Rozdział dedykuję:Gunia11
***
Chyba każdy z nas ma w życiu takie momenty, kiedy nie potrafi wypowiedzieć jednego, sensownego zdania. Kiedy czas zatrzymuje się w miejscu, a my tkwimy w swojej idealnej bańce ciszy i natłoku myśli. Przestajemy wtedy racjonalnie myśleć, a nasze serce gubi rytm. Zapominamy jak używa się ust i wpatrujemy się uporczywie w jeden punkt. Wszystko wokół zamiera, a szok jaki sparaliżował twoje ciało i umysł nie chce odejść. Myślisz jak wybrnąć z zaistniałej sytuacji i co zrobić, ale w głowie widzisz już same czarne scenariusze.
Potrzebowałam początku, dzięki któremu nabrałabym nowego startu w przyszłość. Chciałam grubą linią odkreślić wszystko to co działo się do tej pory i rozpocząć wszystko od początku. Potrzebowałam momentu, w którym rozpocznę wszystko od nowa. Musiałam odciąć się od wspomnień, bo byłam zmęczona. Wyczerpana tym wszystkim i nie tylko fizycznie. Psychicznie również miałam już dość. Ta cała sytuacja już powoli zaczęła mnie wykańczać, a ja zdecydowałam się wziąć głęboi oddech i przypomnieć kim jestem.
Każdego dnia od ich powrotu moją głowę zaprzątały myśli dotyczące jego. Tego jak się czuje, jak bardzo go nie lubię, jak cholernie chciałabym wydrapać mu oczy. Tego jak zaklimatyzował się w szkole i czy jakaś konkretna dziewczyna wpadła mu w oko. Potem powoli zaczęło się to zmieniać. Myślałam czy zwraca na mnie uwagę, czy widzi jak bardzo się staram, gdy tylko jest w pobliżu. Czy czuje te elektryzujące iskierki pomiędzy naszymi ciałami, gdy tylko się dotykamy. Czy byłby w stanie spojrzeć na mnie inaczej niż na swoją przyjaciółkę. Dlaczego w jednej chwili potrafi być kochany, a w następnej zamienia się w największego dupka i idiotę na całej ziemi.
Miam tego dość. Chciałam raz na zawsze pozbyć się jego ze swojego życia. I zrobiłam to. Może w nie najlepszy sposób, ale udało mi się. Zaczęłam nowy etap w swoim życiu i nie było w nim dla niego miejsca. I byłam z tego dumna.
Weszłam do swojego pokoju cichutko zamykając za sobą drzwi, tak aby nie obudzić żadnego z domowników. Moje krótkie wyjście wydłużyło się o dobre kilka godzin, ale po impulsywnej decyzji jaką podjęłam, musiałam jeszcze sobie wszystko przemyśleć. A spacer po plaży, kiedy nie było na niej żywej duszy był do tego najlepszą okazją.
Moje myśli wciąż krążyły wokół rozmowy z Caleb'em. Może i dla niektórych mogłam być idiotką. Dla jeszcze innych mogłam postąpić słusznie. Dla kolejnych mogłam być zdesperowaną dziewczyną, ale szczerze mówiąc to ja sama nie wiem co skłoniło mnie do tego wszystkiego.
Tłumaczyłam się chęcią zaczęcia od początku, nowego startu. Tylko gdzieś w głębi siebie czułam, że to nie do końca prawda. I może byłam najbardziej bipolarną i niezrozumiałą osobą, ale trudno. Prawda jest taka, że za wszelką cenę chciałam odkryć dlaczego Caleb i Matt tak bardzo skaczą sobie do gardeł. Chciałam dowiedzieć się o co, w tym wszystkim chodzi. Chciałam odkryć prawdę i byłam niemal pewna, że ta dwójka coś przede mną ukrywa. Możliwe też, że chciałam w pewien sposób odegrać się na Matt'cie. Chciałam żeby był zły. Żeby był zazdrosny.
***
-Ashely, ja ci się nie oświadczam- zaśmiał się lekko Caleb widząc moją reakcję- Ja proszę cię o drugą szansę. Abyś dała mi szansę na odbudowanie tego co zepsułem. Chciałbym spróbować z tobą na poważnie, choć wiem doskonale, że nie czujesz teraz tego samego co ja, ale mam nadzieję, że z czasem i twoje uczucie wróci. Przypomnij sobie jacy byliśmy szczęśliwi. Ash, daj mi szansę.-Zgoda- odpowiedziałam uśmiechając się lekko, na co chłopak pochylił się i delikatnie cmoknął mnie w usta.
***
CZYTASZ
Kochany Dupek
Romance~Zupełnie jakby jego niedoskonałość była dla mnie perfekcyjna~ „-Dupek- powiedziałam starając się nie uśmiechnąć -Lubisz tego dupka- odpowiedział i puścił mi oczko -W twoich snach, złamasie- odpowiedziałam, po czym trąciłam go ramieniem i pewnym si...