ROZDZIAŁ XXVI

726 45 18
                                    

Następne kilka dni upłynęło wszystkim bardzo szybko. Alec cieszył się z takiego obrotu sprawy. Panicznie bał się tego, że ktoś nakryje go z Magnusem, a okazało się, że nic wielkiego się nie stało. Owszem, kilka osób nie odzywało się do niego wcale, ale to nie było istotne. Zdarzyło się nawet parę razy, że rozmowy cichły, kiedy wchodził do jakiegoś pomieszczenia. Czuł się wtedy niezręcznie. Ważniejsze jednak było to, że jego bliscy znajomi, bo nadal nie mógł się przekonać do tego, by zacząć ich nazywać przyjaciółmi, nie mieli nic przeciwko jego orientacji. Zaakceptowali go i jeśli by się dokładniej przyjrzeć ich relacji, to nawet się chyba poprawiła. Może i wcześniej się nie kłócili, ale teraz było jakoś inaczej. Może po prostu chodziło o to, że nic nie musiał już przed nimi ukrywać. Naprawdę nie miał pojęcia.

Wraz z upływem czasu plotki na jego temat stawały się coraz rzadsze. Tak jak mówił Magnus, ludziom pewnie ten temat się już powoli nudził. Co prawda w niektórych przypadkach nadal czuł na sobie badawcze spojrzenia wielu Nocnych Łowców i wiedział, że jego chłopakowi również w dalszym ciągu się przyglądają. Nie było to jednak tak nachalne jak na początku. Wtedy nikt nawet nie odrywał od nich wzroku. Było to bardzo uciążliwe.

Starali się zachowywać normalnie, tak by w końcu przestać być tematem numer jeden. Nie chcieli wokół siebie takiego zamieszania, w niczym nie było im potrzebne. A jutro ich randka. Uch, już nie mógł się doczekać. Czuł się trochę dziwnie z tym, że to Magnus go zaprosił i głupio, że sam nie wpadł na to, by z nim gdzieś wyjść, ale mimo to czekał na nią z niecierpliwością. Bane nie chciał mu nic powiedzieć. Ani gdzie idą, ani co będą robić. To tylko jeszcze bardziej pobudzało jego wyobraźnię. Już i tak nieźle nadszarpniętą zresztą.

Szli właśnie z czarownikiem na śniadanie. Jak co rano. Później ma trening, przerwa, obiad, trening, przerwa, kolacja, sen. Ciągła monotonia, może z kilkoma nieznacznymi wyjątkami, ale jednak. Pewnie dlatego ostatnie kilka dni minęły mu tak szybko.

- O czym tak myślisz, co? - zagadnął go czarownik, przepuszczając w drzwiach jadalni.

- O niczym szczególnym - odparł jedynie i uśmiechnął się do niego ciepło.

Czarownik pokręcił głową, nie bardzo tą odpowiedzią usatysfakcjonowany.

- Nie odzywasz się od samego rana - wypomniał. - Jeżeli cię coś dręczy to po prostu powiedz - wzruszył ramionami.

Ale Alec nie miał mu nic do powiedzenia. Nic go nie dręczyło, nie miał żadnych problemów. Czuł się szczęśliwy, idąc obok tego konkretnego mężczyzny.

- Wszystko w porządku, naprawdę - spojrzał mu w oczy. - Po prostu tak sobie myślę. Trochę się w ciągu ostatnich dni zmieniło i próbuję się do tego przystosować - wyznał szczerze.

Magnus uśmiechnął się anielsko, tak jak tylko on potrafił.

- Żałujesz, że to wszystko się wydało? - zapytał, siadając na swoim miejscu.

Alec nie musiał się długo zastanawiać. Ba! Wcale się nie zastanawiał. Odpowiedź uformowała się w jego głowie niemal automatycznie, kiedy tylko Bane skończył zadawać to pytanie.

- Oczywiście, że nie - również usiadł, odpowiadając szczerze. - Po prostu tak o tym wszystkim myślę.

Magnus pokiwał głową na znak, że rozumie.

Magnus + Alec = MalecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz