Kolejny tydzień przesiaduję w domu, próbując się nie obwiniać i walcząc z pokusą jeżdżenia rowerem co chwilę do szpitala. Niby wiem, że wszystko jest w porządku - twierdzą tak i lekarze, i Evan, jak również jego matka. Ale mało to ludzi teoretycznie zdrowych nagle umierało? Zachowuję się teraz naprawdę jak paranoik i tęsknię obrzydliwie, jak odrealniony bohater średniowiecznego romansu. Prawie w ogóle przestałem palić, bo po prostu nie mam czasu, żeby chociaż o tym pomyśleć. Mama co jakiś czas zerka na mnie podejrzliwie i zaczyna mi się zdawać, że ona wie. Jest sobotni wieczór, a w poniedziałek, z kilogramem prochów i masą wytycznych, Evan ma wrócić do domu. Czekam na to jak na pierwszą gwiazdkę. Nie odwiedzam go i nie nagabuję jego rodzicielki bo nie chcę wyjść na desperata i stalkera. I tak jestem przesadnie ckliwy i się za bardzo przejmuję. A może tylko mi się wydaje?
****
Kusi mnie, żeby powiedzieć mojej mamie, że ja i Evan nie jesteśmy tylko kumplami. To by już kompletnie mnie odciążyło, zwłaszcza że ona chyba o tym wie, ale strach pozostaje. Wracam do domu, idąc noga za nogą, w piekącym słońcu i jedząc kupione przed momentem lody. Mam wrażenie że będę tęsknił za tym wakacyjnym lenistwem, kiedy na serio dopadnie mnie dorosłość. Jestem pogrążony we własnych myślach i prawie krzyczę, zamiast przeprosić, gdy na kogoś wpadam. Moje lody lądują na białej bluzce stojącej przede mną dziewczyny. Podnoszę wzrok i widzę z bardzo bliska twarz Poppy, wykrzywioną wściekłością. Jeny! Czy ja się od niej nigdy nie uwolnię?
- Patrz jak łazisz, Damien! - Syczy, stojąc stabilnie na jednej nodze. Drugą ma lekko zgiętą, zabandażowaną i - przysięgam - podpiera się na wściekle różowych, ortopedycznych kulach. Gapię się na nią jak na przybysza z kosmosu i nie umiem wydusić słowa. Część czekoladowego deseru zdobi teraz jej biust, część ląduje na ziemi, a reszta spływa mi po nadgarstku. Otwieram usta, ale nie wydobywa się z nich żaden dźwięk. Cofam się o krok. Milczymy oboje i ja wyglądam jak niedoświadczony matador, a ona jak wściekły byk. Podskakuje na jednej nodze. W sumie... Co ona może mi zrobić? Próbuję ją wyminąć, ale kica na tej lewej nodze i ani myśli mnie przepuścić. Serio? Nawet podczas wakacji będzie mnie bezpodstawnie prześladować?
- Poppy, daj mi spokój. - Mówię cicho i powoli, a ona zaciska szczęki i mrozi mnie wzrokiem. Cholera, czuję się jakbym grał w jakąś strasznie porąbaną grę komputerową... Mam wrażenie że kumulowana i więziona gdzieś w moim wnętrzu wściekłość się przelewa i jestem na granicy wybuchu. Naprawdę mam dość. Ale z drugiej strony, czy jest sens ją upokarzać, skoro pewnie i tak nie dojdzie do wniosków?
- Przepraszam za koszulkę... I naprawdę Poppy, żal mi cię, bo masz okropnie smutne życie, kręcące się wokół kasy i krzywdzenia innych. Mam nadzieję że kiedyś dorośniesz i zrozumiesz, co się w życiu liczy. Nie chcę, żeby ktoś tobie też zrobił z życia piekło, bo nie o to chodzi. Po prostu liczę że się opamiętasz, zanim będzie za późno. - Mówię ze spokojem, a ona patrzy na mnie ze zmarszczonym nosem, jakbym opowiedział wyjątkowo niesmaczny żart.
- Trzymaj się, Poppy. Powodzenia. - Klepię ją po ramieniu i wymijam, a ona się uchyla i prawie upada. Odchodzę w swoją stronę, wyrzucam pusty waflowy rożek do kosza na śmieci, a dziewczyna stoi tam na jednej nodze, w umazanej bluzce, z otwartymi ustami. Jestem na swój sposób z siebie dumy.
****
Siedzę na "naszej" kłodzie w lesie i czekam, aż Evan się tu pojawi. Naczytałem się w internecie o lekkim wstrząśnieniu mózgu, o złamaniu żebra, dzięki czemu wiem, że nic mu nie będzie. Ale jest mi i tak ogromnie przykro. W końcu słyszę szelest liści i wstaję. Nadal coś mi podpowiada, że to może być Poppy, albo ktoś ze szkoły, choć wiem że to bez sensu. Oddycham głęboko, a Evan wyłania się z lasu i uśmiecha do mnie. Ma odrapane ręce, ale poza tym wygląda raczej tak jak zawsze. Mam ochotę rzucić się na niego i nie wypuścić go z objęć.
CZYTASZ
Było
Teen FictionDamien ma siedemnaście lat i już od jakiegoś czasu czuje, że coś z nim jest nie tak... Ze strachu przed prawdą o samym sobie, próbuje desperacko żyć nie swoim życiem, by dopasować się do reszty. Wszystko się odmienia, gdy do szkoły dołącza nowy ucze...