Rozdział 14

6K 149 127
                                    



~Matt~

W pewnym momencie dociera do nas, że ludzie, których znamy całe życie są zupełnie inni niż nam się dotychczas wydawało. Zmieniają swoje zachowania wraz z otoczeniem i ludźmi, z którymi przebywają. Zauważamy wtedy jak bardzo fałszywi i dwulicowi są. Zgrywają przyjaciół, a gdy tylko się odwrócisz to zdolni są wbić ci nóż prosto w plecy.

Inni próbują znowu udawać kogoś kim nie są. Myślą, że zmieniając swoje zachowanie zdobędą przyjaciół czy może wręcz przeciwnie, stracą ich. Jeszcze inni maskują uczucia. Jedni udając wiecznych optymistów próbują odwrócić uwagę innych od tego jak bardzo ciężko jest im w życiu. Ludzie wredni próbują ukryć, że coś ich boli. Rzecz jasna, zdarzają się wyjątki. Wredni ludzie to najczęściej tacy, których serce zostało rozwalone na malutkie kawałeczki i nic ani nikt nie jest w stanie poskładać ich do kupy albo może jeszcze po prostu nie znaleźli w sobie takiej siły, żeby je odbudować. Jednak trzeba uważać z tym nazewnictwem, ponieważ niektórzy mogą okazać się wrażliwsi niż się na początku wydawało. Halloween w sumie niczym nie różni się od zwykłego dnia. I tak wszyscy udają kogoś kim nie są.

Kiedyś zastanawiałem się, do której grupy ja należę. Z czasem doszedłem do wniosku, że do każdej po trochu. Jedyną osobą, która tak naprawdę wie jaki jestem jest Ashy, a może raczej była. W końcu od czasów naszej przyjaźni minęło wiele czasu. Ona pewnie już dawno zapomniała jakie relacje mieliśmy. Obiecaliśmy sobie przyjaźń na wieki, a skończyło się tak jak się skończyło. Nie wiem ile znaczy ,,na zawsze'' w jej słowniku, ale dla mnie jest do czas aż do usranej śmierci. Dlatego śmieszą mnie ludzie, którzy mówią, że będą przy nas na zawsze. Przykra prawda jest taka, że odejdą przy pierwszej, lepszej okazji. Wolę być samotny niż patrzeć na te wszystkie fałszywe mordy.

Nie chcę by w moim otoczeniu byli ludzie, którzy mają mnie gdzieś, gdy tylko dzieje się u mnie coś złego, a pojawiają się tylko wtedy, kiedy sami będą czegoś potrzebować. Nie wszyscy ludzie na tym świecie zasługują na takie miano, ale muszę przyznać, że w dzisiejszych czasach ciężko jest o PRAWDZIWEGO przyjaciela.

Każdy z nas ma taką osobę, przy której smutek odchodzi w zapomnienie. Przy której zawsze możesz być sobą, a ona nigdy cię nie oceni, której możesz powiedzieć, że zabiłeś człowieka, a ona zapyta się jedynie o to, gdzie zakopiemy ciało.

Choć minęło już tyle czasu to dla mnie zawsze będzie takim przyjacielem właśnie Ashley. Oboje się zmieniliśmy, a może raczej oboje próbujemy udawać, że się zmieniliśmy. Ona pod tą grubą warstwą ironii, sarkazmu i ciętego języka, ukrywa ogromną wrażliwość, a ja to ja. Sam nie wiem jaki jestem.

Moje słowa mogą wydawać się jednym, wielkim paradoksem, ale mimo, że tęsknię za nią kurewsko mocno to nie mogę zmienić swojego zachowania wobec niej. Z upływem lat jakoś nauczyłem się żyć bez niej choć przyszło mi to niezwykle ciężko, dlatego nie chcę znów się do niej przywiązać. Nie mogę pozwolić sobie na zburzenie muru, jaki wokół siebie wybudowałem. Niedługo oboje wyjdziemy na studia i każde z nas pójdzie w swoją stronę. Choć mam ochotę zachować się jak cholerny egoista to wiem, że ona zasługuje na kogoś o wiele lepszego niż ja. Nigdy nie byłem w prawdziwym związku, a jedynym sposobem, żeby dała sobie ze mną spokój jest taki, że musi mnie znienawidzić. Muszę zrobić wszystko, żeby ona nie cierpiała, nie zasługuje na to.

Za każdym razem, gdy ją widzę mam ochotę całować te jej pełne, malinowe usta, chcę przytulać jej drobne ciało do swojej piersi i nigdy jej nie wypuszczać z moich objęć. Chce spędzać z nią wolny czas i szeptać jej do ucha te wszystkie czułe słówka. Mam ochotę wpierdolić każdemu facetowi, który położy na niej swoje brudne łapska czy chociażby na nią spojrzy.

Kochany DupekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz