XVI

741 35 0
                                    


   -No ale Lucyfer, nie przeginaj, niby i jesteś Królem Piekieł i wszyscy kojarzą cię z samym złem, ale naleśniki to ty robisz ''Boskie'' - Podkreśliłam ostatnie słowo z mocnym akcentem. Usłyszałam jego szczery śmiech i aż mi się lepiej na duchu zrobiło. Upiłam łyk whisky i odstawiłam szklankę na blat. Lucek starł łezkę z oka i spojrzał na mnie rozbawiony.

- Przeżyłem wiele, widziałem jeszcze więcej i słyszałem właściwie o wszystkim ale ty jesteś jedyna w swoim rodzaju. - Tym razem to ja się roześmiałam. Odgarnęłam włosy z twarzy i obdarowałam go miłym uśmieszkiem.

- Komplement od samego diabła, czuję się zaszczycona.

- I powinnaś. - Dodał podnosząc swoją szklankę. Pokiwałam głową, podniosłam moją i stuknęłam z nim zdrówko. Sama nie dowierzam w to co robię. Może i faktycznie jestem jakaś inna? Każdy normalny człowiek po dowiedzeniu się, że mierzył spluwą do Szatana, popadłby w skrajne szaleństwo i pewnie umarłby na zawał widząc jego prawdziwe obliczę, a ja? Pokiwałam głową, schowałam spluwę i zapytałam się ''Co dalej?''. Jego mina była bezcenna. Po ocknięciu się z małego szoku, zaproponował whisky, a że kocham ten trunek, od razu się zgodziłam. Podparłam się na łokciach bawiąc się kostkami lodu w szklance.

- No to co mi jeszcze ciekawego powiesz? - Spytałam przeciągle. Nie jestem pijana, raczej mam ogromny mętlik w głowie przez całą tą sytuację. Nieźle jest się dowiedzieć, że ktoś taki jak Bóg i Diabeł istnieją, że Niebo i Piekło to nie ściema. I to jeszcze od samego Diabła.

- Właściwie mam do ciebie pytanie. - Zaskoczona spojrzałam na niego uważnie oglądając każdy jego ruch. - Co zrobiłaś Lukasowi? - Jego głos spoważniał i rozbił wesołą atmosferę. Napięłam mięśnie i wzięłam głęboki wdech zatrzymując go w płucach. Wypuściłam zebrane powietrze szybko i oparłam głowę o dłoń, pochylając ją w lewo.

- Powinieneś zapytać. Co on mi zrobił - Odpowiedziałam leniwie. Zaskoczyłam go tym. Prychnął pod nosem i usiadł koło mnie na barowym krzesełku. Wziął łyk whisky i zamruczał rozmyślając nad czymś.

- Nie zdajesz sobie sprawy w jakich tarapatach się znajdujesz. - Otworzyłam szeroko oczy. Zaskoczona jego odpowiedzią, prychnęłam pod nosem i bawiąc się kostkami lodu uśmiechnęłam się szeroko jednak wciąż trochę zbita z tropu. Zauważyłam, że Lucyfer aż za bardzo lubi zbaczać z torów i zaczynać całkowicie inne tematy. Ale niech mu będzie.

- Diabełku, tarapaty to ja wyprowadzam na smyczy, czasami do parku, niekiedy na imprezy. - Odparłam sarkastycznie. Lekki i zachrypnięty śmiech rozbrzmiał echem po mieszkaniu. Lucyfer nalał sobie kolejną porcję whisky. Podstawiłam mu pustą szklankę pod nos machając kostkami lodu. - Lej dopóki nie zacznę widzieć pradziadków. - Dodałam kiedy spojrzał na mnie wymownym wzrokiem. Cmoknął ustami i nalał kolejną kolejkę. W zasadzie to już dość dużo wypiliśmy jednak niczego po nim nie widać. Możliwe że istoty z piekła alkohol wcale nie rusza, albo mają o wiele większą wytrzymałość? Trochę kiepsko, nigdy nie poczują co to za uczucie być nawalonym i nie pamiętać poprzedniego wieczoru....dnia. Ale w zasadzie nigdy nie zaatakuje ich kac morderca i mój największy wróg. Z zamyśleń obudził mnie obojętnie brzmiący głos mojego towarzysza.

- Lukas od urodzenia był otoczony kobietami. Jednak problemy zaczęły powstawać kiedy zaczął dorastać, pewnie domyślasz się dlaczego. - Prychnęłam pod nosem.

- Nie mam bladego pojęcia. - Odparłam sarkastycznie.

- Wiesz ile kobiet próbuje zainteresować Lukasa swoją osobą? - Pewnie wiele. Pomyślałam. - O wiele za dużo. - Dodał po chwili Lucyfer. Zaskoczona i lekko urażona spojrzałam na czarnowłosego.

Syn Lucyfera *Nowa wersja*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz