Hej . Dzisiaj taki krótszy ten rozdział.
Muszę sobie ułożyć w głowie, jak przedstawię widoki we Włoszech :)
Także miłego czytania ;)
Pozdrawiam
***************
- Pobudka suko. – ktoś z siłą uderzył mnie w twarz – Pora zarobić na swoje utrzymanie.
Poczułam piekący policzek. Otworzyłam oczy i zamarłam ze strachu.
- Witamy w świecie żywych, ślicznotko. - pogardliwy wzrok wpatrujący się we mnie, należał do porywacza sprzed kilku tygodni.
Ogarniająca mnie panika, była nie do zniesienia.
To nie możliwe. Przecież byłam z Antonio. Lecieliśmy do Włoch. Dlaczego znowu on? Próbowałam sobie coś przypomnieć, ale nic nie chciało przyjść do głowy. Pamiętałam ciepłe ramiona, otulające mnie do snu, a później już nic.
Zamrugałam kilka razy, mając nadzieję, że to tylko zły sen i zaraz się obudzę. Niestety nic takiego się nie stało. Siedziałam pod ścianą, w wielkim magazynie, z nogami przywiązanymi sznurem do krzesła i rękami sklejonymi taśmą. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Wokół znajdowały się wraki samochodów, kilka metalowych beczek, stare podnośniki i porozrzucane klucze. Moją uwagę przykuł samochód, stojący w oddali. Czarne Volvo XC90.
- To nie możliwe. – szepnęłam.
- Co tam mamroczesz? – facet pochylił się i podążył za moim wzrokiem – Podoba ci się? Już takim jechałaś kiedyś, a teraz cię zawiezie tam, gdzie twoje miejsce, ty mała dziwko.
- Wypuść mnie. Proszę. – spojrzałam w jego oczy, ale jedyne co w nich dostrzegłam, to nienawiść, która jeszcze bardziej mnie przeraziła. – Co ja ci zrobiłam? – starałam się opanować rozkołatane serce i przyspieszony oddech.
- Ty nic, ale twój chłoptaś przeszkodził mi w czymś i teraz ty, musisz ponieść tego konsekwencje. Powinien wiedzieć, że ze mną się nie zadziera. – kolejny cios w twarz. Tym razem z drugiej strony. Ciepła ciecz spłynęła po mojej wardze, zostawiając czerwone krople na jasnych jeansach.
Luciano odszedł na chwilę, do osiłka stojącego nieopodal. Tamten podszedł do czarnego samochodu i wyprowadził z niego elegancko ubranego mężczyznę z czarnym workiem na głowie. Przyciągnął go w naszą stronę. Podcinając mu nogi, sprawił, że facet upadł przede mną na kolana. Ściągnął worek, a mnie dopadła niepohamowana rozpacz.
- Antonio. – chlipnęłam.
Zobaczyłam go przed sobą. Takiego bezbronnego, z posiniaczoną twarzą, rozciętym łukiem brwiowym i zapuchniętym okiem. Patrzył na mnie smutno.
- Przepraszam skarbie. – szepnął. Nawet nie mógł mnie przytulić, ani podejść do mnie. Pozycja na klęcząco i związane ręce z tyłu, uniemożliwiały mu jakikolwiek ruch.
- Jaki żałosny widok. – Alberto stanął za mną – Teraz popatrzysz sobie, jak zabawiam się z twoją panienką. – powiedział do Antonio, pochylając się i przystawiając usta do mojego ucha. Przejechał językiem po szyi. – Taka słodka i bezbronna. - odwróciłam głowę od jego parszywej gęby.
- Tknij ją, a przysięgam...
- Co? Że mnie zabijesz? Chyba nie dotarło do ciebie jeszcze, że to już koniec. – zakpił, podchodząc do Sierry. Wyciągnął pistolet i wymierzył w jego głowę. Rozległ się huk.
- Nie. – krzyknęłam.
Antonio padł na cement, a z jego skroni sączyła się krew.
- Nie. – szepnęłam, całkowicie pozbawiona sił i chęci do życia. Zdałam sobie sprawę, że już nikt mnie nie uratuje.
- Teraz wybierzemy się na przejażdżkę. – Luciano podszedł do mnie, rozwiązał linę i mocno chwycił za łokieć, prowadząc do czarnego Suva.
Szarpnęłam się z całych sił i zaczęłam krzyczeć.
- Skarbie. Skarbie obudź się. – ktoś delikatnie klepnął mnie w policzek. Otworzyłam oczy i zobaczyłam najpiękniejszy widok pod słońcem.
- Antonio. – przytuliłam się mocno do niego płacząc.
- Skarbie to tylko sen. – mężczyzna przycisnął mnie do siebie.
- To było takie prawdziwe. Ten facet. – chlipnęłam wtulając się w jego ciepłe ciało – On cię. – spojrzałam mu w oczy i kolejna fala rozpaczy rozdarła moje serce. – Gdyby ci się coś stało. Gdyby ktoś... - te straszne słowa, nie mogły przedrzeć się przez gardło.
- Ciii. Już dobrze. Nic mi się nie stanie. To tylko zły sen. – głaskał mnie czule po plecach, całując we włosy.
- Obiecaj, że mnie nie zostawisz. Przysięgnij, że nie odejdziesz.
- Obiecuję. – poprawił mnie na swoich kolanach, chwytając jak małą dziewczynkę. – Przysięgam, zawsze będę przy tobie.
Zaczęłam się uspokajać, a całe zdenerwowanie powoli odchodziło w zapomnienie. Ponownie zapadłam w sen, tym razem na szczęście, nic mi się nie przyśniło.
***
Obudziło mnie głaskanie po twarzy.
- Skarbie, dolecieliśmy. – otworzyłam jedno oko, upewniając się czy znów nie zobaczę tego wstrętnego typa. Moim oczom ukazała się uśmiechnięta twarz Antonio. – Wiem, że jestem przerażający, ale to raczej charakterem, a nie wyglądem. – zaśmiał się.
- Sprawdzałam czy to nie ten wstrętny facet.
- I jak? - spojrzał z zaciekawieniem.
- Ten widok jest znacznie lepszy. – przyłożyłam dłoń do jego policzka i szeroko się uśmiechnęłam.
Pocałował mnie namiętnie, przyciskając mocno do siebie.

CZYTASZ
Uważaj, o czym śnisz
RomanceGdybyś miała wybór... Wyjechać z niebezpiecznym mężczyzna, by ratować bliskich lub zostać i najprawdopodobniej zginąć. To co byś wybrała? Kamila miała bardzo dobre i poukładane życie. Pracę którą lubiła, zwariowaną przyjaciółkę i kochających rodzicó...