Oficjalnie zaczęliśmy nasz trening, jeśli w ogóle da się to nazwać treningiem. Połowa chłopców, nie umiała nawet prawidłowo utrzymać kija, a co dopiero biec z piłką, czy trafić w bramkę.
- Jak na to patrzę, to przestaje wierzyć w jakiekolwiek zwycięstwo w tym sezonie. - rzekł Nolan, podbiegając do mnie. - Oni, nawet nie umieją poprawnie trzymać kija!
Niestety Nolan miał racje, może połowa potrafiła zrobić cokolwiek, reszta natomiast nie potrafiła nic. Zastanawiałem się, jak mam zacząć pierwszy trening wiedząc, ze nie wszyscy dadzą radę, zrobić to, co zaplanowałem na dzisiejszy rozruch. Stwierdziłem, ze podzielimy się na dwie grupy, gdyż tak będzie łatwiej.
- Zróbmy to tak.. - zacząłem, gdy nagle trener gwizdnął mi do ucha, przerywając moją wypowiedź.
- DUMB-BAR! - wykrzyczał mi prosto w ucho. - Bierz swój kij i łaskawie rusz swoją dupe i pokaż tym mięczakom, jak się gra! - nakazał.
- Właśnie chciałem to zrobić, ale mi trener przeszkodził - odpowiedziałem. - Zresztą, jak zwykle.
Spojrzał na mnie karcącym wzrokiem i rzekł z lekką wściekłością:
- Bierz ten pierdolony kij i zacznij grać, bo inaczej źle się, to skończy.
Popatrzyłem na niego, biorąc przy okazji kij i udałem się w stronę środka boiska. Cała grupa ruszyła za mną, szepcząc coś, jednak byłem zbyt zdenerwowany aby obchodziło mnie, co w tej chwili mówili pod nosem.
Stanąłem na wyznaczonym miejscu. Chłopcy ustawili się w szeregu, aby widzieć co robię i jak to robię. Nadal byłem zdenerwowany, co wcale nie pomagało mi, wręcz przeszkadzało, ponieważ w każdej chwili mógłbym stracić panowanie i zmienić postać na oczach, tych nic nie świadomych chłopców. Ustawiałem się, tłumacząc krótko, przy okazji jak powinno się trzymać postawę, podczas startu. Gdy usłyszałem gwizdek, ruszyłem w stronę wyznaczonego toru, pokonując wszystkie przeszkody, bez żadnego problemu. Mogę stwierdzić, ze wszystkie przeszkody pokonywałem z gracją. Już prawie byłem na „mecie", wystarczyło, ze zrobię obrót i trafie piłką w bramkę. Jednak podczas obrotu, moje oczy przypadkowo skierowały się na trybuny- zamarłem.
Ujrzałem, tam kogoś, kogo nigdy nie spodziewałbym się, ujrzeć ponownie. Na trybunach siedział sam Theo Reaken. Chłopak patrzył się przez chwile w bok, jednak po chwili nasze spojrzenia się skierowały.. naprawdę w tej chwili zamarłem. Chłopak zauważył to i uśmiechnął się do mnie. Stanąłem, przed bramką patrząc wciąż na chłopaka, nie wytrzymałem i krzyknąłem do chłopaka, mając nadzieję, ze usłyszy mnie.- Theo!
Już chciałem pobiec ku trybunom i przywitać się z chłopakiem, jednak poczułem na moim ramieniu ucisk i zaraz potem leżałem na boisku, kompletnie otumiony.
- Dumb-bar! Do cholery, co ty robisz?! - zapytał zdenerwowany.
Jego słowa, w jakiś stopniu zmiejszyły moje otumienie, ale jednak, wciąż tkwiłem w nim.
Patrzyłem na wkurzonego mężczyznę stojącego przede mną, jednak tylko przed krótką chwile. Spojrzałem się, znów w stronę trybun, jednak nikogo już nie ujrzałem. Przez chwile czułem się, jakbym doświadczył halucynacji, jednak te oczy, w które patrzyłem były zbyt prawdziwe.
Trener krzyczał, wciąż na mnie, jednak byłem głuchy na jego słowa. Po kilku sekundach, zacząłem normalnie kontaktować i zacząłem, wreszcie słyszeć, co trener do mnie mówił.- Mógłby trener powtórzyć ostatnie słowo? -zapytałem niepewnie.
- SIADAJ NA ŁAWKĘ! - wykrzyczał.
Powoli zacząłem, wstawać z miękkiej trawy i popatrzyłem, jeszcze raz w to samo miejsce, gdzie ostatni raz, widziałem znajomą mi twarz.
Zacząłem na oślep szukać kija, który leżał na trawie, by po chwili go chwycić. Popatrzyłam ostatni raz, na to szczególne miejsce i zacząłem iść w stronę szatni.A może już naprawdę wariuję?
🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺
- Mason, mówi Ci.. - rzekłem. - On tam był! Stał i patrzył na mnie! To jest niemożliwe, żeby ktoś był do niego, tak bardzo podobny.
- Liam, jesteś stu procentowo pewny, że to Theo? - zapytał, ziewając wprost do słuchawki. - Może, był to jednak ktoś bardzo podobny do niego.
- Jestem pewny... patrzył na mnie a ja na niego. - zapewniałem.
- Słuchaj.. - zaczął. - powiedzmy, ze był to on. Stał sobie na trybunach i patrzył się na ciebie.
- Jeszcze się uśmiechnął. - dodałem.
- Tak..Patrzył się na ciebie koleś, który wyjechał z miasta jakieś pół roku temu, nie zostawiać jakiejkolwiek wiadomości. Wiedząc, ze robi źle. Czy to ma sens?
- Znaczy..
- Znaczy to tyle, ze kompletnie nie ma to sensu. - dodał. - A teraz wybacz ale idę spać i tobie tez radzę. Narka!
- Pa. - odpowiedziałem obojętnie, rozłączając się i przy okazji odkładając telefon na szafkę.
Przykryłem się starannie kołdra, a po moim ciele przeszedł deszcz, wywołany przez zimną kołdrę. Ułożyłem się wygodnie, skupiając swój wzrok na śnieżno- białym suficie. Myślałem nad tym wszystkim, przez chwilę. To wszystko nie miało , tak bardzo sensu. Tym bardziej to wszystko, nie dawało mi spokoju.
I tak wiem, że byłeś tam.
Nawet nie wiem, kiedy moje oczy same się przymknęły, sprawiając że natychmiast odpłynąłem.
🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺
nie wierzę, w swoją wenę do poprawiania rozdziałów i w ogóle wow 🤭 znaczy lubię pisać i wiem, ze nie jest to opoko wysokich standardów, ale każdy się uczy 🤷♀️ w tym ja.
I jak ? Myślicie, że Mason uwierzy Liam'owi?
I czy Liam naprawdę widział Theo? 🤔
CZYTASZ
i still want you| thiam✔️
FanfictionBeacon Hills- pełne tajemniczych rzeczy, jak i ludzi miesteczko, w którym wreszcie zapanował spokój. Główne "siły obronne" opuściły mury miasta, na rzecz swojej przyszłości i własnego rozwoju. Obrona miasta spoczeła na barkach silnej Bety- Liam'a...