Trzynaście.

933 70 25
                                    

Zagrożenie z matematyki uderza we mnie jak grom z jasnego nieba. Byłem świadom tego że moje oceny nie są najlepsze, a poziom wiedzy raczej znikomy, ale wizja nauki w wakacje, a tym bardziej kiblowania na kolejny rok po prostu mnie przeraża. Mama już dostała maila z informacją o moich ocenach - przywykłem do tego że w tej szkole nic się nie ukryje. Nie była ani wściekła, ani rozczarowana, kocham jej spokój i oddanie. Od momentu w którym mimochodem wyznałem jej że lubię chłopców, czuję często że chyba nie doceniałem mojej matki. Evana o moich problemach z nauką informuję w wiadomości, leżąc wieczorem na łóżku i zastanawiając się, co mam zrobić ze swoim życiem. Odpisuje że może mi pomóc z nauką, co początkowo biorę za żart. Zapewnia mnie jednak że na serio jest dobry z matmy, więc nie mogę odmówić. Darmowe korki i opcja spędzenia z nim dodatkowego czasu to coś z czego chętnie skorzystam. Kiedy wieczorem mam wybiec z domu i pojechać do niego na rowerze, zatrzymuje mnie rodzicielka, zauważa że jestem jakiś weselszy. Uśmiecham się do niej tylko lekko i poprawiając na ramieniu torbę z książkami, wzruszam  ramionami.

****

- Dlaczego właściwie boisz się Poppy? W sensie, wiem że gadała te bzdury o gwałcie, ale to jednak tylko ześwirowana nastolatka, a nie szef rosyjskiej mafii. - Evan wyjmuje kalkulator z szuflady i rzuca go na łóżko obok mnie.

- Gdyby rozpuściła po szkole plotkę że jestem gwałcicielem, wszyscy by jej uwierzyli. - Szepczę, wyłamując palce. Siada obok mnie, wertuje podręcznik.

- I to jest takie straszne?

- Bycie pośmiewiskiem i zbokiem w oczach wszystkich ludzi? Tak. - Odpowiadam, a on przez chwilę milczy i tylko patrzy mi w oczy. Nic już nie mówi, tylko wyjmuje swoje notatki - ma bardzo ładny charakter pisma. Przez kolejne dwie godziny tłumaczy mi matematyczne zawiłości, które nagle wydają się nie być takie trudne. Stykamy się kolanami, a jego włosy opadają mi na ramię i łaskoczą w szyję, gdy pochyla się, by pokazać mi gdzie zrobiłem błąd. Jest cierpliwy, nad wyraz cierpliwy zwłaszcza jak na kogoś w naszym wieku. Udaje się nam - a właściwie mnie - ogarnąć cały rozdział z podręcznika - ten, z którego w poniedziałek mam pisać poprawkowy test. Wrzucam książkę i zeszyt do torby, chcąc się pożegnać i wyjść. 

- Zostań ze mną. - Prosi Evan, gapiąc się na mnie, siedząc po turecku na łóżku. Rzucam torbę na podłogę i siadam naprzeciw niego. Nie do końca wiem, o czym mielibyśmy gadać, ani w ogóle co planuje, ale po prostu lubię spędzać z nim czas. 

- Nie możesz ciągle się bać, Damien. Boisz się Poppy, reakcji mamy, swoich uczuć, boisz się powiedzieć innym o swoich problemach... Musisz żyć po swojemu i walczyć o swoje prawa. - Mówi, bardzo rozsądnie i prawdziwie, co tylko mnie dodatkowo dołuje, bo wiem, że się na to nie zdobędę. Chwyta mnie za rękę, a ja czuję zbierające się pod powiekami łzy. Nie umiem inaczej i wiem, że jestem słaby. 

- I pamiętaj, że jestem przy tobie. - Dodaje, a ja już nie umiem powstrzymywać emocji i zaczynam płakać. Odwracam się, bo wkurza mnie to, że płaczę przy rówieśniku, chłopaku i jestem przekonany, że to niemęskie. Mogłem wyjść, a zamiast tego on mi prawi morały i doprowadza mnie do emocjonalnego rozpadu. 

- Przepraszam. - Szepczę i naprawdę chcę wyjść. Jednak on mnie obejmuje i nie pozwala mi się ruszyć.

- Musisz walczyć o swoje, Damien. - Szepcze, a mnie nadal jest głupio że się przy nim rozbeczałem z emocji. Opieram podbródek na jego ramieniu i pociągam nosem.

ByłoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz