ROZDZIAŁ XXIV

718 51 9
                                    

Obudziło ich donośne walenie w drzwi, które roznosiło się echem po całym korytarzu. Alec przetarł oczy i zerknął na zegarek, stojący na stoliku nocnym. Dochodziła piąta rano. Kto mógł coś chcieć o tej porze? Niechętnie narzucił na siebie koszulkę i najdelikatniej jak umiał, zaczął wysuwać się z łóżka. Łudził się nadzieją, że chociaż Magnus sobie pośpi, ale się przeliczył, bo ten też leżał już z otwartymi oczami i niezwykle zaspanym spojrzeniem.

- Pójdę zobaczyć, co się dzieje i zaraz wracam - mruknął. - Śpij.

Powoli zszedł z łóżka i chwiejnym krokiem ruszył do drzwi. Uchylił je i wyjrzał. Na korytarzu świeciło się światło i zbierało się tam już coraz więcej Nocnych Łowców. Wszyscy wyglądali tak samo, z zagubionym wzrokiem rozglądali się wokół siebie, podczas kiedy trenerzy chodzili i pukali do kolejnych drzwi, budząc w ten sposób kolejne osoby. Alec obejrzał się, szukając swojego rodzeństwa. Izzy rzuciła mu pytające spojrzenie, a on jedynie wzruszył ramionami. Liczył na to, że to ona może coś wiedzieć. Oparł się o framugę drzwi, postanawiając poczekać na to, co mają im do powiedzenia nauczyciele. Coś im pewnie powiedzą, prawda?

Lightwood uśmiechnął się w duchu, kiedy zobaczył, że jeden z trenerów ominął przy pobudce pokój Magnusa. Sytuacja ta wydawała mu się śmieszna, bowiem Magnusa wcale tam nie było, a on pewnie nawet nie miał o tym pojęcia. Ciekawe czy by się zdziwił, widząc go w prywatnym łóżku Aleca. Kiedy tylko Lightwood pomyślał o czarowniku wygrzewającym mu miejsce, zrobiło mu się chłodnej. Już chciał tam wracać. Na korytarzu było trochę zimno, a on stał tam w koszulce i krótkich spodenkach, przestępując jedynie z nogi na nogę i niecierpliwiąc się coraz bardziej.

Jeden ze starszych Nocnych Łowców chyba postanowił ich oświecić nieco w sytuacji, w jakiej się znaleźli, bo wyszedł na środek, odchrząkując delikatnie. Dał w ten sposób znak, że prosi o ciszę. Jak na komendę wszyscy zamilkli, wpatrując się w niego pytająco.

- Macie dziesięć minut na przebranie się i zejście na dół. Będziemy czekać na was w holu - rzekł stanowczo. - Jakieś pytania?

Rozejrzał się po wszystkich, oczekując nieuniknionych pytań. Jeden chłopak podniósł rękę.

- Gdzie idziemy? - zapytał.

- Idziecie biegać.

Po tych słowach na całym korytarzu dało się słyszeć jęki niezadowolenia. Jedni buczeli, inni coś między sobą mówili, a Alec stał tak jak wcześniej i czekał na ciąg dalszy wypowiedzi trenera.

- Nie macie co narzekać, bo to i tak nic nie zmieni - oznajmił niewzruszony. - Lepiej biegać teraz, kiedy jest jeszcze chłodnej niż potem w samo słońce - powiedział, a oni musieli się z nim zgodzić.

- Ale tak teraz? Wie pan, która godzina? - spróbowała jeszcze jakaś dziewczyna.

- Tak, teraz! - warknął. - Ale nie przejmujcie się, na śniadanie powinniście wrócić - dodał z chytrym uśmieszkiem. - A teraz do pokoi! Za dziesięć minut widzę was na dole!

Po tych słowach odwrócił się na pięcie i odszedł wraz z resztą nauczycieli. Nocni Łowcy niechętnie znikali w swoich pokojach, ale dało się jeszcze słyszeć pełne niezadowolenia pomrukiwania i zdania typu: "Chyba ich posrało, że będziemy biegać tyle czasu!" albo "Ja chcę do łóżka!". W końcu i Alec znalazł się w swoim pokoju, od razu skierowując kroki w stronę szafy.

Magnus + Alec = MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz