Jest historia. Pani na chwilę wyszła z klasy i się zaczęło. Bitwa pod Grunwaldem. No to chłopacy biorą jakieś randomowe, nie wiadomego pochodzenia kredki. Rozpierdalają je i wyrzucają przez okno. I ta jedna ciota. To znaczy Mikołaj. Podchodzi do Maji le rak. Patrzy na nią przez chwilę a potem na jej piórnik.
Otwiera go i
Mikołaj: Mogę coś wypierdolić?