Dość szybko zaczynało kręcić mi się w głowie od nadmiaru alkoholu, więc oparłem się całym ciężarem o krzesło barowe, by czasem nie upaść.
Westchnąłem ciężko, a obraz przez oczami zaczął, wirować coraz bardziej, przez co zaczynałem, mieć coraz większy problem z utrzymaniem równowagi.
Stałem tak, przez kilka minut rozmyślając o tym, co zrobiłem, aż nagle poczułem, czyjąś dłoń na moim ramieniu.- Liam, idziemy. - rzekł Theo, po czym pociągnął mnie w swoją stronę.
Jak on mnie wkurwia! Niech spiepsza do swojej blondyny!!
- Nig-nigdzie z to-tobą nie idę! - wykrzyknąłem, po czym wyrwałem się z jego „uścisku", by po chwili delikatnie się zachwiać. - I-idź do swojej blon-blondyny!
Po chwili złapałem równowagę i pokazałem mu środkowy palec, po czym odwróciłem się do niego plecami, by ponownie udać się w stronę baru. Jednak, gdy zrobiłem pierwszy krok, zachwiałem się trochę do tylu z myślą, ze zaraz upadnę, jednak zamiast upaść na podłogę, wpadłem wprost w ramiona bruneta.
- Czemuuu zawsze TY musisz mnie ra-ratować! - rzekłem niezadowolony tym, ze chłopka mnie złapał. - Jakiś ra-radar masz?
- Nie mam radaru, najwyraźniej tak musi być. - rzekł krótko, po czym podniósł mnie i objął ramieniem wokół talii. - A teraz idziemy na świeże powietrze.
Mruknąłem tylko niezadowolny i pozwoliłem, by Theo miał nade mną „władze", gdy wyprowadzał mnie ledwo przytomnego na dwór. Drzwi otworzył nam jakiś młody mężczyzna, po czym poczułem zimny, ale orzeźwiajacy wiatr na mojej skórze. Wziąłem głęboki wdech, wciąż opierając się całym ciężarem o chłopaka.
- Mówię ser-serio.. - zacząłem, przy czym spojrzałem na chłopaka. - przesstań mi cią-ciągle ratować dupee.
- A co jeśli lubię, to robić? - zapytał, unosząc brew do góry.
Chciałem mu odpowiedzieć, że i tak ma przestać, ale akurat w tym momencie podeszła do nas ta blondyna, z którą Theo spędził cały wieczór.
Okazało się, ze „ tą blondyną" była Betty, na dodatek bardzo skąpo ubrana.- Theo idziesz do śro... - zaczęła, jednak gdy zauważyła mnie zrobiła zdziwioną minę. - Liam, co ty tu robisz?
Spojrzałem na nią na chwilę, po czym od razu spuściłem wzrok na swoje białe trampki. Nie miałem ochoty na nią patrzeć, a tym bardziej jej odpowiadać.
Głupia, pusta i puszczalska zdzira..
Uniosłem swój wzrok, po czym skierowałem o na bruneta. Chłopak popatrzył na mnie, po czym jego wzrok powędrował w stronę blondynki.
- Wiesz, co Betty muszę odprowadzić Liam'a. - rzekł brunet do blondynki, która nie była zbytnio zadowolona jego decyzją. - On nie czuję się, zbyt dobrze i muszę mu pomóc.
Dziewczyna przeleciała mnie wzrokiem, po czym zaśmiała się kpiąco.
- Nie dziwię się Hayden, ze Cię zostawiła. Staczasz się coraz bardziej Dunbar! - prychnęła, po czym skierowała się w stronę baru. - A ty Theo, zadzwoń! - wykrzyknęła, po czym zniknęła, wchodzą do baru.
Theo głośno westchnął i przyciągnął mnie bliżej do siebie, mocno trzymając mnie ręką w pasie.
- Nie idziesz do niej na da-darmowe lizankoo?- zapytałem z prześmiewczym tonem.
- Nie, nie idę! - uniósł się, po czym spojrzał mi w oczy. - Muszę odprowadzić najebanego przyjaciela, wiesz?
- Jejuuu... prze-przepraszam.. - przeprosiłem, po czym wziąłem długi wdech.
CZYTASZ
i still want you| thiam✔️
FanfictionBeacon Hills- pełne tajemniczych rzeczy, jak i ludzi miesteczko, w którym wreszcie zapanował spokój. Główne "siły obronne" opuściły mury miasta, na rzecz swojej przyszłości i własnego rozwoju. Obrona miasta spoczeła na barkach silnej Bety- Liam'a...