ROZDZIAŁ X

828 62 0
                                    



Alec zamknął za sobą drzwi swojego pokoju i zbiegł na dół. Założył buty i nie kłopocząc się zakładaniem kurtki, czym prędzej wyszedł na zewnątrz. Był przerażony tym, co zrobił. Powinien był coś powiedzieć Magnusowi, ale się bał. Już i tak czuł się źle, nie chciał pogarszać swojego stanu. Był tchórzem, po prostu zwiał. Nie wiedział, jak po tym wszystkim spojrzy mu w oczy.


***



Czarownik wyszedł z pokoju chwilę po chłopaku. Szukał go po całym Instytucie, ale nigdzie go nie było. Chciał wyjaśnić całą sytuację i miał nadzieję, że Alec odpowie mu na kilka pytań. Pomylił się jednak. Wrócił do gabinetu i usiadł przy biurku. Nawet nie wiedział, kiedy zaczął analizować to, co miało miejsce chwilę temu. Nie rozumiał, dlaczego Alec uciekł. Było mu wstyd, że pocałował chłopaka? A może nie chodziło o chłopaka, tylko konkretnie o Magnusa? Ale w takim razie dlaczego w ogóle to zrobił? Bane mimowolnie pogładził swoją dolną wargę. Czuł na niej jeszcze smak ust Nocnego Łowcy. Tak miękkich, ciepłych, idealnych. Nie mógł skupić się na pracy, nic mu nie pomagało wyrzucić Aleca z umysłu. Był na siebie zły. Powinien zatrzymać chłopaka albo chociażby od razu za nim pobiec. Nie zrobił tego jednak i wiedział, że teraz nieprędko będzie miał okazję przedyskutowania z nim tego wszystkiego. Pozostawała jeszcze jedna kwestia. Dlaczego w jego oczach był ból? I dlaczego na koniec przeprosił? Magnus jęknął w duchu. Był bezradny. Niczego nie rozumiał.


***



Alec nie poszedł na popołudniowe zajęcia, a kolację zjadł sam w kuchni. Nie chciał wpaść przez przypadek na czarownika, więc poczekał, aż wszyscy znajdą się w jadalni i dopiero wtedy udał się do swojego pokoju. Po dwóch godzinach zaczęło mu się jednak strasznie nudzić. Pomyślał, że mógłby iść do Jace'a, ale po chwili zrezygnował. Jace na pewno nie był sam, a on nie miał ochoty na przesłuchania, gdzie był, co robił i z kim. Poza tym pozostawała też kwestia jego siostry. Dalej byli skłóceni. Westchnął i poszedł pod prysznic. Pozwolił ciepłym strumieniom rozluźnić nieco jego zesztywniałe mięśnie i wrócił do łóżka. Przykrył się szczelnie kołdrą i zamknął oczy. Pod powiekami zaczęły mu się przewijać się obrazy z dzisiejszego dnia. On i Magnus przytuleni w jego gabinecie. Kłótnia z siostrą. Kłótnia z Magnusem i ostatecznie pocałunek. Coś co powinno załagodzić sytuację, a tylko ją pogorszyło. Nie mogło być chyba gorzej. Zastanawiał się też, dlaczego uciekł. Może bał się reakcji Bane'a? Może bał się, że sam zrobi coś jeszcze? „Jesteś kretynem, Alec" - skarcił sam siebie, przewrócił się na drugi bok i zasnął.


***



Magnus przez cały kolejny dzień próbował jakoś złapać chłopaka. Chciał zapytać, czy mogą porozmawiać. Naprawdę chciał wszystko wyjaśnić i powiedzieć, że .. Właściwie co chciał mu powiedzieć? Sam nie wiedział. Wiedział tylko, że nie może tak tego zostawić. Aleca jednak nigdzie nie było. Nie pokazywał się na posiłkach ani nigdzie indziej poza zajęciami. Czyżby go unikał? Udało mu się w końcu go zatrzymać w czwartek przed kolacją. Wychodził właśnie z gabinetu swojej matki. Szła ona obok niego, a za nimi jego rodzeństwo. Żegnali Maryse, która dzisiaj wracała go Idrisu. Odprowadzili ją do wyjścia i zamknęli za nią drzwi.

- Możesz do cholery powiedzieć, o co ci chodzi? - syknął blondyn w stronę swojego brata.

- Nie rozumiem – Alec zmarszczył brwi.

Magnus + Alec = MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz