ROZDZIAŁ XXXIII

569 37 4
                                    

Często zdarza się tak, że najpierw mówimy, a potem myślimy. Na domiar złego pewnych rzeczy i słów za nic w świecie nie da się cofnąć, nieważne jak bardzo byśmy chcieli. Po prostu nie da się tego zrobić. Ludzie są głupcami, egoistami. Przekładają swoje dobro nad dobro innych. Nie przejmują się, że kogoś ranią. Nie zdają sobie sprawy, że im zależy, dopóki czegoś nie stracą. Dopiero po tym dowiadują się, że popełnili błąd, że zrobili coś złego. Ale czy to coś zmienia? I tak są zbyt dumni, by przeprosić. By przyznać się do tego, że to oni zawinili, że to wszystko przez nich. Że wszystko byłoby dobrze, gdyby nie ich głupie zachowanie. A ból? Poboli i przestanie. Gorzej jeżeli cierpi osoba, na której nam zależy. Cierpi i doskonale zdajesz sobie sprawę, że to przez ciebie. To ty sprawiłeś, że przez jakiś czas chodzi smutna, że jej uśmiech nie jest szczery i nie sięga oczu. I mimo iż udaje, że wszystko jest dobrze, ty wiesz, że wcale tak nie jest. Ale nic nie robisz, bo najbliżsi radzą ci, żebyś zostawił to, tak jak jest. Mówią, że tak będzie lepiej. Że to po prostu kolejny rozdział w twoim życiu, który kiedyś musi zostać zakończony. Że ta sprzeczka tylko umacnia cię w przekonaniu, że osoba, którą zraniłeś nie była ci pisana, bo przecież jak możesz ranić kogoś, na kim ci zależy? Ich zdaniem to wszystko było złudzeniem. Przekonują cię do tego i zapewniają, że w końcu znajdzie się ktoś, ciebie warty.

Mało kto jednak zwraca uwagę na to, że prawdziwy związek to nie tylko chwile dobre. Nie możemy zostawić kogoś dla nas ważnego przez jedną głupią kłótnię, bo przecież nie zawsze jest idealnie. Każdy ma czasem gorszy dzień i każdemu zdarza się popełniać błędy. Ludzie wolą unikać problemów i zastępować bliską osobę kimś innym. Bo tak będzie lepiej, bo tak radzi rodzina. Po co walczyć, skoro ktoś inny może dać ci to samo?

Tyle, że Magnus nie był człowiekiem, nie należał do rasy ludzkiej. Był czarownikiem. Znał wiele historii miłosnych wśród Przyziemnych i zastanawiał się, jak można być tak ślepym. Przyziemni byli głupcami, a ich nieudane związki, były tylko i wyłącznie ich winą. Nie dostrzegali czegoś, co mieli na wyciągnięcie ręki. Nie dopuszczali do siebie możliwości, że to oni wszystko zniszczyli, a Magnus tak. Wiedział doskonale, że gdyby nie jego słowa byłoby dobrze. Może i wina leżała po obu stronach, bo przecież obaj się kłócili, obaj krzyczeli, jednak Bane czuł, że mogliby dojść do porozumienia, gdyby nie jego ostatnie słowa. Sam się zastanawiał, dlaczego powiedział coś tak okrutnego. Mimo iż innym to, co powiedział mogłoby wydawać się niegroźne, to on wiedział, że nie powinien tego mówić. Przecież nawet tak nie myślał! Alec to najwspanialsza osoba, jaką znał. Wiedział, że może mu ufać, że zaczyna czuć do niego coś głębszego, że ich związek może przerodzić się w coś więcej, potrzeba tylko czasu. Dlaczego więc wyskoczył z czymś takim? Przecież chciał Aleca. Jego, nikogo innego. Nie chciał go wymieniać ani zostawiać. Chciał żeby było dobrze. Żeby się pogodzili.

I się pogodzą, był tego pewien. Zrobi wszystko, co w jego mocy, żeby tak właśnie było. Nie podda się, o nie, co to to nie. Nie ma zamiaru zaprzepaścić tego, co razem stworzyli przez jedną głupią kłótnię. Da teraz trochę czasu Alecowi, na to by ochłonął. Sam również się uspokoi, a potem ruszy do działania. Nie zostawi tego, tak jak jest. Wie, że źle postąpił, ale postara się to naprawić. Ba! Postara się? Naprawi to, na pewno. Musi tylko się przełamać i przeprosić. Może i nie był człowiekiem, ale kilka cech miał wspólnych. Wiedział, że zawinił, ale nie był pewien, czy potrafi się do tego przyznać i powiedzieć to na głos. Musi przecież powiedzieć, że jest tego świadom, a to nigdy nie było łatwe. Ale da radę, przemyśli to na spokojnie i da radę. Musi.

Ale od początku.

Po wyjściu chłopaka, czarownik opadł bezsilnie na kanapę. Widząc jego zbolałą twarz, załamał się totalnie. Jak mógł być takim idiotą? Jak mógł powiedzieć takie okropne słowa? Już nawet ból głowy mu nie przeszkadzał, bo zdawał sobie sprawę, że było to niczym w porównaniu z tym, co musiał czuć jego chłopak. Wiedział, że wyraz jego twarzy, kiedy wychodził, na długo zostanie w jego pamięci. Okropny grymas, który zobaczył, tak mu się wrył w psychikę, że nie wiedział, co się wokół niego dzieje. Wpatrywał się w ścianę i próbował sobie wszystko poukładać i znaleźć, jakieś wytłumaczenie na swoje zachowanie. Sam zdawał sobie sprawy z tego, ile czasu upłynęło, zanim się otrząsnął do tego stopnia, że zauważył wpatrujących się w niego przyjaciół. Kilka minut, a może godzin?

Magnus + Alec = MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz