Dzisiaj taki dłuższy rozdział. Dawno mnie tu nie było, ale postaram się to nadrobić.
Miłego czytania :)
*****************
- Usiądźmy – powiedział, jakby nie słysząc tego co przed chwilą powiedziałam.
Prowadząc mnie za rękę w stronę kanapy, zdawał się być jakiś zamyślony, a po jego rytmicznie zaciskanej szczęce wnioskowałam, że był mocno zdenerwowany. Zaczęłam się bać.
- Coś się stało? - spytałam niepewnie.
- Tak. Nie wiem jak ci to powiedzieć – jego poważna mina nie zwiastowała nic dobrego. Wpadłam w panikę.
- Może po prostu powiedz co się stało. Boję się. Czy coś nam grozi? – nie wiem dlaczego o tym pomyślałam, ale po ostatnich wydarzeniach, tylko to wpadło mi go głowy.
- Nam nie, ale... Twoi rodzice są w niebezpieczeństwie – wydusił w końcu z siebie. Nie mogłam w to uwierzyć. Ze strachu zaczęło mi piszczeć w uszach. Miałam mroczki przed oczami i brakowało mi powietrza. Czułam mocne kołatanie w mostku i pulsowanie w głowie. Jakby krew za chwilę miała rozsadzić mi czaszkę. Moje chore serce, tak właśnie reagowało na stres.
- Jak. To? – wydukałam między głębokimi wdechami. Wstrzymałam powietrze i odkaszlnęłam, by rozszalały puls wrócił do swojego naturalnego rytmu.
- Dobrze się czujesz? – położył mi dłoń na plecach.
- Dobrze – warknęłam, a on odsunął się nieznacznie. – Powiedziałeś, że jak wyjedziemy to oni będą bezpieczni. Nagle coś im grozi? – spojrzałam na niego wściekle.
- Miałem nadzieję, że podążą za nami.
- Miałeś nadzieję?! – wrzasnęłam podrywając się z miejsca. – Ja tu siedzę na jakiejś pieprzonej wyspie, jem śniadanka sobie w spokoju, a moja rodzina jest w niebezpieczeństwie? – nie mogłam się opanować. – Jak mogłeś to przede mną ukrywać? Kiedy się dowiedziałeś?
- Usiądź i posłuchaj mnie. – wstał próbując mnie uspokoić.
- Nie! Co ty masz kurwa z tym siadaniem? Tylko siadać i siadać. Masz mi powiedzieć co się dzieje, albo wsiądę w pierwszy lepszy samolot i wrócę do nich. – pogroziłam mu palcem. Wściekłość bijącą ode mnie, dało się wyczuć nawet w powietrzu. Napięcie między nami, narastało z każdą sekundą mojego czekania na jego wyjaśnienia. Nie mogłam pojąć, jak mógł to zataić.
- Uspokój się – podniósł głos, łapiąc mnie mocno za ramiona. – Nie wiedziałem jak zareaguje Dario i jego parszywa siostra. Miałem nadzieję, że pojadą za nami i będę mógł się z nimi rozprawić tutaj, ale skoro tak postawili sprawę, to nie pozostaje mi nic innego jak pojechać do Polski. Nie pozwolę, żeby tobie lub twojej rodzinie stało się coś złego. Jak będzie trzeba, to go zabiję na oczach wszystkich, byle by dał ci spokój. Rozumiesz? – potrząsnął mną delikatnie.
- Tak. Ale co się stało? Porwali ich? – spytałam.
Byli tak daleko, a ja nie mogłam nic zrobić. Czułam się tak cholernie bezradna. Rozpacz jaka się we mnie tliła, powoli brała przewagę nade mną.
– Nie wiadomo czy jak już tam dotrzemy, to czy nie będzie za późno na pomoc. – jęknęłam, opadając spowrotem na kanapę i chowając twarz w dłonie.
- Na razie nic im nie jest. Pilnują ich moi ludzie, ale wczoraj dostałem wiadomość od jednego z nich, że ktoś się kręcił koło domu. Przegonili typa, ale nie wiedzą od kogo był. Być może to człowiek Dario, ale nie mam pewności. Muszę pojechać na miejsce i to sprawdzić.
CZYTASZ
Uważaj, o czym śnisz
RomanceGdybyś miała wybór... Wyjechać z niebezpiecznym mężczyzna, by ratować bliskich lub zostać i najprawdopodobniej zginąć. To co byś wybrała? Kamila miała bardzo dobre i poukładane życie. Pracę którą lubiła, zwariowaną przyjaciółkę i kochających rodzicó...