VII

991 36 14
                                    


   Po zamówieniu żarcia w Mc Donaldzie i pochłonięciu ogromnej ilości ostrych skrzydełek postanowiliśmy, a raczej mój towarzysz postanowił, że wynajmiemy pokój w hotelu i tam się prześpimy. Nie mając innego wyjścia zgodziłam się, niechętnie ponieważ nie chcę spędzać z tym mega seksownym mężczyzną, ani dnia dłużej. Tyle że nie mam za bardzo gdzie wracać. W wiadomościach usłyszałam że do mojego mieszkania przyjechała policja, której muszę unikać. Pewnie mieszkanie będzie przez nich oblężone aż do zakończenia sprawy. Nagle poczułam jak samochód gwałtownie hamuje. Tym razem pasy bezpieczeństwa zadziałały i nie rozpłaszczyłam się na desce przede mną.

- Co jest?!- Krzyknęłam zdezorientowana. Czarny wyglądał na serio wkurwionego. Pierwszy raz go takiego widzę.... czuję się teraz taka słaba i mniejsza. Automatycznie zacisnęłam usta w cienką linię by nie palnąć jakiejś głupoty. Samochód znowu zaczął powoli jechać. Trochę wystraszona i niepewna co powinnam powiedzieć spojrzałam w jego czarne oczy. Były przymrużone i skupione. Śledziły ciągle jeden pojazd. Poszłam po ich szlaku, który doprowadził mnie do czarnego Audi A4. Auto jechało naprawdę powoli na pierwszym pasie. My jechaliśmy prawie na jego wysokości, jednak nadal kawałek za nim. - Śledzi nas ktoś? - Spytałam pewna siebie. Ta słabość, która mnie przez chwilę nękała przeszła gdy przypomniałam sobie, że przez jakiś moment udawałam dziewczynkę, którą nie jestem. To chyba mój instynkt którego próbuję się wyprzeć.

- Ta...- Przyznał ponuro czarnooki.

- Ci też chcą mnie zabić? - Kolejne pytanie. Zero natychmiastowej odpowiedzi. Zerknęłam na niego podnosząc brew. On obdarzył mnie krótkim, spokojnym spojrzeniem. Miało mnie to uspokoić czy może odwrotnie? - Aha, czyli zaraz pewnie znowu rozpęta się jakaś wielka akcja i ...

- Nie wiem nie rozpoznaję typa za kierownicą....- Przerwał mi szybko. Przewróciłam teatralnie oczyma. Ta pewnie. Dostrzegłam że Audi równa się z nami, poczułam lekkie mrowienie palców. - Padnij! - Na nagły krzyk wręcz wbiłam głowę pomiędzy kolana i sekundę później usłyszałam strzały z pistoletu i pociski przebijające się przez szybę z mojej strony. - Nie wstawaj! - Rozkazał czarny dodając gazu do dechy. Nie widziałam co dzieję się poza autem ale wiem, że Czarny wymijał samochody jak zawodowy kierowca rajdowy. Co chwila przestawiał drążek skrzyni biegów trzymając mocno kierownicę, kręcił nią z taką wprawą jakby w aucie się wychował. Dopiero teraz dostrzegłam że roztrzaskane kawałki szkła poraniły moją skórę, ale on nie miał najdrobniejszych zadrapań, nic. Szkło po prostu się z niego staczało! Kolejny wystrzał broni. Zacisnęłam ręce i po omacku szukałam czegoś zbędnego by rzucić tym w stronę napastnika.

- Masz jakąś broń!?- Krzyknęłam by przedrzeć się przez pisk opon i odgłosy klaksonów. Czarny nic nie odpowiedział więc sama zaczęłam czegoś poszukiwać.

-KURWA! - Aż podskoczyłam gdy usłyszałam jego wrzask. Podniosłam się odrobinę, szybko lustrując go spojrzeniem.

-Co jest!? Postrzelono cię!?- Zapytałam przestraszona.

-Nie.... zapomniałem wyłączyć piekarnik.... - Wlepiłam w niego oczy i opadła mi szczęka. W takiej chwili...PRZYPOMNIAŁ SOBIE O PIEKARNIKU!? Co za kretyn! Cholera jasna gamoń!! - Co ja zrobię jak mi się mieszkanie sfajczy? - Rzucił zmartwiony.

-Nie masz innych zmartwień!? Na przykład tego dupka, który do nas strzela!? - Wrzasnęłam rozwścieczona. Spojrzał na mnie unosząc brwi i patrząc chłopięcymi oczyma. Co z nim do cholery jest nie tak!? Zmienia osobowości jak skarpetki! Chcę by trafiła go jedna z tych kul! To podchodzi pod komedie! Jak można przypomnieć sobie o czymś tak nieważnym jak piekarnik kiedy na środku autostrady napada na ciebie jakiś gościu i próbuję cię zabić!?

Syn Lucyfera *Nowa wersja*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz