ROZDZIAŁ XXI

880 53 6
                                    

Magnus położył się z powrotem na łóżku, wślizgując się pod kołdrę. Alec automatycznie się do niego przybliżył i wtulił w jego bok. Śpiąc, zaczął składać delikatne pocałunki na jego szczęce. Czarownik uśmiechnął się szeroko. Zastanawiał się, czy chłopak będzie to pamiętał rano. Pewnie nie.

Kiedy obudził się następnego dnia, Alec już nie spał. Leżał spokojnie z głową opartą o jego klatkę piersiową i kreślił różne wzory na jego brzuchu. Magnus uniósł dłoń i pogłaskał nią jego włosy. Lightwood zamruczał cichutko i podniósł na niego swój wzrok. Sięgnął do jego ust i przykrył je swoimi, ale to trwało tylko chwilę, bo zaraz się od nich oderwał i ułożył wygodnie na wyciągniętym ramieniu swojego chłopaka. Było mu tak przyjemnie, że nie chciał nawet wstawać.

- O czym tak rozmyślasz? - zapytał po jakimś czasie Bane.

Chwycił dłoń Aleca i splótł jego palce ze swoimi.

- O tym jak się czuję - odparł po prostu.

- A jak się czujesz? - zaciekawił się.

- Cudownie - wymruczał i pozwolił, by ich usta spotkały się na kolejny moment.

Magnus zaśmiał się melodyjnie. Wierzył mu, bo sam czuł się dokładnie tak samo. Alec mu zawtórował i podniósł ich złączone ręce, obracając je w powietrzu i przyglądając im się dokładnie, jakby rzeczywiście były tak godne uwagi. Magnus wpatrywał się w jego włosy, uśmiechając się czule.

- Alec.. - zaczął po chwili.

Lightwood spojrzał na niego, opuszczając jednocześnie ich dłonie, ale nie poluźnił uścisku.

- Nie, wiesz, nic takiego - wycofał się.

Chciał z nim porozmawiać o ich kłótni, o tym, o czym mieli porozmawiać, ale kiedy zobaczył wyraz twarzy chłopaka, pomyślał, że nie może mu popsuć teraz humoru. Pogadać mogą przecież zawsze, będą mieli jeszcze wiele okazji. Uniósł się na łokciu i westchnął, wpijając się chętnie w jego usta. To było bardzo uzależniające zajęcie i Magnus nie wiedział, ile dałby radę bez tego wytrzymać. Te kilka dni były okropne i czarownik nie chciałby tego powtarzać. Jak i sprawdzać swojej wytrzymałości. Jest dobrze tak, jak jest.

Alec usiadł, podpierając się ręką. Bane uśmiechnął się chytrze i również usiadł naprzeciwko niego. Zaraz jednak sięgnął kołdrę i opatulił się nią bardzo szczelnie. Alec parsknął śmiechem, widząc jego czyny. Ten wzruszył jedynie ramionami i nie przejął się całkowicie kpiącym wzrokiem jego chłopaka. Lightwood przewrócił oczami i przybliżył się do niego, a Magnus przerzucił materiał przez jego nogi, by i jemu nie było zimno.

- Co się działo pod moją nieobecność? - zagadnął czarownik, kiedy już znaleźli najdogodniejszą pozycję.

Alec usiadł po turecku, a Magnus pociągnął nogi pod klatkę piersiową, oplatając je ramionami. Obaj przykryci byli kołdrą, chociaż to ten drugi miał jej znacznie więcej.

- Nic ciekawego - odparł zgodnie z prawdą Alec.

Nie chciał opowiadać o tym, że przez prawie cały ten czas, kiedy się nie widzieli, unikał każdego, kto tylko chciał zamienić z nim słowo.

- Czyżby? - zerknął na niego powątpiewająco.

Nocny Łowca pokiwał głową, nic jednak nie dodając. Nie chciał psuć atmosfery, więc szukał jakiegoś tematu, który pozwoliłby im obu choć na chwilę oderwać się od tematów, które sprawiały im przykrość. W końcu bezradny postanowił skierować rozmowę na ich wczorajsze spotkanie.

Magnus + Alec = MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz