- Wpadłaś. - powiedział Lukas.
Wstałam szybko z fotela wymierzając w niego cios. Chwycił mój nadgarstek i zablokował go za moimi plecami, drugą ręką przyciskając do tyłu auta. Syknęłam, gdy uderzyłam głową o blachę samochodu. Zaczęłam się wiercić, jednak jego uścisk wzmocnił się i przygniatając jeszcze bardziej do auta.
- Ty zasrany kłamco! - krzyknęłam, wbijając w niego jadowite oczy. Wściekłość rosła we mnie w zastraszająco szybkim tempie, sprawiając, że palce u ręki zaczęły swędzieć i mrowić. -Kutasiarzu, puść mnie! - Uśmieszek z jego twarzy zniknął wraz z kolejnym wyzwiskiem jakie rzuciłam. Nachylił się nade mną dmuchając lekko w ucho. Chciałam mu przyłożyć z główki, ale nie potrafiłam się ruszyć. Coś przytrzymywało całe moje ciało i nie była to tylko jego silna ręka.
- Po pierwsze, radziłbym ci uważać na słowa..- wyszeptał cicho. Poluźnił trochę uścisk na nadgarstku i uwolnił w połowie z sieci, która uniemożliwiała mi ruchy.-Po drugie, kiedy cię puszczę, będziesz stać tutaj i nie waż się ruszać swojego kuszącego dupska, dopóki sam nie wezmę cię w obroty. - warknął. - Rozumiesz Corson. - dodał ostrym głosem, który rozbrzmiał w moich uszach jak grzmot. To był czysty rozkaz, przepełniony pewnością siebie i władzą. Sprawiający, że gdy odszedł przeszedł przeze mnie prąd wściekłości uniemożliwiający ruchy. Lukas odwrócił się do mnie plecami i klasnął dwa razy w dłonie. Poczułam się jak ofiara pranków w telewizji. To, co właśnie się działo było tak absurdalnie debilne!
- Popierdoliło cię!? Bierz ją! - krzyknął ciemnoskóry przed nami. Zmarszczyłam brwi słysząc jego nienaturalnie zachrypnięty głos. Czarnooki zaczął rozciągać mięśnie ramion, chwaląc się przy tym swoimi doskonale umięśnionymi plecami, przez krótki moment zapragnęłam znowu zatopić w nich paznokcie.
- Właśnie robiłem to kilka minut temu.- zakpił. - A teraz, szykujcie się na karę za przerwanie mi idealnego poranku. - Jego głos stawał się coraz cichszy i groźniejszy, ze słowa na słowo.Wręcz zobaczyłam tą niebezpieczną aurę, krążącą wokół jego osoby. Zacisnęłam dłonie i wstrzymałam oddech, rozszerzając powieki do granic możliwości, gdy straciłam Lukasa z pola widzenia. Zaskoczenie malowało się także na twarzach moich wrogów. Chwile mijały a po czarnuchu ani śladu. Kątem oka dostrzegłam jak ciemna sylwetka pojawia się za jednym z mężczyzn, powala go potężnym uderzeniem w tył głowy, następne ciało padło po mej drugiej stronie, a zanim zdążyłam zareagować, trzech kolejnych napastników uderzyło o ziemie. Nie nabierając do płuc potrzebnego mi tlenu, obejrzałam się za siebie na niezadowolonego Lukasa masującego sobie kark.
- Że co? - Wyszeptałam zachrypnięta. Ten spojrzał na mnie zaskoczony jakby na chwilę zapomniał o moim istnieniu. Mlasnął i przewrócił oczami przez co lekko ukuł moją uśpioną wściekłość. Podszedł do mnie szybkim krokiem, chwycił za nadgarstek i bez słów zaprowadził do auta, otwierając drzwi pasażera i wpychając mnie do środka. Zdezorientowana nie zareagowałam gdy zatrzasnął drzwi i sam usadowił się na miejscu kierowcy. Silnik zawył, a opony zapiszczały. Opuściliśmy parking hotelu bez jakiegokolwiek słowa. Ostatnia rzecz jaka rzuciła mi się w oko to samotnie stojąca kobieta, ubrana w czarny płaszcz.
Po dłuższej chwili otrzeźwiałam na tyle by spojrzeć na Lukasa i otworzyć usta z zamiarem wylania z siebie tysięcy pytań, jednak za nim wydałam siebie jakikolwiek dźwięk czarny pokazał mi palec.
- Żadnych pytań! - Powiedział spokojnie. Zmarszczyłam brwi. On chyba sobie żarty ze mnie robi. Nie mam zamiaru siedzieć cicho kiedy to on kilka minut temu znikał jak magik i pojawiał się jakby nic wcześniej się nie stało.

CZYTASZ
Syn Lucyfera *Nowa wersja*
RomanceTo nie będzie kolejna historyjka o dobrej dziewczynie i złemu chłopcu. To będzie zupełnie coś innego ... Nadnaturalnego. Klara Corson, 20 letnia dziewczyna, nie posiadająca czystego konta, będzie musiała sprostać gorszym karom niż te zapisane w kode...