Rozdział 38

5.2K 124 68
                                    

To co kochani, chyba mogę już powiedzieć, że to rozdział na rozpoczęcie wakacji!

Chciałam Wam go szybko wstawić i nie dałam rady go sprawdzić, więc mogą występować błędy

***

Życie bywa przewrotne. Jednego dnia żyjemy w swojej monotonii. I narzekamy każdego dnia na pasmo tych samych wydarzeń, a gdy tylko przyjdzie czas na zmiany i wszystko zmieni się w ciągu zaledwie kilku chwil, znowu będziemy narzekać. Bo nie będziemy wiedzieli czego się jeszcze spodziewać. Zatęsknimy za tą codziennością. Będzie nam brakowało tego spokoju. A wtedy już nie będzie odwrotu. Moje życie zanim Matt ponownie do niego wtargnął właśnie takie było. Spokojne, monotonne, czasami wręcz nudne. I wystarczyło zaledwie kilka dni, abym całkowicie zapomniała o swoim przekonaniu.

Matt był zdecydowanie najbardziej skomplikowanym człowiekiem jakiego widział świat. Potrafił zmieniać nastroje w kilka sekund, był bipolarnym chujem, którego nie interesowały uczucia innych. Ale był też cholernie troskliwym chłopakiem. Bo jeśli się go bliżej poznało to z czasem człowiek zdawał sobie sprawę, że chamstwo było jego mechanizmem obronnym.

Spoglądałam w bok, obserwując inne tańczące na pary. Zespół grał właśnie jakąś spokojną piosenkę, która była zagłuszana przez głośne rozmowy, śmiechy, a nawet przez dźwięk tłuczonego szkła. Z delikatnym uśmiechem patrzałam na lekko paruszające się, przytulone do siebie pary, wśród których znajdowali się również moi rodzice. Moja mała dłoń, przykryta była dużą i ciepłą, dłonią Matt'a. Druga natomiast znajdowała się na jego barku. Spięłam się lekko, gdy poczułam jak brunet przyciąga mnie bliżej siebie, ciaśniej oplatając moją talię.

Nadal usilnie wpatrywałam się w bok, choć czułam jego wzrok na sobie. Wiedziałam, że jeśli spojrzę w jego oczy to przepadnę. Nie chciałam być jedną z tych lasek, która będzie na każde jego skinienie. Nie mogłam być pizdą. Nie chciałam dać mu tej chorej satysfakcji. Jeszcze przed chwilą byłam w stanie wydrapać mu oczy, a wystarczyło jedno jego słowo i moja złość na niego momentalnie przeszła. Jakby za machnięciem czarodziejskiej różdżki. Relacja z Matt'em była toksyczna i świetnie zdawałam sobie z tego sprawę, ale on był jak magnez. Przyciągał.

Poczułam delikatny jak piórko dotyk na swoim prawym policzku. Zacisnęłam oczy, czując jak przez całe moje ciało przechodzi dreszcz. Brunet delikatnie chwycił moją brodę i nasze spojrzenia się spotkały. Moje ciemne i jego–jasne. Poczułam jakby świat stanął w miejscu. Nie słyszałam nic oprócz jego równego oddechu, muzyka i rozmowy całkowicie ucichły. Nie docierało do mnie nic. Widziałam tylko jego oczy. Te, w których się zakochałam. Przełknęłam głośno ślinę, gdy jego palce ponownie zaczęły delikatnie muskać mój rozpalony polik. Stałam na przeciw niego, z cholernie szybko bijącym sercem, delikatnie rozchylonymi wargami i całkowitym mętlikiem w głowie. Jego źrenice rozszerzyły się lekko, a jeden kącik równo wykrojonych ust, drgął niemal niezauważalnie do góry. Zauważyłam to. Bo przy nim nauczyłam się dostrzegać szczegóły, rozumiejąc, że to w nich zawarte jest tak naprawdę wszystko. Jego błękitne spojrzenie wpatrywało się w moją twarz. Zakręciło mi się w głowie od nagłego poczucia gorąca. Posłałam mu spojrzenie spod rzęs, bo nawet gdy miałam na sobie niebotycznie wysokie szpilki, sięgałam mu zaledwie do nosa. Uśmiechnął się, ukazując swoje równe zęby, a widząc to, nie mogłam się powstrzymał i również rozciągnęłam swoje wargi w uśmiechu. Na ten moment byliśmy tylko my. Wpatrzeni w siebie jak w obrazki. Nie było wyzwisk, kłótni, robienia sobie na złość. Przez chwilę zabrakło tego, z czego tak właściwie składała się nasza relacja. I podobało mi się. Miałam dziwne poczucie, że ten wieczór zmieni coś w naszej relacji, że od tej pory będzie inaczej.

Nie myliłam się.

Wybudziłam się z transu dopiero, gdy poczułam zimny dotyk na swoim ramieniu. Nagle powróciły do mnie wszystkie dźwięki. Już nie tkwiliśmy w swojej własnej mydlanej bańce. Odwróciłam się deliatknie do tyłu. Starsza, siwowłosa kobieta wskazywała z uśmiechem na Matt'a. Od razu zrozumiałam o co jej chodziło. Widząc jego spanikowany i niemal błagający wzrok, oczywiście kiwnęłam delikatnie głową, a następnie odwróciłam się na piecie i odeszłam, czując na plecach jego spojrzenie.

Kochany DupekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz