ROZDZIAŁ XXVII

877 46 13
                                    

Następnego dnia Alec już od południa chodził jak podminowany. Lepiej się było do niego nie zbliżać. A najgorsze było to, że on doskonale zdawał sobie z tego sprawę. W końcu by nikomu nic nie zrobić około czternastej zamknął się w swoim pokoju.

Wpatrywał się teraz, dwie godziny później, z kwaśną miną w swoje odbicie, po raz kolejny poprawiając kołnierz koszuli. Miał straszne problemy z wyborem stroju na dzisiejszy wieczór. Dodatkowo był zdenerwowany tym, że Magnus nie chciał mu podać żadnej wskazówki, gdzie dzisiaj wychodzą. Skaranie boskie z tym czarownikiem. Im dłużej Alec go wypytywał, tym bardziej on się z tego cieszył, chociaż nie mówił kompletnie nic. To ma być niespodzianka.

Stał więc teraz i ponownie zastanawiał się, czy dobrze się ubrał. Miał na sobie ciemne, wąskie spodnie, które bardzo dobrze na nim leżały i niebieską koszulę, która idealnie pasowała do jego oczu. Bardzo się starał. Chciał się przypodobać swojemu chłopakowi. Wziął gorącą, odświeżającą kąpiel, ułożył nawet starannie włosy, co wcześniej mu się rzadko zdarzało. Podskoczył jak oparzony, kiedy usłyszał pukanie do drzwi. Zerknął przerażony na zegarek, by upewnić się, że miał jeszcze trochę czasu. Zeszło z niego całe wstrzymywane powietrze, kiedy już to zrobił. Miał jeszcze niecałe pół godziny. Wydał więc komendę, by osoba, która pukała, weszła do środka. Tak się też stało i chwilę później w odbiciu ujrzał również swoją siostrę. Zagwizdała ona z podziwem i zaśmiała się melodyjnie.

- Masz randkę – bardziej stwierdziła, niż zapytała.

Alec z głośnym świstem usiadł na łóżku, odsuwając na bok wszystkie rzeczy, które wyciągnął wcześniej z szafy i tam położył. Oparł łokcie o kolana i podparł brodę na pięści. Dopiero wtedy pokiwał głową, potwierdzając jej słowa. Isabelle przysiadła obok niego i oparła głowę na jego ramieniu.

- Lubię patrzeć na ciebie i Magnusa. Ładnie razem wyglądacie – stwierdziła, na co jej brat zaśmiał się wesoło, choć nadal odrobinę nerwowo. - Naprawdę! I ma na ciebie dobry wpływ – dodała po chwili.

Obrócił zainteresowany głowę w jej stronę i przyjrzał jej się uważniej.

- Co znaczy, że ma na mnie dobry wpływ? - chciał wiedzieć.

Izzy pogłaskała go lekko po udzie, odwzajemniając spojrzenie.

- Zmieniłeś się, odkąd z nim jesteś – powiedziała, dokładnie przyglądając się twarzy swojego brata, by ewentualnie coś z niej wychwycić. - Jesteś bardziej spokojny i częściej się uśmiechasz. Nie patrz tak na mnie! Taka prawda – uśmiechnęła się szeroko.

Alec kiwnął tylko głową, postanawiając nie komentować jej słów. Automatycznie też zaczął się nad nimi zastanawiać. Naprawdę się zmienił? Dlaczego więc tego nie zauważył?

Siedzieli jeszcze jakiś czas, rozmawiając na różne tematy. Lightwood cieszył się z przyjścia siostry, bo poczuł się pewniej. Przy niej się rozluźnił i nabrał chęci na to spotkanie. Oczywiście wcześniej też je miał, ale teraz nie mógł się wręcz jej doczekać.

- Myślisz, że spinki do mankietów byłyby przesadą? - zapytał nagle.

- A gdzie idziecie? - odparła rzeczowo.

Alec wstał i znów podszedł do lustra.

- Ee - zawahał się. - Nie bardzo wiem - wzruszył ramionami.

Isabelle aż zachłysnęła się powietrzem.

- Naprawdę? - zapytała podekscytowana.

Alec spojrzał na nią zaskoczony.

Dlaczego tak zareagowała pozostawało dla niego zagadką.

- Co w tym takiego niezwykłego? - zadał pytanie, bo bardzo chciał to wiedzieć.

Magnus + Alec = MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz