24 | Fryderyka Laskowska

592 87 32
                                    

Z magnetofonu leciały pierwsze nuty „Sweet Thang” Shuggie'go Otisa. Fryderyka siedziała na łóżku, wystukując znany rytm na udach. Dora już od dłuższego czasu tańczyła na środku jej pokoju.

Tamta muzyka miała w sobie coś intymnie subtelnego, coś o smaku letniego romansu, wolności i płynnych ruchów nadgarstków.

Dora miała w sobie tę delikatność, wrażliwość drżącego od płaczu głosu, odwagę samotnego tańca na środku sypialni przyjaciółki (choć żadna z nich nie wiedziała, jak naprawdę nazwać drugą) i nastoletnią niewinność.

Większość ludzi uważała Fryderykę za bardziej dojrzałą; za bardziej gotową na nadejście prawdziwego życia, tego ze spłacaniem rachunków i kupowaniem jedzenia. Jednak to chyba właśnie Dora Omkowicz miała w sobie prawdziwą dojrzałość; dojrzałość wypełnioną pewnością siebie, odwagą i rezolutnością.

Piosenka zmieniła się na „Have You Ever Loved Someone” The Vocaleers.

— Zatańczysz? — zapytała Dora, pochylając się ku Fryderyce w geście zaproszenia.

Czarne oczy Dory błyszczały, a uśmiech rozświetlał jej przepiękną twarz. Fryderyka przypomniała sobie, jak wtedy, kiedy ją pierwszy raz zobaczyła, nazwała ją „kontrastową”. Faktycznie, Dora Omkowicz była kontrastowa w stosunku do Fryderyki Laskowskiej.

Dora przypominała Apollonię z „Ojca chrzestnego” z jej ciemnymi włosami, pełnymi ustami i czarnymi oczami lśniącymi niewinnymi iskierkami. Wyglądała, jakby tak jak Apollonia miała wziąć ślub w pięknej, białej sukni z wysokim kołnierzykiem, a potem zginąć przez przypadek, chcąc zrobić niespodziankę mężowi. Sprawiała wrażenie najsłodszej i najniewinniejszej osoby na świecie.

— Nie umiem tańczyć.

— Ale przecież nikt nas nie widzi! Nie czujesz, jak woła nas muzyka? — Utwór zmienił się na „Material Girl” Madonny. — Uwielbiam Madonnę!

Dora miała widoczny gołym okiem talent aktorski. Zresztą, sama była o tym doskonale świadoma, dlatego też należała do miejskiej grupy teatralnej i co środę jeździła na spotkania. Przy Madonnie również nie odmówiła sobie odegrania scen, które wyglądały jak żywcem wyjęte z musicalu o kobiecie obsypywanej kosztownościami przez spragnionych jej ręki mężczyzn.

Fryderyka uśmiechnęła się na widok wdzięczącej się do niej Dory obwieszonej wszystkimi łańcuszkami Laskowskiej, jakie znalazła w jej szkatułce.

— No chodź! Zagrasz mojego adoratora!

Fryderyka niechętnie wstała z łóżka i spięła długie, kręcone włosy.

Spojrzała na Dorę poruszającą się subtelnie po prowizorycznym parkiecie. Wyrzucała w powietrze ciemne włosy, kręciła się wokół własnej osi i podśpiewywała refren.

Fryderyka podała jej dłoń i zaprowadziła ją na środek pokoju, a następnie, nie przejmując się całkowicie rytmem piosenki, rozpoczęła amatorską wersję tanga.

Dora, próbując ukryć rozbawienie, pozwoliła się prowadzić po całej sypialni energicznym krokiem improwizacji na temat argentyńskiej wersji tańca. Co jakiś czas odchylała się do tyłu, pozwalając Fryderyce zobaczyć jej ozdobioną łańcuszkami i perłami szyję z niemal białą, delikatną skórą.

Madonna śpiewała kolejne wersy swojej kultowej piosenki, a Dora nie spuszczała wzroku z Fryderyki, jednocześnie zażenowanej i roześmianej.

— Ślicznie wyglądasz. — Omkowicz obróciła się, nie puszczając dłoni dziewczyny.

Laskowska roześmiała się tak głośno, że niemal zagłuszała kończący się utwór. Próbując stłumić garnący się na usta chichot, odpowiedziała:

Goździk ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz