Prolog

8.3K 202 91
                                    

  Ostatnią rzeczą, którą zrobiłam, było wrzucenie mojej ogromnej, czarnej walizki do bagażnika Jaguara mojej mamy. Cieszyłam się na ten wyjazd, bo wiedziałam, że wreszcie będę mogła odpocząć od wiecznego czepialstwa moich rodziców, którzy zbyt mocno chcieli, bym była idealną córeczką. Nie miałam już siły ich zadowalać. Czasem miałam ochotę pójść na imprezę, napić się, czy nawet zajarać. Oni widzieli problem w tym, że ubrałam krótszą sukienkę, albo że zrobiłam zbyt mocny makijaż. Ich podejście było tak bardzo popieprzone i tak bardzo wprowadzało mnie w stan irytacji i bezsilności. Byłam tylko nastolatką, która potrzebowała zasmakować trochę szaleństwa, by kiedyś z myślą, że przeżyłam życie tak, jak chciałam, się ustatkować.

  Wiedziałam, że na obozie nikogo nie będzie obchodziło to, czy napiję się więcej niż powinnam i skończę w rowie z chłopakiem na haju. Opiekunowie mieli nas gdzieś i uznawali, że jesteśmy już prawie dorośli. Zero kontroli. Jeżdżę tam od piętnastego roku życia wraz z moimi przyjaciółkami i przysięgam, że to, co dzieje się na tym cholernym obozie, zostaje na cholernym obozie. Obóz dzieli się na trzy kategorie: taniec, surfing oraz sporty plażowe, która jest po prostu ładną nazwą na opieprzanie się przy brzegu morza, popijając drinki i od czasu do czasu przerzucanie piłki przez siatkę.

   Może to dziwnie zabrzmi, ale właśnie w wieku piętnastu lat pierwszy raz miałam styczność z alkoholem, co oczywiście doprowadziło mnie do takiego stanu, że urwał mi się film. Niby nie chcę o tym pamiętać i za każdym razem, kiedy wspomnienie z tej nocy nawiedza moje myśli, mam ochotę zakopać się pod kocem, to jednak lubię to wspominać. Traktuję tę sytuację jako pierwsze wyrwanie się spod kontroli rodziców i przyznam, że dodaje mi to skrzydeł. Całe szczęście, że na tamtej imprezie moje przyjaciółki trochę odpuściły i zaprowadziły mnie do pokoju. Gdyby nie one zapewne skończyłabym następnego dnia wytwarzana w piasku, albo gorzej. Skończyło się na takim kacu, że o wyjściu na zajęcia nie było mowy, ale nie żałowałam mojego postępku na imprezie poprzedniego wieczoru. Przynajmniej wtedy.

  - Cheryl, tylko pamiętaj! Żadnego alkoholu, ani innych używek. Zapomnij o chłopakach i skup się na tańcu. - warknęła nieprzyjemnie moja rodzicielka, a ja automatycznie przewróciłam oczami na jej głupie gadanie. Nie wiem, czy ona naprawdę myśli, że te obozy są tak bardzo poprawne, czy z nieznajomych mi powodów po prostu chce pozbyć się mnie z domu na parę dni. Skłaniałabym się ku drugiej opcji, bo moja rodzicielka stanowczo ma zbyt dużą wiarę w ludzkość.

- Dobrze mamo... - odparłam zniecierpliwiona, a następnie spojrzeniem poinformowałam ją, że zaraz spóźnimy się na autokar i z mojego wyjazdu będą nici.

- Uważaj sobie z tym spojrzeniem! - ostrzegła, a ja czułam, jakby zaraz z jej oczu zaczęły trafiać we mnie gromy. Zawsze jest święcie przekonana, że wywiera to na mnie jakieś szczególnie wrażenie. Niestety nie.

***

  Wysiadłam z samochodu, otworzyłam bagażnik i wyjęłam z pewnymi komplikacjami walizkę, ponieważ czarna torba, którą miałam na ramieniu, z lekka ograniczała moje ruchy. Na siłę pożegnałam się z rodzicielką, która nad wyraz mocno otuliła mnie swoimi smukłymi ramionami i ruszyłam w stronę dwóch moich nienegocjowalnie najlepszych przyjaciółek. Kurczowo trzymałam za plastikową rączkę od mojego bagażu i równie mocno ściskałam za rączki od mojej torebki, która przez swój ciężar nieprzyjemnie wbijała się w moje ramię. W uszach dudniły mi odgłosy gumowych kółeczek, które z charakterystycznym szumem wędrowały po asfalcie. I właśnie w tym momencie wiedziałam, że najbliższy czas będzie tym, który zapamiętam już do końca życia. 

*poprawiony

Only one night || POPRAWIANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz