ROZDZIAŁ VII

847 57 0
                                    



Alec wstał po piątej. Poleżał kilkanaście minut w łóżku i poszedł do łazienki. Przemył twarz i ubrał się. Założył ciemne dresy, czarną koszulkę, bluzę i adidasy. "Skoro nie mam dzisiaj treningu, to chociaż pobiegam" - pomyślał i zszedł na dół. W Instytucie panowała niczym niezmącona cisza. Na korytarzach nie widać było żywej duszy. Wszyscy zapewne spali. Alec przez chwilę poczuł się jak wcześniej. Kiedy mieszkali tutaj tylko on, jego rodzeństwo i Hogde. Przeszedł przez korytarz i otworzył drzwi. Bezszelestnie wyszedł na zewnątrz i odetchnął głęboko. Świeże powietrze zawsze dobrze na niego działało. Słońce świeciło i było ciepło mimo, że nie wybiła jeszcze nawet siódma. Alec porozciągał się i zaczął biec. Miał dobry humor, więc wybrał dłuższą trasę. Zakończył w parku. Usiadł na ławce, żeby trochę odpocząć. Wysunął nogi przed siebie i skrzyżował w kostkach. Głowę odchylił do tyłu i oddychał głęboko. Minęło go kilka osób. Wszyscy byli ubrani podobnie do niego, więc stwierdził, że też wyszli, aby poćwiczyć. Ładna pogoda udzielała się najwidoczniej każdemu, bo ludzie uśmiechali się do siebie szeroko. No ale co poradzić? Niedziela, bez pracy, obowiązków, do tego słonko i niewiarygodne ciepło. Kto w taki dzień może mieć zły humor? Wstał z ławki i spacerem wrócił do Instytutu. Otworzył drzwi i od progu usłyszał głosy. A więc reszta także już nie śpi. Westchnął. Czas rozpocząć dzień.


***



Izzy i Jace wpadli na dole na Magnusa.

- Hej - powiedziała Isabelle. Czarownik jej odpowiedział.

- Idziesz na śniadanie? - zapytał Jace.

- Nie, wstałem tak wcześnie, żeby się z tobą zobaczyć - odparł Bane ironicznie.

- To nie było śmieszne - warknął blondyn.

- Ja się nie śmieję - Magnus wzruszył ramionami i ruszył przed siebie. Szybko dotarł do jadalni. Rodzeństwo Lightwood'ów zaraz do niego dołączyło.

- Masz na dzisiaj jakieś plany? - zapytała Magnusa dziewczyna smarując kanapkę.

- Nieszczególnie - odpowiedział niepewnie. Nie wiedział, o co jej chodziło. Zarówno ona jak i jej brat zachowywali się podejrzanie. Cały czas czuł na sobie ich spojrzenie. A kiedy w pobliżu był Alec, pożerali wzrokiem także i jego. Przyglądali im się i jakby analizowali każdy ich ruch, każde posunięcie. Magnus nie wiedział, co może być tego powodem. Zgoda, Alec mu się podobał. Ale przecież nikomu o tym nie mówił. I niby dlaczego patrzyliby tak również na swojego brata? Czarownik stwierdził, że albo oni są naprawdę dziwni, albo to miejsce i tak duża ilość Nocnych Łowców wokół działało na niego destrukcyjnie i stopniowo tracił rozum. Potrząsnął głową, żeby odgonić od siebie te myśli. W tym samym momencie na miejscu obok usiadł Alec.

- Dzień dobry - zaczął wesoło. - Jak się spało?

- Och, genialnie. Wstać z przeczuciem, że nie ma treningu - wyznała z ulgą w głosie Isabelle.

- Spokojnie, jeszcze tylko prawie dwa miesiące - zaśmiał się jej przybrany brat.

- Dzięki za pocieszenie - walnęła go z pięści w bok. Jęknął.

- Dzięki za cios - burknął. - A ty co taki cały w skowronkach? - zadał pytanie Alecowi.

- A widziałeś tę pogodę za oknem? - odpowiedział pytaniem.

- A ty widziałeś? - zdziwiła się jego siostra. Kiwnął głową i wyznał, że wstał wcześniej i postanowił pobiegać. Magnus spojrzał na niego przerażony.

Magnus + Alec = MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz