ROZDZIAŁ XXXVIII

429 36 2
                                    


Magnus przewrócił się na drugi bok, kiedy poczuł ruch na łóżku. Uchylił jedną powiekę i stwierdziwszy, że musi być dosyć wcześnie, bo w pokoju panował przyjemny półmrok, miał zamiar ponownie spróbować zasnąć. Przypomniało mu się jednak, gdzie jest i, że nie zasypiał sam, dlatego obrócił się z powrotem i lekko zamazaną sylwetkę chłopaka. Alec siedział tyłem do niego pochylony do podłogi. Wiązał buty i szykował się do wyjścia.

- Mam szansę na wspólny prysznic? – zapytał czarownik zaspanym głosem.

- Raczej nie – odpowiedział spokojnie Lightwood, nie patrząc na niego. - Dopiero spod niego wyszedłem – wytłumaczył cicho.

Bane westchnął i podciągnął się na łokciach, by się do niego zbliżyć. Kiedy tylko poczuł ciepło od niego bijące, uśmiechnął się szeroko. Uwielbiał w nim między innymi to, że zawsze był taki cieplutki. Niezależnie od pory jego ciało zawsze emanowało przyjemnym ciepłem. Aż się miało ochotę do niego przytulić. I w zasadzie dokładnie to zrobił, bo po chwili objął go w talii i wtulił twarz w jego umięśnione plecy.

- Szkoda – skomentował jego ostatnią wypowiedź.

- Magnus – wymruczał cichutko jego chłopak, próbując wyswobodzić się z jego ramion. - Naprawdę chętnie bym z tobą został... - zaczął, ale nie miał okazji skończyć, bo czarownik wszedł mu w słowo.

- To zostań – poprosił.

- Nie mogę – powiedział stanowczo, odrywając na chwilę od siebie jego ręce, by móc na niego spojrzeć. Było to błędem, bo gdy tylko się do niego odwrócił, ten zaraz zaplótł ramiona wokół jego szyi i przyciągnął go bliżej. Alec zaśmiał się cichutko z tego zachowania. Czarownik najwyraźniej nie do końca się obudził, był jeszcze zaspany i pewnie, gdyby tylko się położył, od razu zacząłby chrapać. - Mam trening i jeśli teraz nie wyjdę, to się spóźnię. Nie chciałem cię obudzić.

- Połóż się ze mną – zignorował jego słowa, wtulając się w jego szyję. - Nie zrobi ci chyba różnicy, jeśli ten jeden raz się nie pojawisz. Może nikt nie zauważy – pocałował go leciutko.

- Zauważą – powiedział, głaszcząc go po plecach. - Już zauważyli – mruknął pod nosem.

Bane uniósł głowę i na niego spojrzał nic nierozumiejącym wzrokiem. Jego mózg chyba jeszcze spał, bo naprawdę ciężko mu było zrozumieć, co Alec w ogóle do niego mówił.

- Kto? - zapytał.

- Nikt – odpowiedział. Nie było sensu mu teraz tego tłumaczyć, bo i tak pewnie nie będzie pamiętał tej rozmowy. - Nieważne. Idź spać.

- To chodź ze mną – ponowił swoją prośbę, ciągnąc go na łóżko.

Alec pokręcił głową, ale dał się położyć. Objął go ramieniem i pozwolił na to, by ten chociaż na chwilę się do niego poprzytulał. Zaspany Magnus to naprawdę uroczy widok i niełatwo mu odmawiać. Oj, Alec – skarcił Nocny Łowca sam siebie w myślach – robisz się coraz bardziej ckliwy.

- Zaraz wychodzę – zapowiedział od razu.

- Tak, tak – odmruknął Bane, powoli zasypiając. - Dobrze – zgodził się.

Lightwood uśmiechnął się pod nosem. Kilka minut później Magnus już smacznie spał, a Alec wyszedł z łóżka, by zaraz później opuścić jego sypialnię. W całym domu panowała niczym niezmącona cisza, a on nie chcąc budzić nikogo więcej, skierował swoje kroki od razu w stronę drzwi wyjściowych.

Magnus + Alec = MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz