- A kto inny. - odrzekła szczęśliwie mocno mnie przytulając. - Tak, bardzo tęskniłam.
Stałem, jak słup soli. Nie wiedziałem zbytnio, co mam zrobić - odwzajemnić uścisk czy uciec, jak najdalej ? Postanowiłem, ze przytulę dziewczynę - zresztą dawno się nie widzieliśmy.
-Takie zwro-zwrotu akcji się nie spo-spodziewałem. - odrzekł Nolan.
- Przymknij się na chwilę. - rzekłem lekko zirytowany jego słowami, przy okazji odwracają się w jego stronę, przerywając uścisk z Hayden.
- Dobra, wy-wybacz.
Westchnąłem ciężko i odwróciłem się z powrotem w stronę dziewczyny.
- Mogę wiedzieć, co tu robisz?
Z jej twarzy nagle zniknął uśmiech, a zamiast niego pojawił się smutek, który od razu zauważyłem. Brunetka złapała mnie na delikatnie za dłoń, a ja poczułem, jak moje mięśnie się spinają, a przez ciało przeszedł mnie tak jakby „prąd"?
- Opowiem Ci wszystko, ale na osobności. - rzekła z powagą, wpatrując się we mnie.
- No dobrze. - odrzekłem, posyłając jej uśmiech, jednak po chwili odwróciłem się w stronę pijanego kolegi. - Tylko nie rzygaj do zmywarki, jak ostatnio.
- Ha ha ba-bardzo śmieszne. - rzekł ironicznie. - Idź już, po-poradzę sobie jakoś.
- Mówię se.. - zacząłem, jednak Hayden szarpnęła tak mocno za moją rękę, ze prawie wpadłem na nią. Zaczęliśmy, iść w stronę salonu, w którym impreza trwał w najlepsze.
- Poczekaj tu. - poprosiła, zatrzymując się nagle, puszczając przy tym moją dłoń. - Muszę szybko skoczyć, załatwić jedną sprawę.
- No dobra tylko szybko, jeśli możesz.
- Postaram się, jak najszybciej! - rzekła, po czym zniknęła w tłumie.
🐺Perspektywa Theo🐺
Wypiłem kilka kieliszków wódki i powoli zaczynało, kręcić mi się w głowie. Siedziałem aktualnie na kanapie wpatrując się w tych wszystkich pijanych i szczęśliwych ludzi, gdy nagle kątem oka zauważyłem Liam'a, który opierał się ścianę. Wstałem z kanapy czując, jak wszystko wokół mnie zaczyna wirować.
Cholera...
Zacząłem, przeciskać się przez tłum tańczący ludzi, potykając się od czasu do czasu o własne nogi.
- No wreszcie Cię znalazłem. - rzekłem, łapiąc go za rękę. - Idziemy na górę ?
Liam spojrzał na mnie, a na jego twarzy zauważyłem lekkie zmieszanie, po czym delikatnie wyrwał swoją rękę z mojego uścisku. Spojrzałem na niego z zdzwioną miną.
- Wiesz, co chętnie, ale..
- Ale co? - spytałem, krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej.
- To, ze na chwilę muszę porwać Ci Liam'a. - rzekła brunetka, która przez chwilą podeszła do nas, łapiąc chłopak za rękę.
- Hayden? - zdziwiłem się, widząc dziewczynę stojącą obok chłopaka. - Co ona, tu robi? - spojrzałem pytająco na Liam'a, czując jego bicie serca, które momentalnie przyspieszyło, gdy Romero złapała go z dłoń.
- Właśnie, sam bym chciał wiedzieć. - rzekł Liam, wpatrując się w dziewczynę. -
Co, tu się odpierdala?
- Dlatego muszę Ci go porwać, chcemy o tym porozmawiać. - uśmiechnęła się czule.
- No, to ja tez chętnie pójdę z wami. - odrzekłem, czując jak złość wypełnia mnie doszczętnie.
- Wybacz, ale chcę porozmawiać tylko z Liam'em. - odrzekła pociągając chłopaka za sobą. - Do zobaczenia później. - uśmiechnęła się chytrze, a jej oczy na moment zaświeciły się na żółty kolor.
- Liam! - wykrzyknąłem, jednak chłopak nawet nie odwrócił się. - Liam! Wracaj tu!
Zacząłem, iść w ich stron, próbując złapać równowagę. Gdy byłem już blisko wyciągnąłem rękę w jego stronę, jednak gdy miałem chwycić go za materiał jego bluzki, nagle straciłem równowagę i upadłem kolanami na podłogę.
- Liam! Liam! - krzyknąłem ostatni raz, by po chwili stracić go z pola widzenia.
Próbowałem podnieść się, jednak bezskutecznie. Ludzie obijali się o mnie, a ja sam nie miałem siły wstać. Nagle przede mną zauważyłem czerwone trampki, podniosłem głowę do góry, a moim oczom ukazał się Corey z wyciągniętą ręką w moją stronę.
- Wstawaj. - odrzekł.
Mocno chwyciłem jego dłoń, a on pociągnął mnie z całej siły, pomagając mi przy tym bezpiecznie wstać.
- Wszystko dobrze, Theo? - zapytał zmartwiony.
Nie odpowiedziałem nic. Zresztą był w zbyt dużym szoku. Hayden i Liam.. co się, tu odpierdala?!
- Hallo?! Ziemia do Theo! Co się stało?
- Hayden. - rzekłem nagle spuszczając wzrok na podłogę. - Ona.. ona wróciła.
🐺Perspektywa Liam'a🐺
Hayden, wciąż trzymała mnie za rękę, a ja czułem się, jakby zaraz moje serce miało eksplodować. Sam nie wiem, czemu.
- Wyjdziemy może na dwór? - zapytała nagle, ściskając moją dłoń mocniej.
- Jeśli chcesz, to chętnie.
Oboje skierowaliśmy się ku drzwiom wyjściowym. Otworzyłem drzwi i oboje przez nie przeszliśmy. Zamknąłem drzwi, a po chwili poczułem chłodny wiatr, który otulił moją twarz.
Dziewczyna puściła nagle moją dłoń kierując się w stronę ławeczki, która stała na altance. Usiadła na niej i gęstem ręki pokazała, żebym usiadł.
Wygodnie usadowiłem się na ławce obok dziewczyny, która w tym momencie wpatrywała się w gwiaździste niebo. Między nami nastała cisza. Wokół słychać było szelest drzew i muzyki wydobywającej się z domu.
Nagle dziewczyna westchnęła ciężko i odwróciła głowę w moją stronę.- Cudowny wieczór. - rzekła, uśmiechając się.
- Masz rację. - zgodziłem się. - Jednak powiedz mi wreszcie, co tu robisz?
Brunetka położyła swoją dłoń na moim barku, wpatrując się mi namiętnie w oczy.
- Wróciłam dla Ciebie.
Po jej słowach poczułem, jak moje serce staje na chwilę. Nie spodziewałem się, ze ona wróciła dla mnie, jednak mimo tego wszystkiego - szybszego bicia serce przy niej. Czułem, ze coś jest nie tak.
- Jakoś nie mogę w to uwierzyć. - odrzekłem, łapiąc za dłoń dziewczyny i zdejmując ją ze swojego barku. - Musiałbym to, jakoś udowodnić.
Z jej twarzy znikł uśmiech, a jedna z jej dłoni powędrowała na moje kolanko.
Zaczęła, przybliżać swoją twarz do mojej, na co automatycznie cofnąłem się do tylu.- Hayden, co ty robisz? - zapytałem zakłopotany.
- Udowadniam. - odrzekła z powagą na twarzy.
- Hayden, ale ja, ja nie chcę. - rzekłem, wstając z ławki. - Wybacz, ale nie chcę tego.
🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺🐺
Rozumiem, ze teraz zostanę powieszona i wyzwana od najgorszych przez „niszczenie" thiam xD tez was kocham ❤️
Miłego czytania dziubasy :3
( tak będę was teraz nazywać:000 )
CZYTASZ
i still want you| thiam✔️
FanfictionBeacon Hills- pełne tajemniczych rzeczy, jak i ludzi miesteczko, w którym wreszcie zapanował spokój. Główne "siły obronne" opuściły mury miasta, na rzecz swojej przyszłości i własnego rozwoju. Obrona miasta spoczeła na barkach silnej Bety- Liam'a...