19. Górny Zamek

31 6 0
                                    


Górny Zamek wznosił się wysoko na potężnym masywie skalnym, otaczającym Monte Ro od wschodu. Jego charakterystyczną bryłę trudno było pomylić z jakąkolwiek inną budowlą. Z oddali górował nad miastem jak mroczna twierdza, z licznymi ozdobnymi wieżami, które czasem znikały w mgłach nadciągających znad Gór Śnieżnych, a czasem lśniły w promieniach słońca.

Korytarze zamku zdawały się nie mieć końca, a liczba pokoi była niepoliczalna, choć niektórzy dokładnie wiedzieli, ile ich było i co się w nich kryło. Znali historię zamku, liczbę schodów oraz wszystkie malowidła naścienne, sławiące wielkie podboje królestwa i jego władców. 

Na pierwszym poziomie, po prawej stronie od głównego wejścia, znajdowała się rozległa, kilkukondygnacyjna biblioteka, gdzie często przesiadywał Henryk Olinor-Burgia. Był on jedynym mieszkańcem zamku, planującym tu swoje życie, a ostatnio także pewne niezwykłe posunięcia.

Nie pokazywał się w centrum miasta ani na jego przedmieściach. Dawno nikt z mieszkańców tej potężnej metropolii go nie widział, ponieważ nie brał udziału w życiu politycznym królestwa. Miał swoje tajemnice, które go pochłaniały, jak chociażby wspaniały ogród wokół zamku, którym uwielbiał się zajmować. Dziś Henryk spodziewał się gościa – brata, który nie wytrzymał i odwiedził go na Górnym Zamku. Od dłuższego czasu siedzieli w bibliotece, przy jej wschodniej ścianie, zapełnionej stosami książek, od których uginały się potężne, ozdobne regały. Omawiali sprawy, które bardzo niepokoiły gospodarza.

Henryk spojrzał na brata. Teraz to Xawery był władcą Monte Ro, a on, lata temu, abdykował na jego korzyść. Nie obawiał się tego kroku, bo brat od lat był przygotowywany do objęcia tronu. W królestwie wszyscy liczyli się z tym, że Henryk może nie wrócić z którejś ze swoich wypraw. Wówczas to Xawery miał zostać Namiestnikiem królestwa i zarządzać nim do czasu, aż jego syn Cezary dorośnie. Stało się jednak inaczej: Cezary zginął, a Xawery, po abdykacji Henryka, został królem.

– Nie możesz osobiście jechać do Laliki Galatei – oświadczył Xawery, poprawiając się w wielkim fotelu obitym welurową, czerwoną tapicerką. – Wszyscy szpiedzy świata zauważą ten fakt i zaczną węszyć. Nie odpuszczą, póki nie dowiedzą się, po co tam pojechałeś.

– Nie zauważą – zbagatelizował uwagę brata Henryk.

– Zauważyli Assos...

– Assos nie było tajemnicą, tylko oficjalną wyprawą z wielkimi szeregami wojska.

Król z niedowierzaniem pokręcił głową.

– Przez całą drogę wyłapywałeś szpiegów, którzy was obserwowali – przypomniał mu Xawery. – A ja w stolicy odpowiadałem na noty dyplomatyczne innych królestw, pytające o cel waszej wyprawy. Obserwują cię, śledzą każdy twój ruch, a odkąd trenujesz z moim synem i jego drużyną, jesteście pod jeszcze większą obserwacją.

– Wiem – burknął Henryk – ale ktoś musi jechać do Laliki i osobiście porozmawiać z matką przełożoną. Ona nie toleruje obcych.

– A posłańcy z białej armii?

– Nie wpuści ich na swój teren. Musiałby się dla nich świat zawalić, aby się ugięła. Nie uznaje Delgady, nienawidzi armii duchów. To musi być ktoś inny. Ktoś z naszych – podkreślił Henryk.

– Niech jedzie mój doradca Karol Tobila. Jest bardzo dobrym dyplomatą – zaproponował Xawery.

Henryk zdecydowanie zaoponował.

– To nie przejdzie – oświadczył. – Karol pochodzi z arystokratycznych rodów. Jego dyplomacja jest skuteczna na wysokim szczeblu władzy i dlatego odnosi sukcesy. Matka przełożona od razu to wyczuje i nie będzie chciała z nim rozmawiać.

Świat rozdarty na dwoje. Nieokiełznane złoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz