Pięć.

1.1K 84 10
                                    

- Dlaczego to zrobiłaś? - Wypadam ze swojego pokoju, bliski płaczu. Mama podnosi na mnie wzrok znad jakichś akt.

- Co się stało, Damien?

- Dlaczego zadzwoniłaś do jej rodziców? - Jęczę. Już nawet nie powstrzymuję płaczu. Trzęsę się, jest mi gorąco, łzy płyną po moich policzkach. Mam dość. Wszystkiego! Tej sytuacji i całego mojego życia.

- Bo ta dziewczyna ci grozi, nie można tego tak zostawić.

- Ona mi teraz zniszczy życie!

- Mogę cię przepisać do innej szkoły, synku. - Mówi spokojnie, obracając w palcach długopis. Wszystko się we mnie gotuje. Trzęsę się i zanoszę płaczem. Naprawdę mam dość, mam cholernie dość mojego życia!

- Nie płacz, kochanie. Wszystko się ułoży. - Wstaje i otwiera ramiona, ale się odsuwam. Jestem wściekły i rozżalony równocześnie. Czuję się tak, jakby wbiła mi nóż w plecy i jestem bliski wybuchu.

- Co się stało, Damien? - Pyta znów, a ja mam ochotę powiedzieć jej wszystko. Że jestem gejem, a Poppy miała być przykrywką, że wyrwałem jej kolczyk, bo chciała się do mnie dobierać, a tak naprawdę mnie nie kręci i jest tępą dzidą. Chcę to wszystko powiedzieć, ale brakuje mi odwagi. Próbuję uspokoić oddech i wmówić sobie że będzie dobrze. A co jak dostanę depresji? Boję się i nie chcę stale cierpieć. Nikt nie chce. Naprawdę chciałbym zniknąć. Ukrywam twarz w dłoniach, a mama obejmuje mnie, nawet mimo sprzeciwów.

- Dziękuję. - Jęczę rozpaczliwie. Nie chcę tam wracać, ale też wiem że zmiana szkoły nie załatwi niczego. Zaciskam zęby. Mama przez moment milczy, aż w końcu wzdycha ciężko, zataczając dłonią kółka na moich plecach.

- Spokojnie, skarbie. Ja porozmawiam jeszcze z rodzicami tej dziewczyny i skonsultuję się ze znajomym, w porządku? Nie martw się, Damien. Co się dzieje? - Kołysze mnie w ramionach. Wyrywam się, trochę brutalnie i zanim ma czas zareagować, wracam do siebie. Wyłączam telefon i zwijam się w embrion. Chciałem dobrze, ale wyszło jak zwykle. Z niczym nie umiem sobie poradzić i chyba już nawet nie mam siły się starać. Naprawdę wolę zasnąć i ukryć się w swoim łóżku, gdzie mam spokój i przynajmniej pozorne bezpieczeństwo. Chcę się tutaj zamknąć na wieczność i ukryć przed nienawistnym, pokręconym światem. I podświadomie czuję, że gdybym do wszystkiego się przyznał, to byłoby jeszcze gorzej. Przeczytane w necie artykuły i fora nie pozostawiają złudzeń. Coming out to traumatyczne przeżycie i okropnie się go boję. A co jeśli mama nie będzie umiała się z tym pogodzić? Jeżeli wszystko ulegnie zmianie, a cały mój dotychczasowy świat legnie w gruzach? 

****

- Mamo, nie jedź do nich, proszę. - Jęczę rozpaczliwie, grzebiąc w porcji płatków. Uparła się że chce osobiście gadać z rodzicami Poppy. Teraz po szkole rozniesie się fama, że nie umiem sobie sam radzić z problemami, a matka mnie ubezpiecza, bo jej o wszystkim donoszę, choć jestem prawie pełnoletni.

- Nie przejmuj się, skarbie. Wszystko załatwię. - Mówi. Głaszcze mnie jeszcze po włosach i zabierając swoją teczkę i torebkę, wychodzi, żegnając mnie uśmiechem. Osamotnienie. Znów zostaję całkiem sam, zamknięty w czterech ścianach, bez znajomych, ani w ogóle żadnego oparcia. Otwieram okno i siedząc na kuchennym blacie, palę papierosa, bo nie chce mi się wychodzić na zewnątrz. Telefon ciągle daje znać o nowych wiadomościach, ale nawet na niego nie patrzę, bo to pewnie tylko Poppy znów mnie terroryzuje i zastrasza. Nadopiekuńczość mojej mamy może mi tylko dodatkowo zaszkodzić. Jutro będę musiał wrócić do szkoły? I co wtedy? Przez jeden dzień nie ułożę całego swojego, cholernego życia... Kołyszę się w przód i w tył i próbuję ułożyć sobie w głowie jakikolwiek plan.

ByłoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz