odpadł, akurat na niej miałam położoną lewą stopę.
Traciłam siły na wdrapanie się na górę. Dłonie powoli mi się ździerały.
Puściłam korzeń jedną ręką.Po chwili zamieniłam dłonie. Kawałki ziemi ponownie spadały, ale tym razem zrobiłam nietrafny unik, korzeń się urwał.
-Agh! Nie! -krzyczałam zdzierając sobie głos.
Nagle wszystkie szumy liści, wiatru, drzew, deszczu ustały. Spadłam otulając się w ciemność. Nie czułam żadnego bólu, nic nie czułam, po prostu zapadłam w głęboki sen.***
Kolejny rozdział za nami, nadchodzi teraz 16. Teraz zastanawiał się jakie mogłobybyć zakończenie, ponieważ mam aż 3 pomysły.Podobało Wam się?
Ps. Przepraszam z góry za błędy.
CZYTASZ
Strata Więzi | Star Stable | Korekta ✔| Zakończone ✔
FanfictionStrata Więzi Rozpoczęcie książki: 30.05.2019r. Zakończenie książki: 30.12.2019r. Uprzedzam, że pierwsze rozdziały, a może nawet cała książka nie jest pisana w moim obecnym stylu pisania.