ROZDZIAŁ XVIII

719 48 5
                                    

Magnus przebudził się w nocy i zauważył Aleca, wtulającego twarz w jego poduszkę. Jedną rękę miał przerzuconą przez jego brzuch, a drugą wsuniętą pod głowę. Kiedy spał, wyglądał bardzo niewinnie, wręcz beztrosko. Bane aż westchnął i cmoknął go w czoło.

Nie wiedział, kiedy chłopak do niego przyszedł. Nie poczuł nawet, kiedy ten wchodził do jego łóżka. Zdziwił się nieco, bo zwykle nie miał tak mocnego snu. Budził go byle szmer. Ale może rzeczywiście był tak umęczony, że spał jak zabity. Bo przecież ile można siedzieć zamkniętym w czterech ścianach? Każdego dopadłoby w końcu zmęczenie. Poza tym wczoraj wieczorem długo czekał na odpowiedź od Aleca. Napisał do niego sms-a, co wcześniej mu się nie zdarzało i liczył na to, że chłopak mu odpisze. Tak się jednak nie stało. Chciał z nim porozmawiać i dlatego do późna nie spał, chociaż był wyczerpany. Powinien się położyć od razu, ale nie mógł. Martwił się, chociaż nikomu by się do tego nie przyznał, że chłopakowi mogło się coś stać. Wiedział, że to głupie. Przecież był on Nocnym Łowcą i potrafił o siebie zadbać. Mimo to jednak, Magnus nie mógł przestać myśleć, dlaczego chłopak nie odpisuje. Po jakimś czasie, bliżej nieokreślonym, bo Bane sam nie wiedział, jak długo wpatrywał się w sufit, zasnął.

Sięgnął po telefon i zerknął na wyświetlacz. Było chwilę po czwartej. Wsłuchując się w miarowy oddech chłopaka, udało mu się ponownie zapaść w głęboki sen.

Kiedy otworzył rano oczy, oślepiło go jasne światło. Alec właśnie rozsuwał zasłony w jego pokoju. Magnus szybko zasłonił twarz ręką i przewrócił się na brzuch. Jęknął też głośno w wyrazie niezadowolenia.

- Dzień dobry - przywitał się z nim Lightwood wesoło, podchodząc bliżej. - Wstajemy, wstajemy.

Bane pokręcił tylko głową i jęknął ponownie. Ani myślał teraz wstawać. Było mu tak przyjemnie i cieplutko. Nie miał zamiaru ruszać się z łóżka przynajmniej jeszcze jakieś pół godzinki.

- No dalej - pogłaskał go po plecach, zsuwając lekko kołdrę.

- Daj mi spokój - powiedział do niego czarownik zaspanym głosem.

Wyrwał mu kołdrę i przykrył się po samą szyję.

- Za dwadzieścia minut śniadanie - oznajmił chłopak niewzruszony, pochylając się i biorąc z szafki nocnej swój zegarek.

Bane skorzystał z okazji i złapał rękę Aleca, przyciągając go do siebie. Chłopak z głośnym piskiem wylądował na łóżku obok niego. Magnus szybko wsunął mu pod koszulkę swoje rozgrzane dłonie i oplótł je wokół talii chłopaka. Zaczął też składać delikatne pocałunki na jego klatce piersiowej, do której się wtulił.

- Maaaaaagnus - zaśmiał się Nocny Łowca. Jednocześnie położył dłonie na jego ramionach, odczepiając go od siebie. - Muszę iść - cmoknął go w czoło. - Chciałem jeszcze wziąć prysznic i muszę się przecież przebrać.

Czarownik niechętnie się od niego odsunął. Nie chciał go teraz wypuszczać. Wygiął wargi w podkówkę i odwrócił wzrok, udając zranionego.

- Będę już wracał do siebie - powiedział Alec. - No już się na mnie nie gniewaj - poprosił słodko i pochylając się w jego stronę, pocałował go czule w usta. Magnus nie zareagował na to wcale. Bardzo go to męczyło, ale musiał być twardy. Zacisnął dyskretnie kąciki usta, by powstrzymać uśmiech. - Wiem, że się uśmiechasz, oszuście - wytknął mu Alec i pocałował go raz jeszcze, tym razem w czoło. - Widzimy się za piętnaście minut na dole - powiedział, po czym odsunął i wyszedł z pomieszczenia.

Magnus + Alec = MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz