☠️Rozdział 12☠️

1.7K 108 305
                                    

- ... o czym chciałeś porozmawiać?

- O nas. - rzekł krótko Theo. - O tym, co było i jest między nami.

Jego słowa bardzo mnie zdziwiły. Chciał, pogadać o „nas"? I co niby było i jest między nami?

- Nie rozumiem zbytnio, o co Ci chodzi. - odrzekłem patrząc, wciąż w jego zielonkawe tęczówki, które sprawiały, że moje serce przyspieszało. - Mógłbyś jaśniej?

Brunet przybliżył się jeszcze bliżej, po czym uśmiechnął się do mnie.

- Chodzi mi o nasze relację. Chcę wiedzieć, czy to wszystko, co mówiłeś mi wczoraj było prawdą.

- Tak, to była prawda. - rzekłem od razu, spuszczając swój wzrok na podłogę. - Ja przynamniej nie oszukuję ludzi, tak jak ty.

- Co masz na myśli? - zapytał zaintrygowany moimi słowami. - Kiedy Cię, niby oszukałem?

- Wtedy w lesie.. - zacząłem, po czym ponownie nasze spojrzenia się spotkały. - gdy mówiłeś, że wróciłeś „tak po prostu". Wiedziałem, ze wtedy kłamałeś.

- Skąd niby wiedziałeś? Czytasz mi w myślach? - zapytałam, po czym prychnął śmiechem. - Wróżbita Maciej jesteś?

- Jak kłamiesz, pogryzasz wargę. - odrzekłem, po czym poczułem jego dłoń na moim ramieniu. - A do wróżbity Macieja mi daleko.

- No może, masz rację. Wtedy, nie powiedziałem Ci prawdy, gdyż sam nie wiedziałem dlaczego wróciłem. - rzekł, trzymając wciąż swoją dłoń na moim ramieniu. - Ale teraz wiem, że powodem mojego powrotu do Beacon Hills byłeś ty.

- Powtórz. - poprosiłem, gdyż nie wiedziałem, czy się przesłyszałem, czy może chłopak rzeczywiście powiedział, ze wrócił dla mnie.

- Wróciłem dla Ciebie, Liamie Dunbar. - powtórzył brunet, patrząc mi w oczy.

Jego bicie serca było równomierne, czyli mówił prawdę (albo dobrze kłamał).
W tym momencie nie wiedziałem, co mam powiedzieć. Jego słowa dudniły mi w głowie, jak i zarówno bicie jego serca.

- Żałuję, że w ogóle kiedykolwiek Cię zostawiłem. - rzekł, po czym skierował swój wzrok na moje usta. - Bardzo żałuję..

Poczułem, jak momentalnie cały się spiąłem, a na ciele pojawiła mi się gęsia skórka.
Po chwili nasze spojrzenia ponownie się spotkały, a chłopak uśmiechnął się czule.
Przez niego w głowie miałem kompletny chaos, którego nie mogłem, poukładać w całość.
Każde jego kolejne słowo, mąciło mi w głowie sprawiając, ze nie myślałem racjonalnie.
W głowie miałem tylko jego.

- Chciałem tez Cię przeprosić. - powiedział, po chwili. - Zachowałem się okropnie, zostawiają Cię tutaj samego. Nie wiedziałem, ze byłem dla Ciebie ważny, aż tak. Zawsze myślałem, ze jestem dla Ciebie tylko kolegą i że nigdy nie będziesz we mnie widział kogoś więcej.

- Byliśmy przyjaciółmi, nie kolegami. - rzekłem krótko, gdyż w tym momencie, tylko tyle byłem w stanie powiedzieć.

- A kochałeś mnie, jak przyjaciela?- zapytał nagle z poważną miną. - Tylko odpowiedz szczerze.

- Mówiłem Ci już, ze tak.

Brunet zamyślił się przez chwilę, odwracając przy okazji ode mnie wzrok.
Odetchnąłem z ulgą, gdy przestał patrzeć na mnie. Jego wzrok sprawiał, ze nie myślałem racjonalnie, a z moim ciałem działy się dziwne rzeczy.

- A wiesz, ze „kochanie" i „przyjaźń" nie idą w parzę. - rzekł, po chwili znów patrząc na mnie i zaczął powoli przybliżać się do mnie, na co ja automatycznie się cofnąłem.

- I co związku z tym? - zapytałem, wciąż się cofając, jednak po chwili poczułem za sobą ścianę, o którą oparłem się całym ciężarem.

- Podobałem Ci się. - odrzekł po chwili brunet, podnosząc swój kącik ust do góry. - I to bardzo.

- CO?! SKĄD TAKI POMYSŁ?! - wybuchałem nagle, słysząc jego słowa. - Chyba Cię głowa boli!

- Spokojnie. Wiem, ze tak było. Ty mi tez, ale dopiero teraz to zrozumiałem. - rzekł, opierając się dłonią o ścianę, „wisząc" przy tym nade mną. - Przyznaj wreszcie, że to co było między nami, to nie przyjaźń.

No go chyba pojebało!

- To była tylko przy..

Nie zdążyłem dokończyć, gdyż nagle poczułem ciepłe wargi bruneta na swoich. Przez chwilę nie widziałem, co się dzieję. Stałem kompletnie sparaliżowany. Gdy wreszcie dotarło do mnie, co się dzieje, to w mojej głowie zaczęła trwać walka- odwzajemnić pocałunek, czy tez nie.

Ta „walka" nie trwała długo, gdyż po chwili oddałem pocałunek, na co Theo uśmiechnął się, wciąż naciskać na moje usta swoimi.
Jego ręce zjechały na moje biodra, przez co lekko sapnąłem mu w usta. Nie chciałem tego, ale w tym momencie nie myślałem racjonalnie.

Gdy chłopak zaczął ocierać nasze wargi o siebie, nagle przestałem oddawać pocałunek i znacznie oddaliłem swoje usta od jego.

Theo spojrzałam na mnie lekko zaskoczony, a ja spuściłem swój wzrok w podłogę.

Czułem wstyd wymieszany z obrzydzeniem do samego siebie. Ja nie chciałem tego- tak sobie wmawiałem, ale prawda była inna. Podobało mi się to, co robił ze mną i moimi ustami, ale nie chciałem żeby o tym wiedział- dlatego zakończyłem nasz pocałunek.
Zrozumiałem tez wtedy, ze nie była to tylko przyjaźń. Ja naprawdę czułem, coś do chłopaka. Spojrzałem w jego oczy, które pełne były smutku i lekkiego rozczarowania.

- Wybacz. - rzekł smutno. - Myślałem, że między nami coś jest.. zresztą. Już nie ważne.. wybacz.

Chciałem coś powiedzieć, ale nadal stałem cały sparaliżowany. W głowie cały czas miałem, to jak Theo mnie całuje i jak przyjemne było to dla mnie.
Chciałem zapytać chłopaka, czemu to zrobił i czy rzeczywiście czuł coś do mnie, ale nagle brunet otworzył drzwi i rzucił w moją stronę, tylko smutne „przepraszam. Po czym wyszedł z mojego domu. Zostawiając mnie samego z wielkim mętlikiem w głowie.

🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺

Krótki i szybki rozdział😅
miłego czytania 💙

i still want you| thiam✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz