Król nad królami
Henryk Olinor-Burgia siedział na swoim narowistym koniu, co chwilę spoglądając na list, który przed chwilą wręczył mu posłaniec. Wieści z Adry nie były pomyślne, czego zupełnie się nie spodziewał. Patrząc na jego spokojne oblicze, trudno było powiedzieć, aby coś go poruszyło. Przebiegł wzrokiem po zakodowanym tekście, aby sprawdzić, czy dobrze go odczytał. Niestety, jak donosił jeden z jego agentów w Adrze, okazało się, że ma córkę. Komplikowało to jego sprawy rodzinne, ale uspokoił się po chwili.
To tylko córka, o ile w ogóle to prawda — pomyślał, zgniatając list z drogiego, unikatowego papieru. Córka nie miała dla niego znaczenia i wiedział, że nikt w Monte Ro się nią nie zainteresuje. Skoro jest, to niech sobie będzie. To wewnętrzna sprawa Adry, co zrobi z dzieckiem. Tak szczerze powiedziawszy, to mogą w ogóle nic nie robić — rozmyślał Henryk, marszcząc czoło, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Jednak gdyby to był syn... Syn to zupełnie coś innego. Gdyby Cezar żył, wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej." Wiedział, że nadal byłby królem i nigdy by nie abdykował. Bez Cezara nie chciał takiego życia, jakie kiedyś wiódł i wycofał się z życia kraju. Oddał koronę bratu. Poruszył dawno tłumione w sobie myśli i uczucia, po czym szybko je odgonił. Przez te wszystkie lata nauczył się tego.
Poprosił posłańca o zapalniczkę i spalił list z wieściami z Adry, która leżała na drugim końcu królestwa i tak naprawdę niewiele go interesowała. Nikt nie musiał wiedzieć o tym, co było w liście. Nie miało to dla niego żadnego znaczenia.
Bardziej niepokoił go ten drugi list. Ten, który rano dostarczył mu wielki ptak, wprowadzając niesamowity popłoch wśród stada koni. Wcale nie dziwił się, że zwierzęta spanikowały, bo cień wielkiego orła był olbrzymi, a sam ptak, gdy wylądował, był wielkości potężnego wojownika. Mógłby zabić człowieka jednym uderzeniem dzioba lub wbić wielkie szpony w grzbiet konia i porwać go w górę jako zdobycz.
Przy okazji Henryk spalił i ten list. Patrzył na jasny płomień, jak obejmował drogocenny papier, a potem upuścił go na ziemię, aby rozsypał się w pył. Wystarczy, że on wiedział, iż nadchodzi córka księżyca i jej pojawienie się to tylko kwestia czasu. Inni nie musieli jeszcze o tym wiedzieć. Powie im we właściwym momencie.
– Panie, wszyscy już czekają... – zagadnął jego oficer przyboczny.
Mężczyzna spojrzał na niego ciemnymi oczami, zmarszczył grube, proste brwi i skinął głową na zgodę. Ruszyli. Jego majestatyczna postać górowała nad okolicą. Wciągnął powietrze do płuc, aby uspokoić zbłąkane myśli, po czym wypuścił je powoli. Pogonił konia i zjechał w dół wzgórza wraz ze swoimi przybocznymi, którzy jechali za nim, tworząc jego wielką, imponującą eskortę.
Był potężnym mężczyzną odzianym w drogie, ale skromne szaty. Jego włosy były ciemne, z wyraźnymi oznakami siwizny, a bystry, przebiegły wzrok rejestrował wszystko, co go otaczało. Henryk Olinor-Burgia był niezrównanym wojownikiem i dawno temu przestał udzielać się publicznie. Chciał pozostać zwykłym człowiekiem i długo mu się to udawało.
Wjechali przez drewnianą ozdobną bramę na czele całego orszaku na teren wiejskiej posiadłości i długą prostą drogą kierowali się w stronę wielkiego, murowanego domu z drewnianym tarasem.
Lubił to, co teraz robił. Nie interesowała go Adra, wielka polityka czy sława, gdyż zmierzał w zupełnie przeciwną stronę. Właśnie przekroczył wschodnią granicę Monte Ro i znalazł się na terenie Cetioru, żyznego, rolniczego królestwa, skąd miał skierować się na południe, do królestwa Assos i jego świętego miasta Czad, które było dla niego szczególnym miejscem.
CZYTASZ
Świat rozdarty na dwoje. Nieokiełznane zło
FantasíaNadprzyrodzone moce, nieziemska technologia i świat podzielony na dwoje. Miłość, fascynacja i rozterki. Córka księżyca, która nie na zamiaru poddać się woli ojca. Czy zgubisz się w tym świecie, czy przetrwasz? Zobaczymy... Turia właśnie straciła mę...