Wracam z Alą ze szkoły i przechodzimy przez krawężnik. No i ja siup. Prawie się wyjebałam.
Ja: o KuRwA
A tam ciocia Ali szła. Ciocia Ali patrzy się na mnie ja na nią. Potem Ciocia Ali na Alę a Ala na mnie a ja na Alę.
Ala mówi tylko cześć i idziemy dalej.A morał z tego taki że krawężniki to jebane skurwysyny.