Rozdział 20

199 10 2
                                    

-  Przyjedziesz do mnie?  - Chlipnęłam do przyjaciółki. 

-  Jasne. Zaraz będę. - Powiedziała bez zbędnych pytań i się rozłączyła. 

Ogarnięta, ubrana w krótkie szorty i zwiewną  koszulkę, siedziałam na tarasie przed domem popijając mocną kawę. Kofeina i stres, to nie było najlepsze połączenie, ale jedynie intensywny zapach i smak kawy, mógł mi pomóc zebrać myśli. 

Od wizyty Sofii, kompletnie nie mogłam dojść do siebie. Nie wiedziałam, co mam myśleć, co robić i co by było dobrym wyjściem. Klatki filmiku przelatywały przed oczami, podsuwając najgorsze scenariusze. Miałam wrażenie jakbym tkwiła w jakimś okrutnym horrorze i usilnie probowała się obudzić, ale nie mogła tego zrobić.

- Kamila - usłyszałam wołanie przyjaciółki. 

- Tu jestem - krzyknęłam odstawiając kubek na szklany stolik.

- Coś się stało? Dziwnie brzmiałaś, a jeszcze dziwniej wyglądasz. - Wskazała na mnie ręką, zajmując wiklinowy fotel na przeciwko. 

Spojrzałam na nią z wahaniem.

- Sofia tu była - oznajmiłam po chwili. 

Zatkało ją. Siedziała wpatrując się we mnie zaskoczonym wzrokiem i nie wiedziała co powiedzieć. 

- Że kto był? - wydukała po jakimś czasie. 

- Sofia, siostra Antonio.

- Wiem kim jest Sofia - prychnęła.

- To po co się głupio pytasz? - Zirytowałam się.

- Zaskoczyłaś mnie. A czego ona od ciebie chciała?

- Żebym wróciła na Sycylię. - Powiedziałam ze spuszczoną głową, skubiąc paznokcie. 

- Pojebało ją? - Fuknęła ze złością, aż podskoczyłam.

Poczułam, że emocje biorą nade mną przewagę. Serce zaczęło bić coraz szybciej, w głowie pojawiło się dziwne pulsowanie, a przez moje ciało przechodziły nieprzyjemne dreszcze. Wiedziałam, że gdy dopuszczę do siebie wszystko to, co przeżyłam po wyjściu siostry Antonio, to nie pozbieram się tak łatwo. 

A tak bardzo nie chciałam się rozpłakać. 

Mimowolnie zacisnęłam pięści, starając się opanować narastający smutek.

- To samo jej powiedziałam. - Szepnęłam, wpatrując się w tańczące promienie słoneczne na szkle.

Siedziałyśmy dłuższy czas w kompletnej ciszy. Wiatr przyjemnie owiewał rozgrzaną skórę, kojąc także i myśli. Nie wiedziałam co mam zrobić, aby było dobrze. Czy pojechać i spróbować mu wybaczyć. Ale jak? Przecież tego co zrobił nie da się wybaczyć. Nie da się zapomnieć o bólu, poniżeniu i pogardzie, którą widziałam w jego oczach. To by było zbyt wiele.

Za dużo się wtedy wydarzyło i za bardzo mnie skrzywdził. Pomyślałam z goryczą.

- Powiedz mi na spokojnie, co chciała i co mówiła. 

- Pokazała mi filmik, na którym kilku facetów znęca się nad Antonio. - Wyjaśniłam, czując napływające do oczu łzy. - Podobno na zlecenie Daria go porwali. Nie wiem po co, dlaczego i co chcieli osiągnąć. Chłopaki go odbili, ale jest w strasznym stanie. Od chwili powrotu z Polski, wtedy gdy... - urwałam czując wielką gulę, która nagle zablokowała gardło, nie dając dojść bolesnym słowom. Oczy piekły niemiłosiernie, a serce zakuło powodując, że skuliłam się z bólu. Wzięłam kilka głębokich wdechów i z trudem kontynuowałam dalej. - Sofia powiedziała, że nie widziała nigdy brata tak zakochanego, jak w chwili gdy był ze mną. Prosiła, abym wróciła na wyspę dla niego i spróbowała pomoc mu uporać się ze wszystkim. Podobno bardzo się zmienił i nie obchodzi go teraz nic. Ani interesy, ani jego własne życie. Nic. Jest w coraz gorszym stanie psychicznym i gdyby nie jego przyjaciel, to stracili by wszystko, a on by zginął. Lu, ja nie rozumiem co się dzieje. Po jej wizycie i słowach, mam wrażenie jakby na nim tamto wydarzenie, także odcisnęło jakieś piętno. Nie wiem już co robić i jak się zachować w stosunku do niego i jego obecnego stanu. - Jęknęłam, czując się kompletnie zagubiona.

