14.

6.7K 365 116
                                    

-Napijecie się czegoś?- zapytał wskazując na kanapę w salonie.

-Nie, ja dziękuję- odpowiedziała niepewnie Weronika.

Ja jedynie zaczęłam przecząco ruszać głową. Pod wpływem tak silnych emocji nie byłabym w stanie niczego przełknąć. Z resztą miałam złe przeczucie co do dzisiejszego spotkania i nadzieję na szybką i bezbolesną ewakuację. Razem z Weroniką usiadłyśmy na miejscu, które wyznaczył nam chłopak. Przed nami, na dywanie, bawiła się Julka wciąż modulując głos i wydając z siebie bliżej nieokreślone dźwięki. Koło niej stanął Filip i skrzyżował ręce na klatce piersiowej. Z kamienną twarzą zaczął badać nas obie wzrokiem. W jego spojrzeniu było coś niepokojącego, coś co sprawiało, że go nie poznawałam. Był jakiś inny, obcy, nieobecny.

-Więc? O czym chcesz porozmawiać?- zapytał po chwili.

Weronika nerwowo podrapała się po ręce i spojrzała na mnie. Ona się nie bała. Ona była przerażona. Widziałam jak trzęsą się jej dłonie. Doskonale wiedziałam, co chce mi przekazać. Chciała porozmawiać z Filipem sama. Na początku poczułam przykry ucisk w klatce piersiowej. Chcą rozmawiać o czymś beze mnie? Przeanalizowałam jednak szybko sytuację i zrozumiałam, że muszę wyjść, a o pewnych sprawach powinni porozmawiać w cztery oczy. I tak wcześniej zdecydowanie za bardzo "wtrącałam się" w ich związek.
Jeżeli uprawianie seksu z dziewczyną najlepszego przyjaciela możemy w ogóle nazwać wtrącaniem się.

-To może ja...- zaczęłam próbując znaleźć jakąś dobrą wymówkę by wyjść- Julcia, słońce. Pójdziesz z ciocią do swojego pokoju? Pokażesz mi zabawki?

Cudnie. Chyba czegoś bardziej idiotycznego nie mogłam już wymyślić.

Dziewczynka spojrzała na mnie z radością w oczach i z prędkością małego szczeniaczka, który widzi swojego pana po całym dniu nieobecności, podbiegła do mnie i złapała mnie za rękę. Ciągnęła mnie do wyjścia z salonu zapierając się z całych sił małymi stópkami o drewnianą podłogę. Zaśmiałam się i biorąc dziewczynkę na ręce rzuciłam ostatni uśmiech w stronę Filipa. Nie odpowiedział mi tym samym.
Odrobinę zabolało. Z góry mnie ocenił.
Właściwie wcale mu się nie dziwię. Jak inaczej miał zareagować?
Siadłam na podłodze i patrzyłam jak Julia wyjmuje kolejne zabawki z przezroczystego pudła i zaangażowaniem opowiada mi jak mają na imię i właściwie czym lub kim są. Udawałam zainteresowanie, ale tak naprawdę byłam zupełnie nieobecna. Wciąż myślałam o czym rozmawiają moi przyjaciele. Nie mogłam się na niczym innym skupić. Mijały minuty, a ja byłam w innym świecie. Nie zwracałam na dziewczynkę najmniejszej uwagi. Córka Filipa zauważyła to, bo usiadła przede mną po turecku i pomachała dłonią przed moją zamyśloną twarzą.

-Wybacz, Julia...- zaczęłam mrugająć kilka razy.

-Lubisz Weronikę?- zapytała zainteresowana.

Przez chwilę zastanawiałam się co mam odpowiedzieć. Lubię ją?
A może...

-Tak. Bardzo ją lubię- odpowiedziałam głaskając dziewczynkę po policzku.

-Widać- zaśmiała się i zaczęła z zangażowaniem czesać włosy jednej z lalek- potrzymasz jej torebkę?

Wzięłam to co podało mi dziecko i próbowałam zebrać myśli.

-Julia, co masz na myśli mówiąc, że widać?- zapytałam najdelikatniej jak potrafiłam.

-No ciociu! Przecież widać jak na nią patrzysz! Prawie tak jak tata na mamę- zaśmiała się.

Zastygłam. Nie byłam w stanie nic na to odpowiedzieć. Jak tak małe dziecko było w stanie zauważyć coś takiego? Julia była zawsze mądra dziewczynką i bardziej dojrzałą niż jej rówieśnicy, ale tego się po niej zupełnie nie spodziewałam. Jak tata na mamę? Wiedziałam, jak bardzo Filip kocha mamę Julii. Wiedziałam i to bolało jeszcze bardziej. Naprawdę tak patrzyłam na Weronikę? Z miłością?
Nagle usłyszałam odrobinę bardziej podniesiony głos dochodzący ze strony domu w której przed chwilą byłam. Ciekawość mnie przerosła. Musiałam tam wrócić. Musiałam usłyszeć o czym mówią.

Wyświetlono 2 •ZAKOŃCZONE•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz