Udało się :) Poprawiłam i wstawiam Wam świeżutki rozdzialik .
Miłego czytania kochani.
Pozdrawiam w ten miło zapowiadający się dzień.
*********************************
***Kilka dni później***
Kiedy otworzyłam oczy miałam wrażenie, że ból rozsadzi mi czaszkę. Mimowolnie złapałam się za skronie, starając się rozetrzeć nieprzyjemne uczucie.
Nagle, jak fala powróciły do mnie zdarzenia sprzed błogiego snu.
Zmuszając się do otwarcia oczu, rozejrzałam się po pomieszczeniu. Jakież było moje zdziwienie, gdy dostrzegłam własny pokój.
- Nie możliwe. – wymamrotałam.
Z prędkością światła wyskoczyłam z łóżka, prawie upadając na podłogę. Rozejrzałam się w koło.
- Jakim kurwa cudem jestem we własnym pokoju? – wyszeptałam coraz bardziej podminowana.
- Córciu wstawaj już. Ileż można spać. – powiedziała mama wchodząc nagle z tacą pełną smakołyków i świeżego pachnącego kakao. – Już chyba wyzdrowiałaś? Lepiej ci? – uśmiechając się postawiła wszystko na szafce nocnej i podeszła do mnie.
- Mamo ja... - zaczęłam powoli zdezorientowana, nie wiedząc co to wszystko ma znaczyć.
Starałam się poukładać sobie wszystko w głowie, ale słabo mi to szło. Nie wiedziałam jak się tu znalazłam, kto mnie tutaj „dostarczył", bo przecież o własnych siłach nie przyszłam. Pamiętałam, że byłam w tej ohydnej, zatęchłej piwnicy, pobita i wycieńczona, a nagle znajduję się tutaj? Co się do cholery stało? – jęknęłam w myślach.
- Zbieraj się do pracy. – rodzicielka wyrwała mnie z zamyślenia – Leżałaś cztery dni chora. Wystarczy ci przecież tego wylegiwania się. Nikogo nie chciałaś widzieć, tylko ta twoja przyjaciółeczka do ciebie zaglądała. Tak się nie robi. – pogroziła palcem robiąc grymas niezadowolenia.
- Że co? – zrobiłam wielkie oczy. – Lu tutaj była?
W takim razie powinna coś wiedzieć, skoro była przy mnie. Pomyślałam.
- Jaka Lu? Dziecko. Co ty pleciesz? – parsknęła i przyłożyła mi dłoń do czoła jakby chciała sprawdzić czy nie mam gorączki a to co wygaduję nie są jakieś omamy – Przecież była ta twoja przyjaciółka z sąsiedztwa, Sofia. Swoją drogą, nigdy jej nie przyprowadzałaś do domu. Dlaczego? To taka miła dziewczyna. Nauczyła naszego Bambo siadać i się turlać po podłodze. Mówię ci, jak on to śmiesznie robi. – zrobiła jakieś dziwne coś rękami i zaczęła się śmiać w głos.
Bambo to nasz piesek. Kundelek, którego 5 lat temu uratowałam przed kołami jakiegoś idioty na szosie. Kutas wyrzucił go z samochodu i jeszcze chciał rozjechać, jak ten zaczął skamlać i biec za nim. Niestety nie zdążyłam zapisać rejestracji, ale wszędzie poznam ten samochód.
Jednak ktoś musiał zająć się Bambo.
- Jaki Bambo mamo? Jaka Sofia? Ona była tu przez cały czas? Siedziała z wami? – wytrzeszczyłam oczy ze strachu.
- No nasz Bambo. Siada i się turla. Sofia go nauczyła. Twoja przyjaciółka. Tak była z nami i opiekowała się tobą – powiedziała z wahaniem w głosie. – Kamila, zaczynam się martwić. Co się z tobą dzieje? Zachowujesz się jak nie ty. Ja ci mówię, że twoja przemiła koleżanka zajmowała się tobą i naszym Bambo, a ty...
- Jezu, mamo. Nie chodzi mi o Bambo. – weszłam jej w słowo łapiąc się za głowę.
A co jeśli to była jakaś znajoma tego psychopaty co mnie więził?
CZYTASZ
Uważaj, o czym śnisz
RomanceGdybyś miała wybór... Wyjechać z niebezpiecznym mężczyzna, by ratować bliskich lub zostać i najprawdopodobniej zginąć. To co byś wybrała? Kamila miała bardzo dobre i poukładane życie. Pracę którą lubiła, zwariowaną przyjaciółkę i kochających rodzicó...