- Kim ona tak naprawdę jest? - Spytał Hakael zapalając kolejnego papierosa. Lucyfer uśmiechnął się litościwie i niepewnie. Wiedział wszystko i z natury bardzo lubił rozmawiać i dzielić się wiedzą z innymi. Jednak tym razem nie mógł tego zrobić. Wiedział, że jeżeli piśnie komuś słowo, cały plan runie w gruzach i straci jedyną szansę na zobaczenie ukochanej ale także zaufanie syna. Musi grać w tą grę bardzo ostrożnie, tym bardziej że to już prawie koniec.
- Szczerze? - Spytał Lucyfer podpierając głowę o dłoń wzdychając.- Nie mogę ci powiedzieć. - Odpowiedział przegrany. Zaskoczył tym swojego towarzysza, ponieważ każdy w piekle, jak i w niebie wie, że Lucyfer to taka plotkara, więc nie trudno dowiedzieć się nowości związanych z jego poglądami albo samopoczuciem. Nagle do mieszkania wparowało coś niesamowicie wkurzonego. Mroczna moc rozerwała przyjemną atmosferę, przewalając, rozpruwając i szarpiąc wszystko w mieszkaniu. Puste butelki eksplodowały, meble walały się po pokojach, a powietrze stało się tak ostre, że aż ściany drapało. Już wiedzieli kto przyszedł. Hakael w oka mgnieniu rozpłynął się w powietrzu pozostawiając Lucyfera samego. Władca piekieł to zrozumiał. Nikt nie chciał towarzyszyć jego wkurzonemu synowi. Nawet sam on miał małe obawy co do rozmowy, więc siedział cicho patrząc jak Lukas pokonuje dystans pomiędzy przedpokojem a kuchnią, chwyta butelkę Jacka Danielsa i upija duży łyk. Spojrzał na ojca morderczym spojrzeniem. Lucyfer ujrzał w nich samego siebie jak i ją, swoją ukochaną, niestety w mniejszych ilościach. Westchnął i odwrócił wzrok od syna. - Klara?- Spytał po chwili czując, że Lukas nie zacznie pierwszy rozmowy. Przed jego twarzą przeleciał kilkudniowy pstrąg i kilka kuchennych przyrządów.
- Jak bardzo zawzięta, wkurzająca i głupia potrafi być ta zwariowana ludzka kobieta!!! - Rozwścieczony głos Lukasa rozbrzmiał po zdemolowanym pomieszczeniu jak grom z nieba. Kiedy Lucyfer widział go tak bardzo wkurzonego? Chyba wtedy kiedy pewien diabeł nazwał jego matkę sukowatą kurwą. Ale wściekać się z powodu człowieka? No nieźle piwnooka. Ale sobie naskrobałaś.
- Kobiety to najsłodsze, najpiękniejsze, najbardziej psychopatyczne i wredne stworzenia na świecie synu. - Powiedział ojciec spokojnym głosem. Nie chciał dawać zbędnych powodów Lukasowi do kolejnej burzy mocy.
- Nie mogę jej znaleźć, moje cienie nie potrafią jej wytropić rozumiesz!? - Był wręcz przejęty. Ojciec się mu nie dziwił, sam wchodził w jego zszokowany stan. Co jak co, ale cienie Lukasa potrafią niemal wszystko. Co z tą kobietą jest nie tak?
Syn odetchnął kilkoma dużymi wdechami uspokajając burze furii jaka w nim panowała. Tak dawno nie czuł wściekłości, że wręcz ledwo nad nią panował. Nikt wcześniej nie doprowadzał go do takiego stanu. Żadna kobieta, żadna się mu nie sprzeciwiła i jeszcze żadna nie kopnęła go w genitalia. Ten ból odczuł pierwszy raz i ani trochę mu się nie podobał. Ale nie tylko to odczuł pierwszy raz. Poczuł coś jeszcze, coś poruszającego jego skamieniałe serce. Zadowolenie kiedy wściekła Klara wparowała do pokoju, widząc jak pokazuje Holle, że on należy tylko do niej. Może i tego nie powiedziała, możliwe, że nawet tak nie myślała ale on w tamtej chwili czuł, że to z tego powodu oszpeciła bezwładną demonicę. Poczuła zazdrość, ha. Zazdrość ostatnio poczuł ją na stacji paliw. Opanowawszy się, skupił na swoich cieniach. Były daleko, o wiele za daleko. Nie wyczuwały jej zaczepnie ślicznego zapachu ani nie widziały pięknych płomiennych włosów.
- Ciężka jest, co? - Słysząc odrobinę rozbawione pytanie ojca otworzył oczy i uniósł twarz ku górze. Ciężka? To mało powiedziane. Jest przeraźliwie ostra, nie do zniesienia, zwariowana, zadziorna, zbyt pewna siebie, wredna a zarazem piękna, olśniewająca i ekstremalnie seksowna. Przy niej zapominał co to znaczy samokontrola. Nie chciał widzieć żadnego mężczyzny koło jej delikatnego ludzkiego ciała. Chciał ją mieć przy sobie i ....chronić. Pierwszy raz chciał coś chronić i uczucie te nie dawało mu spokoju.
- Z pewnością gorsza od ciebie. - Odpowiedział cicho. Usłyszał głośny i kpiący śmiech ojca.
- Że od samego diabła!? - Spytał wstając z krzesełka. Lukas pokiwał głową oglądając jak Lucyfer rozgląda się za czymś w zdemolowanym mieszkaniu.
- Czego szukasz? - Mógł wyciągnąć tą informację z jego głowy gdyby chciało mu się walczyć z potęgą i tak samo mroczną mocą ojca ale znany jest ze swojego lenistwa więc darował sobie grzebanie w głowie własnemu ojcu, jeszcze znajdzie coś czego na pewno nie chcę wiedzieć.
- Kluczyków, znajdę tego człowieczka i sprawdzę czy faktycznie jest ode mnie gorsza! - Krzyknął poirytowany ojciec. Mimo, że wyglądał na wkurzonego, da się dostrzec na jego twarzy lekki rozbawiony uśmieszek. Nie był wkurzony, nie tak jak Lukas. Raczej nakręcony i podekscytowany. Teraz obaj chcą znaleźć czerwonowłosą, ale każdy ma inny powód.
- Może cię podwieźć? - Kolejne pytanie w stronę Szatana. Lucyfer wyprostował się i odrzucił sofę w bok jakby był to patyczek po lodach. Uśmiechnął się do niego miło ale w miarę sztucznie i wyszedł z mieszkania.
- Będę ogromnie wdzięczny synusiu. - Poklepał go gdy wychodzili przez ledwo trzymające się w zawiasach drzwi. Lukas prychnął pod nosem lekko kiwając głową na boki. Słuchając mruczenia ojca. - Nie ma nic gorszego ode mnie, jak w ogóle mogłeś tak powiedzieć, co? - Mamrotał pod nosem kiedy wsiadali do czarnego Camaro. Wystarczyło jedno zdanie by namówić go do odnalezienia jego Anielicy. '' Ach ojcze, jesteś zbyt łatwy '' Pomyślał Lukas.
![](https://img.wattpad.com/cover/216552005-288-k999571.jpg)
CZYTASZ
Syn Lucyfera *Nowa wersja*
RomanceTo nie będzie kolejna historyjka o dobrej dziewczynie i złemu chłopcu. To będzie zupełnie coś innego ... Nadnaturalnego. Klara Corson, 20 letnia dziewczyna, nie posiadająca czystego konta, będzie musiała sprostać gorszym karom niż te zapisane w kode...