- Powinnaś to olać. - Stwierdziła. - Czy on zachował się w stosunku do ciebie fer? Wiesz co? - Spojrzała na mnie z poważną miną, nie zapowiadającą nic dobrego. - Nie chcesz pamiętać o tym co się stało. Nie chcesz o tym mówić, a nawet i myśleć. Myślę, że nigdy nie zapomnisz o gwałcie i tym jak cię potraktował, szczególnie dlatego, że się w nim zakochałaś. Dla mnie to dziwne, bo po kilku dniach znajomości kompletnie przepadłaś na jego punkcie. No, ale dobra mniejsza z tym. Przepraszam, że ci to powiem, ale to co ci zrobił wtedy, jest najgorszą rzeczą jaką można zrobić drugiej osobie. Dlatego uważam, że powinnaś zapomnieć o nim, o jego siostrze, o tym co się z nim dzieje, bo gdyby cię kochał, to nigdy by cię tak nie skrzywdził.

Poczułam ogromny żal. Miała rację. Tak łatwo zniszczył to co nas łączyło, co jeszcze mogło nas połączyć. Tak jakbym kompletnie nic dla niego nie znaczyła.

Przez dni, tygodnie i miesiące, czekałam na niego. Wyobrażałam sobie, że przychodzi skruszony i przeprasza za to co mi zrobił. Błaga o wybaczenie i obiecuje, że nigdy więcej tego nie zrobi. To naiwne uczucie trzymało mnie przy życiu przez wiele miesięcy, także wtedy gdy dowiedziałam się o ciąży. Może nie odrazu, może nie po dniach, tygodniach czy miesiącach, ale w końcu bym mu wybaczyła, widząc jak się stara. Chciałam żeby się starał wszystko naprawić. Lecz tak się nie stało.

Po jakimś czasie odpuściłam. Nie było już żalu, złości, ani łez. Pozostała pustka. Pustka, którą wypełniła malutka istota, rosnąca w moim brzuchu.

Patrzyłam jak rośnie, jak kształtują się jej poszczególne części kruchego ciałka. Jak nabiera sił. Kochałam ją od pierwszej chwili, gdy zobaczyłam mikroskopijną fasolkę kiełkującą we mnie. To ona wypełniła moje zranione serce. Ona utrzymywała mnie każdego dnia, abym kompletnie się nie poddała. Żyłam dla niej i dzięki niej.

Ale w 5 miesiącu swojego istnienia, opuściła mnie na zawsze.

Poronienie - to jedno okrutne słowo, docierające do mojego zamroczonego umysłu z narkozy, wypowiedziane przez lekarza, było jak najgorszy sen, z którego tak bardzo chciałam się obudzić.  To właśnie wtedy najbardziej potrzebowałam osoby, która kochała by mnie mimo wszystko. Która wspierała by mnie w godzinach rozpaczy i wypierania ze świadomości tego co się stało. To wtedy najbardziej tęskniłam za Antonio.

Ale jego nie było. Nie obchodziło go co się ze mną dzieje, co dzieje się z moim życiem. Czy jestem bezpieczna. Czy Dario nie zaczął polować na mnie. Czy w ogóle żyję. Miał to gdzieś.

A teraz to ja mam jechać i wspierać go w trudnych chwilach? Żałosne. Pomyślałam z goryczą. Żałosne i jakże przewrotne to życie.

- Masz rację - szepnęłam, wtulając się w ramię przyjaciółki. - Boję się tylko, że jeśli coś mu się stanie, to będę miała wyrzuty sumienia. - Dodałam, pociągając nosem.

- Wiem kochana - docisnęła mnie do siebie. - Postaram się coś wymyślić i ci jakoś pomóc.

Uważaj, o czym śniszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz