Gdzie yeosang jest straszną niezdarą, przez co odwiedza gabinet pielęgniarki siedem razy w ciągu jednego dnia.
Lub gdzie do szkoły zostaje zatrudniony nowy, przystojny pielęgniarz.
Początek: 13.02.2020
Koniec: 03. 2020
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
° ° ° ° ° °
Wesołe miasteczko - miejsce, gdzie większość dzieciaków czy również dorosłych ludzi uwielbia spędzać czas. Karuzele, kolejki, gokarty, budki z lodami, goframi, watą cukrową a nawet kukurydzą. Może Seonghwa nie był fanem marnowania "cennych" minut właśnie tutaj, ale ze względu na uroczego bruneta dziś mógł się poświęcić.
Szli właśnie ramię w ramię; Yeosang ubrany w gruby, niebieski sweter z zadowoleniem na twarzy oglądał wszystko dookoła, natomiast pielęgniarz jedynie odmrukiwał chłopcu na jego komentarze, które od czasu do czasu opuszczały usta młodszego. Mijali rozbiegane grupki dzieci, nie zwracając uwagi na to, że ich dłonie odrobinę zbyt często się ze sobą stykały; był to zwykły dotyk, a wyrządzał tyle dziwnych dla obojga uczuć.
- Wooah! Chodźmy tam, chodźmy! - zawołał nagle rozbudzony Kang, ciągnąc mężczyznę w stronę najbliższej, jak on sądził: wypasionej karuzeli. Przypominała ona wielką, ale przyjaźnie wyglądającą ośmiornicę z czarnym, długim kapeluszem, która swoimi mackami przytrzymywała wagoniki przypominające muszle. Park z delikatnym grymasem złapał chłopca za ramię, gdy ten już chciał zniknąć mu z pola widzenia.
- Ostrożnie. - rzucił tylko, szybko przesuwając się w bok, by rozbiegane dzieciaki przypadkiem w niego nie wpadły. Objął nastolatka silnymi rękoma; w końcu niekoniecznie miał ochotę go gubić, a już na pewno szukać wśród dużego tłumu.
Po dłuższych chwilach obaj znaleźli się przy specjalnej maszynie, gdzie Seonghwa zapłacił za zabawę na karuzeli, której brunet nie mógł się już doczekać.
- Rany... To będzie super!
- Nie byłeś nigdy na karuzeli? - zapytał, odrobinę nierozumiejąc ekscytacji chłopca. Gdy ten zawstydzony pokiwał twierdząco głową, Park posłał w jego stronę promienny uśmiech i po delikatnym złapaniu go za dłoń ruszył z nim do pierwszej atrakcji. - Jejku.
- Nie miałem okazji. - wytłumaczył szybko, splatając swoje palce z tymi pielęgniarza. - Moi rodzice nie mieli na to czasu, przyjaciele nawet o tym nie myśleli, a ja nie chciałem przychodzić tu sam.
Hwa prychnął jedynie, wchodząc do wolnego muszelkowego wagonika; Yeosang po chwili do niego dosiadł, obserwując mężczyznę, który ustawiał zabezpieczenia.
- A ty? Byłeś kiedyś na karuzeli?
- Owszem, byłem. Ale nie pamiętam tego za dobrze. - śmiech blondyna zabrzmiał w uszach młodszego, na co ten uśmiechnął się odrobinę onieśmielony. - Lubisz może gokarty?
- O! Tak! Kiedyś, gdy pojechałem do mojego przyjaciela Chenle, właśnie jeździliśmy na takich w parku. Szkoda, że ja nie mogłem pozwolić sobie na taką rozrywkę częściej, kiedy byłem mały. Rodzice Chenle mają pieniędzy jak lodu, a on sam ma chyba wszystko co tylko istnieje.
- Życie bogatych wygląda na takie fajne. - rzekł, zarzucając dłoń na jedno ramię bruneta. - Jestem pewien, że ten Chenle nie do końca jest z niego zadowolony, co?
- Nie wiem. Nie widziałem się z nim przez cztery lata. Mieszka w Chinach i dosyć rzadko tutaj przyjeżdża. Nie utrzymujemy kontaktu jak dawniej.
Seonghwa mruknął w odpowiedzi, gdy poczuł, iż wielka konstrukcja zaczyna poruszać wagonikami. Niepewnie patrzył na twarz Yeosanga, który podekscytowany czekał na chociażby szybsze tempo. Nie musiał wcale aż tak długo czekać. W końcu obaj skończyli śmiejąc się z krzyków innych osób korzystających z atrakcji do tego stopnia, że rozbolały ich brzuchy.
|*.*.*|
- A..może to głupie pytanie, ale miałeś kiedyś kogoś? - chłopcy późnym wieczorem przechadzali się po pustym parku, zajadając watę cukrową i gofry. Seonghwa po zadaniu pytania zatopił usta w bitej śmietanie, patrząc kątem oka na chłopca, który z uśmiechem oblizywał palce, gdzie pozostałości różowego słodycza nie chciały się od niego odczepić.
- Ja? Nie. - odpowiedział zgodnie z prawdą, a Park poczuł dziwną ulgę. - A pan, Panie Hwa?
- Nie.
W ciszy zbliżali się do mieszkania bruneta, na co obaj westchnęli zadowoleni. Ten dzień wymęczył ich jak żaden inny, ale również sprawił, iż radość wypełniała chłopców po krańce stóp. Seonghwa przytulił Yeosanga na pożegnanie, jednak ten szybko się od niego odsunął, by ostatecznie pocałować go w policzek.
- Dziękuję za dzisiaj, Seonghwa. - wyszeptał tylko, obserwując z małym szokiem, jak policzki starszego przybierają na różowej barwie. - Szkoda, że wyszło jak wyszło i muszę zrezygnować z nocowania...
- Nie przejmuj się, Yeo. Kiedy indziej jeszcze znajdziemy odpowiedni moment. Może za tydzień?
- W porządku.
- Bądź gotowy na to, że nie wypuszczę cię z moich rąk, nawet jeżeli twoja mama dobijałaby się mi do drzwi. - Yeosang zachichotał cicho, tym razem wtulając się w blondyna.- Cóż, miłej nocy.
- Wzajemnie.
| A/N | Wiem że nie było rozdziału przez ponad tydzień. Przepraszam bardzo.