ROZDZIAŁ XXX

583 46 6
                                    

Alec siedział w bibliotece i od kilku godzin męczył jedną i tę samą książkę. Niby fabuła była wciągająca, ale jakoś nie mógł się skupić. W jego głowie panował totalny chaos, a on nie potrafił sobie z nim poradzić. W żaden sposób nie mógł nad nim zapanować, czy chociażby poukładać myśli, by tworzyły choć odrobinę spójniejszą całość. Nie dało się jednak tego zrobić, a im bardziej chciał wszystko od siebie odsunąć, tym bardziej powracało to i to ze zdwojoną siłą.

Po pierwsze, Jeff. Bezmózgi idiota. Miał swoje życie, więc Alec nie rozumiał, dlaczego tak bardzo interesował się jego własnym. Zawsze krążył po Instytucie wraz ze swoją eskortą i siał wokoło zamęt. A ta jego dziewczyna.. Nie wiedział w zasadzie, kto był gorszy: on czy ona? Niby to Jeff go irytował i złościł, ale wszystkie informacje, w większości po prostu zmyślone, wychodziły od niej. Manipulowała nim, owinęła go sobie wokół palca. A to jak się zachowywała.. Rasowa *cenzuralne słowo*. Chodziła z nim i wiła się wokół niego przez cały czas jak jakaś suka w rui. Była jego medium. Myślała zapewne, że inne dziewczyny jej zazdroszczą. Jasne, żeby jeszcze było czego. Przerośniętego chłystka, który traktuje wszystkich z góry. Naprawdę, jest czego. No ale on przecież się nie będzie wtrącać. To nie jego sprawa, a nie był tak chamski jak oni, by ich obgadywać. Może i jego myśli nie były za miłe, ale póki nie dzieli się nimi z innymi, jest dobrze.

Po drugie, jego rodzeństwo. Kochał ich, ale czasem naprawdę miał ich dość, jak na przykład w ostatnich dniach. Mówił im, że chce być sam, ale oni tym bardziej nie odstępowali go na krok. Izzy twierdziła, że dziwnie się zachowuje (czego zupełnie nie rozumiał, przecież zachowywał się normalnie!), a Jace rzucał głupimi tekstami, za które, jeśli nie przestanie, niebawem mu się oberwie. Nie wiedział, jak im wytłumaczyć, że wszystko jest okej. Nie mógł im przecież opowiedzieć historii, w której udział brał głównie jego równolatek, Aaron. Jakby zareagowali? Nie wiedział i chyba nie chciał wiedzieć. Lepiej po prostu zostawić ten temat i udawać, że rozmowa nigdy nie miała miejsca. Może chłopak po prostu miał zły dzień, powiedział coś i teraz tego żałuje. Tego nie był pewien, ale postanowił, że sam nie poruszy tego tematu z nim ani kimkolwiek innym. Zapomni. Magnus pojawi się z powrotem i wszystko wróci do normy, a Izzy i Jace nie będą mieli powodów do zmartwień.

Po trzecie, Aaron. Rozmowa z nim namieszała mu nieco w głowie, ale pewnie o to mu chodziło, by wprowadzić niepewność w jego rozumowanie oraz skłonić go i przechytrzyć, aby znalazł się po jego stronie. Nic więcej tym jednak nie zyskał. Alec może i myślał o jego słowach, ale na tym się skończyło. Nie chciał nic od chłopaka, a już na pewno nie tego, czego on od niego chciał. I mógł cały czas powtarzać te swoje głupie frazesy, nawet i po tysiąc razy dziennie, to i tak mu to nic nie przyniesie. Alec podjął decyzję i nie kwapił się do tego, by ją zmieniać. Miał Magnusa i nie chciał nikogo więcej. Czarownik w pełni spełniał jego oczekiwania i potrzeby. Lightwood wiedział jednak, że sprawa z blondynem nie jest jeszcze zakończona i trochę się tego obawiał. Naprawdę, nie chciał korzystać z jego propozycji, ale chłopak wyraźnie nie przyjmuje odmowy. Ba! Jest pewny siebie i cały czas twierdzi, że Alec sam do niego przyjdzie. Niedoczekanie. No ale cóż, nie miał ochoty tracić czasu na bezsensowne rozmyślania o kimś, kto i tak nie miał dla niego większego znaczenia.

I takim oto sposobem jego myśli płynnie przeszły do obiektu jego westchnień. Kolejna osoba, która skutecznie zakłócała jego spokój. Tej jednak nie miał tego za złe, bo już można powiedzieć, że przyzwyczaił się do tego, że siedział wiecznie w jego głowie. Magnus. Szalony czarownik, którego nie widział od kilku dni. Czuł się z tym źle, biorąc pod uwagę to, że nie miał z nim kontaktu. Żadnego! Nie odbierał jego telefonów i sam nie oddzwaniał. Do tego czuł ciągłą pustkę obok siebie, a o nocach już nie mówił. W dzień towarzyszyło mu chociaż, czy tego chciał, czy nie, rodzeństwo. No ale co? Nic przecież nie mógł zrobić. Magnus pewnie za niedługo wróci, a on będzie się w duchu karcił za swoje zachowanie. Wszystko wróci do normy. To było oczywiste, nie miał co do tego żadnych zastrzeżeń.

Magnus + Alec = MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz