Rozdział 9

354 18 0
                                    

Hej Wszystkim. Dziękuję za oddawane głosy i za kolejne obserwacje :)

Dzisiaj troszkę dłuższy rozdział.

Nie wiem czy teraz będę mogła dodawać codziennie rozdziały, dlatego zachęcam do obserwowania lub dodawania do biblioteki, by być powiadamianym o nowościach. ;)

Miłego czytania :)

*********

Perspektywa Antonio

Przyglądałem się jej twarzy wyrażającej wiele uczuć. Od rozbawienia, przez szczęście i zaciekawienie, aż po strach. Czekałem na odpowiedź. Miałem wrażenie, że to wieczność, a przecież minęło dopiero jakieś dwie minuty.

- Co z moimi rodzicami? Z przyjaciółką? Pracą? Mam to wszystko od tak zostawić i wyjechać z tobą, do miejsca oddalonego o ponad dwa tysiące kilometrów? - wstała i podeszła do okna, spoglądając w stronę zachodzącego słońca nad sopockim molo. - Chyba nie potrafię.

Odwróciła się do mnie, z przepraszającym wzrokiem.

- Przecież moja rodzina także może być w niebezpieczeństwie. Skoro jakaś dziewczyna, siedziała kilka dni u mnie w domu i mnie pilnowała po tym porwaniu, to może właśnie była osoba nasłana przez kogoś, kto chce mnie zabić. Gdy wyjadę, to wtedy zrobi krzywdę mojej mamie i mojemu tacie.

- Czekaj. Jaka dziewczyna? - spytałem, szybko do niej podchodząc. Czułem jak wzbiera we mnie złość.

Przecież miał pilnować jej Paolo, jeden z moich ludzi. Pomyślałem wściekły.

- Kilka dni przed naszym spotkaniem przed restauracją, zostałam porwana. Nie wiem dlaczego, po co i przez kogo. Byłam więziona i bita. On mówił takie rzeczy. - zakryła dłońmi twarz na chwilę, po czym spojrzała na mnie, a po jej policzku spłynęła łza. - Myślałam, że...

- Ciii. Spokojnie. - przytuliłem ją widząc, że coraz bardziej zaczęła się rozklejać. Wtuliła się we mnie i kontynuowała dalej.

- Facet chciał mnie zabić, ale tego nie zrobił. Nie rozumiem dlaczego. Wyciągnął broń i wycelował we mnie. Usłyszałam huk, a później obudziłam się we własnym łóżku.

Wyprostowała się i lekko uśmiechnęła. Miałem wrażenie, że tym gestem podziękowała mi za moją obecność, w tej trudnej chwili.

- Podobno przez te kilka dni gdy spałam, była przy mnie jakaś Amelia. Mama była zła trochę, ponieważ dziewczyna nie pozwalała wejść do mnie przez ten czas. Antonio, ona była w moim domu, z moją rodziną. Mogła ich nawet zabić, gdy ja smacznie spałam. Kompletnie nie rozumiem dlaczego tam była. Powiedziała do mojej mamy, że jest moją przyjaciółką z sąsiedztwa, a ja żadnej takiej nie mam. Jedyną moją przyjaciółką jest Luiza, z którą pracuję i oni ją znają. Po wszystkim zniknęła i nie wyjaśniło się kto to był. - zrobiła zdziwioną minę.

- Jak zniknęła? - warknąłem, nie panując nad sobą. Myśl, że ktoś mógł skrzywdzić moją kobietę, była nie do zniesienia.

- Zniknęła. Tak po prostu. Na koniec, jak już miałam poczuć się lepiej, to kazała przynieść jedzenie, bo rzekomo byłam chora. - nic z tego nie rozumiałem co do mnie mówiła, ale wiedziałem, kto mógł mi to wyjaśnić.

- Muszę zadzwonić. Poczekasz na tarasie? - spojrzała zdezorientowana, ale posłusznie wykonała moją prośbę. Wyszła i zamknęła za sobą drzwi.

***

- Co ty do kurwy nędzy odpierdoliłeś? - napadłem na Paolo, jak tylko odebrał połączenie. - Miałeś jej pilnować po tym porwaniu, a pozwoliłeś, żeby jakaś obca baba weszła do jej domu.

Uważaj, o czym śniszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz