10. Towarzyszka podróży

38 9 0
                                    


Irin siedziała na płocie otaczającym pastwisko, po którym biegały konie. Patrzyła na okoliczne Góry Krańcowe, na lasy, a potem odwracała się i wystawiała twarz do słońca, które z dnia na dzień świeciło dłużej i mocniej. Wiatr delikatnie muskał jej twarz. Tęsknym okiem spoglądała na północny wschód, skąd przyszła, i teraz, gdy znajdowała wolną chwilę, myślała o swoim mężu. O tym, jak miło byłoby siedzieć tutaj razem z nim. Z trudem powstrzymywała łzy. Codziennie czuła brak jego wsparcia i jego nieobecność. Miała świadomość, że nigdy już nie będą razem. Szkoda, że nie mogła się go poradzić, co robić, gdzie iść, jaką obrać drogę? Spoglądała na południe, w kierunku, w którym biegła droga z chaty do niewiadomego.

Obok przy stodole Wiliusz rąbał drewno. Był wspaniałym, dobrym człowiekiem o wielkim sercu. Przygarnął ją do siebie i tyle nauczył. Siadywali razem na ławce przed domem i rozmawiali głównie o kraju za górami. O przejściu, podróży, łuku i dziwnych zjawiskach, które spotkała, a które według niego pomogły jej przejść. Pokazała mu nawet swoje palce. Małe dziurki zabliźniły się, ale dokładnie można było zobaczyć ich ślad: jedna okrągła blizna na górze palca i dwa kółka po bokach.

Rozmawiali również o tym, co ona pamięta z życia w Delgadzie i co potrafi. Przede wszystkim szybko przypomniała sobie, jak dokładnie obsługuje się resztę rzeczy, które posiada. Wiliusz szczególnie ją do tego zachęcał. Twierdził, że od tego może zależeć jej życie w czasie drogi powrotnej. Akurat co do tego zgadzała się z nim całkowicie. Teraz pamięć wracała błyskawicznie. Jakby blokady puściły. Przeglądała swoje rzeczy i wiedziała, że są one niebezpieczne i przydatne. Znała ich przeznaczenie i z lubością rozpracowywała wszystkie ich zastosowania. Czuła się jak mała armia i nie przyznała się nawet Wiliuszowi, ile różnorodnej broni posiada przy sobie. Czy w Delgadzie była też wojownikiem? Może dlatego za górami nie potrafiła siedzieć z matką w kuchni, a tylko włóczyła się z innymi po okolicy? Polowała i brała udział we wszystkich potyczkach w osadzie?

Pamiętała swoje dzieciństwo i była pewna, że w Delgadzie nie było wojny. Dlaczego więc posiadała tę całą broń? Była przecież dzieckiem, a miała to przy sobie. Z tamtych czasów pamiętała raczej naukę, radość, niektóre dziwne pomieszczenia. Ludzi też pamiętała. Karen była jej matką. Miała nadzieję, że ją kiedyś odnajdzie, że spotkają się i Karen ją rozpozna.

Okazało się, że pamięta język, jakim posługiwano się w Delgadzie. Zdała sobie sprawę, że posługuje się płynnie trzema językami: wspólną mową, delgadańskim i tym zza gór, a teraz także dialektem Puzry, w którym rozmawiał z nią Wiliusz. On z kolei stwierdził, że wraz z jej przybyciem jego misja została wykonana. Według tego, co mówił, miał pomóc przejść przybyszowi – tak jak usłyszał w przepowiedni wiele lat temu w odległym klasztorze w Laliki Galatei. Uważał, że właśnie to zrobił. Teraz zarzucił dalsze budowanie i konserwację swoich schodów. Był z dnia na dzień szczęśliwszy i zadowolony z życia. Nawet Cyntia to zauważyła i cieszyła się z poprawy zdrowia męża.

Gdy okazało się, że był wojownikiem i podróżnikiem, Irin poprosiła go, aby udzielił jej kilku porad. Jak bronić się w tym kraju przed wielkimi panami, jak bezpiecznie przemierzać jego kraj? Opowiadał jej o tym, co znał, ale zastrzegał, że od ponad trzydziestu lat tam nie był i mogło wiele się zmienić. Nie zmieniła się natomiast walka.

Rano rozmawiali i pracowali przy koniach lub w ogródku Cyntii, a każdą wolną chwilę Irin spędzała ćwicząc. Wiedziała, że musi być sprawna, aby dotrzeć do Delgady. Pewnego dnia Wiliusz przytargał z lasu długi, chudy konar. Pracował nad nim tak długo, aż powstał z niego porządny kij. Podszedł z nim do niej i powiedział:

– Jesteś delikatną kobietą i chyba dobrze by było, gdybyś potrafiła poradzić sobie z większymi od siebie przeciwnikami.

– Radziłam już sobie z takimi – odparła, bo mąż i kuzyni byli dosyć postawni. – Radziłam sobie z nimi, a czasami udawało mi się wygrać.

Świat rozdarty na dwoje. Nieokiełznane złoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz