ROZDZIAŁ XII

788 53 3
                                    

- Ale jestem zmęczony – jęczał Jace.

Siedział właśnie z rodzeństwem i znajomymi w ogrodzie na tyłach Instytutu. Pogoda dopisywała. Zaczynało się co prawda robić duszno, co świadczyło o tym, że może padać deszcz, ale póki co nie mieli się, czym przejmować. Wyszli za zewnątrz zaraz po skończeniu treningu. Alec usiadł w cieni pod drzewem, podczas gdy jego przyjaciele wyłożyli się na trawniku. Postanowili naprodukować tyle witaminy D, ile się da.

- Nie przesadzaj – zaprotestowała jego siostra. - Bywało już gorzej.

Wszyscy pokiwali głowami na jej słowa. Miała rację, niejednokrotnie wracali z treningów wymęczeni, marząc jedynie o prysznicu i łóżku.

Jace burknął coś pod nosem. Zapadła cisza, podczas której wszyscy rozkoszowali się promieniami słońca, padającymi na ich twarze i ogrzewającymi ich przyjemnym ciepłem.

- Myślicie, że długo utrzyma się taka pogoda? - zapytał przyjaznym tonem Noah.

- Miejmy nadzieję. Instytut jest super – odpowiedział mu David – ale zaczyna mi się już nudzić, a nie jesteśmy tu nawet dwa tygodnie – wzruszył ramionami. - Uwielbiam świeże powietrze, a do tej pory nie mieliśmy za dużo okazji do przebywania na nim.

- Masz rację – zgodził się z nim Alec. - Jedyne co robiliśmy przez ostatnie dni to trenowaliśmy. A przecież każdy wie, że powietrze jest potrzebne do prawidłowego pracowania mózgu – wszyscy spojrzeli na niego zdziwieni. - Gdzieś o tym czytałem – wyjaśnił niezrażony ich reakcją. - Jeśli spędzalibyśmy na zewnątrz więcej czasu, nie bylibyśmy tacy zmęczeni i mielibyśmy więcej czasu na robienie różnych ciekawych rzeczy.

- Ciekawych rzeczy? - Meg uniosła brew. - Takich jak na przykład?

- Oj, nie wiem – uśmiechnął się. - To zależy od osoby i jej zainteresowań.

Meg odwzajemniła uśmiech.

Rozmawiali na wiele różnych tematów, dopóki nie nadeszła pora kolacji. Po posiłku trenerzy poprosili wszystkich, aby zostali na swoich miejscach. Mieli im coś do powiedzenia.

- Proszę o ciszę – zaczął donośnym tonem wysoki mężczyzna. Wstał od stołu i stanął na środku jadalni, żeby każdy mógł go usłyszeć. - Dziękuję – powiedział, kiedy Nocni Łowcy zaprzestali rozmów. - Mam dla was kilka informacji. Jak dobrze wiecie, do poniedziałku macie czas na zakończenie swoich projektów. Ich prezentację chcielibyśmy przeprowadzić szybko i sprawnie, dlatego w przyszłym tygodni przez pierwsze trzy dni nie odbywać się będą treningi sprawnościowe. Będziecie mogli odpocząć, ale od czwartku bierzemy się ostro do roboty. Tym, którzy narzekają na zmęczenie radziłbym się spiąć, bo jeszcze nie wiedzą, jak mocno mogę kogokolwiek wymęczyć – uśmiechnął się groźnie słysząc jęki protestów. - Ale wracając do tematu. Każda grupa będzie miała przeznaczone trzy i pół godziny na to, by przekazać nam informacje, nad którymi pracowała przez ostatnie kilka dni. Myślę, że tyle czasu wystarczy i że solidnie się do tego przygotujecie. Kolejność już wyznaczyliśmy – oznajmił. - Lista znajduje się w gablotce naprzeciwko biblioteki. Po wyjściu będziecie mogli ją przejrzeć – kilka osób zaczęło wstawać. - Siadajcie – zgromił ich. - To jeszcze nie koniec – uczniowie posłusznie usiedli na swoich miejscach, mamrocząc pod nosem przeprosiny. - W czwartek dołączą do nas jeszcze trzy osoby – po tym zdaniu pomieszczenie wypełniło się szmerami i cichymi rozmowami. - CISZA! - zagrzmiał trener i wszyscy natychmiast zamilkli. - Dwójka z nich to uczniowie, dwaj młodzi Nocni Łowcy – kilka dziewczyn zachichotało. - Trzecią osobą jest nauczyciel – gdzieś z końca sali słychać było jęki zawodu. - Mam nadzieję, że przyjmiecie ich jak należy – zakończył i dał znak, że mogą wyjść.

Magnus + Alec = MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz