ROZDZIAŁ XIV

781 54 5
                                    

Alec westchnął i usiadł na swoim miejscu. Pojawił się w jadalni jako jeden z ostatnich osób. Wstał rano i nagle ogarnęły go wątpliwości dotyczące dzisiejszej prezentacji. Czy zrobili wszystko? Czy maksymalnie zbadali temat? Czy wszystkie informacje były dobrze przez nich zinterpretowane? Czy nie było żadnych błędów? I w końcu, czy zaciekawią wszystkich w takim stopniu, że będą w stanie cokolwiek zapamiętać?

Nieświadomie bawił się pod stołem swoją bransoletką. Nawet nie pamiętał o jej istnieniu. Miał ją całą noc na sobie i już zdążył się przyzwyczaić do tego, że spoczywa na jego nadgarstku.

- Dlaczego nie jesz, Alec? - zapytała Izzy przerywając jego rozmyślania.

Spojrzał na nią.

- Eee – szukał w głowie jakiejś możliwej odpowiedzi. - Nie jestem głodny – wyznał i sięgnął po kubek, do którego nalał sobie herbaty.

- Powinieneś coś zjeść – nalegała.

Jej brat przewrócił oczami.

- Izzy, nie będę wmuszał w siebie jedzenia – powiedział spokojnie. - Jak zgłodnieję to coś zjem – upił łyk napoju.

Nic nie odpowiedziała, westchnęła tylko teatralnie i wróciła do jedzenia swojego posiłku. Jej brat dopił herbatę i wyszedł powiedziawszy jedynie, że spotkają się na zajęciach.

Magnus również szybko skończył śniadanie i od razu udał się do gabinetu. Wczoraj przez większość dnia go nie było, dlatego postanowił dzisiaj popracować trochę dłużej. Otworzył drzwi i przystanął na chwilę, zanim nie otrząsnął się i nie wszedł do środka. Był lekko zdziwiony tym, co zobaczył w środku, a może raczej kim. Alec siedział na jego biurku, obrócony tyłem do niego i wpatrywał się w okno. Nie ruszył się ani o milimetr, kiedy usłyszał, że ktoś wszedł do środka. Nie zrobił tego, bo nie miał po co. Wiedział, że jedyną osobą, jaka mogłaby tu wejść, jest Magnus. To przecież jego gabinet, dlatego nikogo innego się nie spodziewał.

Czarownik przystanął ponownie metr za nim, po drugiej stronie biurka.

- Cześć – przywitał się.

Alec obrócił się i wyciągnął do niego rękę. Magnus bez wahania podał mu swoją i już po chwili został za nią pociągnięty. Lightwood przyciągnął go bliżej siebie. Bane oparł się o krawędź mebla tuż przy chłopaku.

- Cześć – odpowiedział i ku niezadowoleniu Magnusa puścił jego dłoń.

Czarownik splótł ręce na piersi.

- Dlaczego nie jesteś na treningu? - zapytał po kilku minutach ciszy.

Alec zerknął na zegarek.

- Mam jeszcze trochę czasu – oznajmił tylko i ponownie zaczął wpatrywać się w okno.

- Alec? - zaczął Bane ostrożnie. - Coś się stało?

Trochę go niepokoiło zachowanie Nocnego Łowcy. Owszem, był nieśmiały i w ogóle, ale.. Ale dzisiaj był wyjątkowo cichy. Magnus widział wyraźnie, że go coś trapi.

- Nie – zaprzeczył ruchem głowy. - Dlaczego?

Jego głos był jakiś inny. Jakby odległy.

Magnus + Alec = MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz