- Ale pamiętaj, Alec.. - zaczął po raz kolejny Magnus, kiedy już znaleźli się w jego mieszkaniu.
- Wiem, Magnus - odpowiedział szybko. - To niebezpieczne, mam się nie wychylać, uważać i jej nie atakować - kiwał głową w jego stronę. - Wejdziesz tam przecież ze mną, nic się nie stanie - mówił i zerkał w stronę drzwi.
Naprawdę chciał już wejść i zobaczyć dziewczynę, o której tyle się nasłuchał. Chciał się przekonać, czy rzeczywiście jest taka, jak ją opisywał Bane. Zdawał sobie sprawę z tego, że czarownik mógł koloryzować i zmyślać w niektórych kwestiach jej dotyczących. W końcu był Magnusem Bane'em i potrafił zrobić wiele, by tylko odciągnąć swojego chłopaka od kłopotów.
- Cokolwiek by nie robiła ani nie mówiła, masz zachować spokój, rozumiesz? - wycelował w niego palec. - Jeden gwałtowniejszy ruch z jej strony i wychodzimy.
- Nie jestem dzieckiem - podszedł na krok i pocałował go w usta. - Ani kretynem. Wszystko rozumiem i chcę już tam wejść - przyznał zgodnie z prawdą.
- Teraz zachowujesz się jak dziecko - wyznał i westchnął, kiedy chłopak się odsunął - które nie może doczekać się, kiedy w końcu dostanie obiecaną zabawkę.
- To nie zabawka - powiedział. - Ale masz rację, nie mogę się doczekać. A to wszystko przez ciebie - uśmiechnął się delikatnie. - Bo to ty cały czas o niej mówisz w taki sposób.. jakby rzeczywiście była nie wiadomo jak zła, a samo spotkanie z nią wiąże się z niemałym ryzykiem.
- Bo to prawda. Czemu lekceważysz moje słowa?
- Nie lekceważę, po prostu się nie boję. Ryzyko jest fajne - wzruszył ramionami. - I w sumie jest nieodłączną częścią mojego życia.
- Ooo tak, tak samo jak lekkomyślność i niepodejmowanie słusznych decyzji - prychnął czarownik.
- Nieprawda! - zaprzeczył niemal natychmiast jego chłopak. - Nie jestem lekkomyślny i jak najbardziej podejmuję słuszne decyzje - jego uśmiech poszerzył się jeszcze bardziej.
- Skoro tak uważasz - pokręcił zabawnie głową.
- Tak, a ty uważasz tak samo jak ja, tylko się ze mną droczysz - uniósł lekko głowę, szczerząc się jak głupi.
- Teoretycznie to co mówisz, może okazać się prawdą - zrobił poważną minę.
- Praktycznie jest tak samo - uderzył go lekko w bok. - Nie gadaj tyle i wejdźmy tam w końcu.
Magnus przewrócił oczami i uśmiechnął się do niego.
- Jesteś strasznie podekscytowany. Zastanawia mnie, czy jest coś co w równym a może i wyższym stopniu, cię tak nakręca - złapał go pod brodą i spojrzał mu w oczy.
- Jest, ale nie będę z tobą o tym rozmawiał, bo jak to ty zaraz zaczniesz dociekać i najpewniej skończymy w zupełnie innym pomieszczeniu - obserwował uśmiech Magnusa, który z każdym wypowiadanym przez niego słowem robił się coraz większy.
- Jesteś zboczeńcem, Alexander - zamruczał mu w twarz, śmiejąc się melodyjnie.
- Ja? Ciekawe czemu? Ja tylko powiedziałem, że jest coś takiego - wzruszył ramionami i zrobił najbardziej niewinną minę, na jaką było go stać. - To ty masz zaraz jakieś skojarzenia i brudne myśli - puknął go palcem wskazującym w klatkę piersiową.