XXII

725 29 0
                                        


  Oglądałam z ogromną satysfakcją jak ostatnia kolorowa bila wpada do dołka po prawej stronie stołu bilardowego. Zerknęłam na zdeterminowanego mężczyznę, a następnie na Hakaela. Siedział na stołku barkowym opierając się o kij przed sobą. Jego ciemno złote oczy leniwie lecz z intrygą obserwowały moje poczynania. Przed grą stwierdził, że dołączy do mojej ofiary by szanse były w miarę wyrównane i muszę przyznać że godny z niego przeciwnik. O ile nie używa swoich diabelskich sztuczek.

- Może jednak dasz sobie spokój i oddasz po dobroci moją pewną wygraną. - Zaproponował młody mężczyzna grający przeciwko mnie. Jest on przystojny jednak wciąż zwykły w porównaniu z Hakaelem. Uśmiechnęłam się szeroko obserwując jak biała bila ustawi się na zielonym stole.

- Zbyt pewny siebie jesteś blondasku. - Odpowiedziałam flirciarsko. Podeszłam bliżej czarnej kuli by ocenić swoje szanse na wygraną. Prychnęłam pod nosem zerkając na towarzysza, a następnie na młodego mężczyznę. - Powiedzmy, że zlituję się nad tobą i dam ci jeszcze jedną szansę. - Mój kusząco pewny głos sprawił, że Hakael uniósł wysoko brwi, za to pięści mojego przeciwnika mocno zacisnęły się na kiju. Nachylając się nad stołem, bezcelowo uderzyłam białą bile. - Zobaczymy czy szczęście ci sprzyja. - Wyszeptałam, przechodząc koło niego swoim kocim krokiem. Mężczyzna o blond włosach odwrócił na chwilę głowę a w jego oczach czaiło się pożądanie i pokusa pieprzenia mnie na stole aż do okien klubu zawita słońce. Jednak nie przejęłam się tym. W żaden sposób mnie nie zainteresował. Dlatego też stoję w miejscu zmieniając maskę na bardziej obojętną i lekko znudzoną. Mężczyzna wziął głęboki wdech i podszedł do stołu szykując się do wbicia czarnej bili.

- Jesteś gorsza od znanych mi demonic. - Powiedział Hakael siedzący koło mnie. Zerknęłam na niego zaskoczona.

- W jakim sensie?

- Pytasz się jeszcze!? - Spojrzał na mnie jak na idiotkę jednak jego oczy zalśniły zaskoczeniem gdy patrzył moją osobę. Uśmiechałam się chytrze stukając powoli palcami o drewniany kij. Demon odwzajemnił po chwili uśmiech i pokiwał lekko głową. - Robienie komuś nadzieje tylko po to by po chwili odebrać mu całą godność. Prawdziwa z ciebie Diablica. - Dodał śmiejąc się sucho. Wzruszyłam ramionami ustawiając się naprzeciwko niego. Wyglądał diabelsko dobrze w swojej białej koszulce i karmelowej kurtce, która idealnie pasowała do ciemno karmelowych, prawie że lokowanych włosów. Upiłam łyk whiskey z kostkami lodu i oblizałam perfidnie mocno usta.

- Może zastąpię Lucyfera kiedy ten przejdzie na emeryturę. - Powiedziałam sarkastycznie. Hakael wybuchnął śmiechem kiedy to ja kątem oka dostrzegłam jak moja ofiara powoli traci jakąkolwiek nadzieję na wygraną. Odłożyłam szklankę i podeszłam do stołu zerkając spod rzęs na zdesperowanego mężczyznę. Następnie obejrzałam położenie dwóch bili. Jak ogromna satysfakcja we mnie wstąpiła gdy dostrzegłam, że czarna bila leży tuż przy mojej dziurze. Powoli okrążyłam stół. Z każdym moim krokiem strach u mojego przeciwnika narastał, a panika obdzierała go ze spokojnej maski. Szybko jednak zgrabnie usiadłam na kancie stołu, położyłam łokcie na stole za mną a kij prześlizgnęłam pod plecami układając jego koniec na trzech palcach w wysuniętej lewej ręce. Ostatni raz przeleciałam obu mężczyzn swoimi piwnymi oczami uśmiechając się lekko gdy napotkałam przestraszone i zarazem głodne oczy blondyna. Skoncentrowałam się na grze i pewnym zamachem prawej ręki, uderzyłam kijem o białą bile która perfekcyjnie posłała czarną do zaplanowanej od początku gry dziurze. Po chwili wstałam, rzuciłam kij na stół, podeszłam do Hakaela odbierając od niego szklankę z whiskey, upiłam łyk, postawiłam na stole i stanęłam przed oszołomionym mężczyzną.

- Sorry stary ale ta kobieta przewyższa moje umiejętności. - Powiedział Hakael podchodząc do blondyna. Poklepał go po ramieniu i przeszedł obojętne kładąc kij na stole.

Syn Lucyfera *Nowa wersja*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz