XXIII ꧁Strach꧂

7 0 0
                                    

Ciernie raniące
wbijające się głęboko
ciemnoczerwona ciecz
płynie po bladych policzkach
oczy czarnawe
wraz z białkami
opętana idzie
po środku drogi
aleja pusta

Strach wziął górę
pouciekali
zostawili tylko białe kartki
z plamami świeżej krwi
Biały materiał
Jej za dużej sukienki
teraz cały w tej ciemnej cieczy

Ona zapłakana
została sama
żadnej pomocy nie dostała
ptaki na jej widok
tych czarnych kudłów
zawracały do krajów zimy
zwierzęta
pozostawały w swych kryjówkach
Wszyscy pozostawali w strachu

A ona?
Ten demon z samych piekieł
a zarazem anioł ze współczuciem
posłanniczka zaświatów przyszła
przekazać im nowinę
O nadejściu zbawienia
O sprawiedliwości samego pana
który chce tylko tego
by się nawrócili

Ześle na nich apokalipsę
Nikt nie przeżyje tu
ale dzięki niej
mają czas
by wszystko naprawić
Ale kto by słuchał szarady
Człowieka opętanego
Nie żyjącego
Martwego na kolanach swej matki

Z dwadzieścia lat opłynęło
Rodzicielka jej stanęła
Na przeciwko niej samej
Ona płakała
Łzy swe gorzkie
Ocierała rękawem swego odzienia
Opatuliła swoje dziecko
Tym swym matczynym uściskiem
Otarła jej łzy
Swoimi dłońmi
Szepnęła jej do ucha
"Zaprowadź mnie tam"


















Wiersze natchnieniem pisaneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz